Obejrzałam film…”Płyń, życie!”….
O kobietach w różnym wieku, o różnym statusie, które połączył rak piersi w różnym stadium choroby, ale przede wszystkim… chęć życia. Wspólny cel- utworzenie drużyny wioślarskiej i wzięcie udziału w zawodach na lagunie weneckiej, pozwolił im zapomnieć o chorobie, i co straciły w związku z nią: spokój, zdrowie, partnera, przyjaciół, pracę…
Choroba, bardzo często powoduje, że żyje się w zawieszeniu…Są osoby, które nawet nie mają z kim pogadać, bo często osoby zdrowe nie potrafią się zachować wobec chorych czy niepełnosprawnych. Unikają więc, a czasem na zawsze znikają z ich życia. Bywa też, nawet chyba częściej, że chora osoba sama unika rodziny, przyjaciół. Dlatego powstają różne stowarzyszenia, grupy, gdzie w swoim towarzystwie, naznaczone przez chorobę, czują się naturalnie i bezpiecznie. Powstają różne inicjatywy, wspólne projekty, tworzą się grupy wsparcia.
Sądzę, że to naturalne, iż pomiędzy osobami, które dotknął ten sam czy też podobny los, nić porozumienia nawiązuje się szybciej, łatwiej i nie zrywa się podczas różnych sztormów związanych z przebiegiem choroby. Płynąc na tej samej łodzi, ku temu samemu celowi, łatwiej jest wspólnie pokonywać kolejne rafy…
Wydawałoby się, że stworzenie drużyny wioślarskiej jest niemożliwe, ale: Przezorny zawsze ubezpieczony i…śmiertelnie znudzony- cytat z filmu. A one nie chciały być przezorne i znudzone. W tym wszystkim, w tym całym szaleństwie, najistotniejsze było to, żeby być RAZEM, ale i pokonać własne ograniczenia- fizyczne i psychiczne. Kolejny cytat, który odzwierciedla determinację tych kobiet, jest: jeśli wymiękasz, to nie grozi ci porażka. Warto zapamiętać!
Ciężki temat jakim jest choroba nowotworowa, ale podany lekko, z uśmiechem, motywując tych, którym się nie chce ( nie tylko chorym, ale i zdrowym się zdarza) więc warto obejrzeć – ku pokrzepieniu 😉
Sama (pisałam na blogu, pewnie nie raz) zawsze wybierałam „zdrową grupę wsparcia”, czyli przyjaciół i rodzinę. Jednak zdarzyło mi się zaprzyjaźnić z osobą, którą poznałam podczas pobytu w szpitalu ( w trakcie robienia rekonstrukcji)…Niestety, jakiś czas temu odeszła…Tak, jak w moim przypadku, nie był to nawrót pierwszej choroby, tylko nowe zachorowanie. Nie była nosicielką BRCA1, jednak nasze historie były bardzo podobne. Wznowa pojawiła się już po pół roku… w sumie walczyła cztery lata. Dlatego, mówiąc o szczęściu, w moim przypadku wcale nie przesadzam- moja wznowa przyszła po sześciu latach, a walka trwa już osiem lat…dwa razy dłużej…Dlatego unikam porównań, bo hasła: rak piersi, rak…etc…kryją w sobie setki indywidualnych przypadków- rodzai, typów, stopni złośliwości.
Życie będzie płynąć i tak. Z naszym aktywnym lub biernym udziałem. I jak zwykle to od nas zależy, jak je przeżyjemy- nawet w chorobie, pomiędzy nią można żyć pełną piersią!
Środa zwieńczona pięknym czasem i malowaniem , a czwartek w samo prawie południe dobrą wiadomością- nie ma zmian nowotworowych w wycinku pobranym podczas kolonoskopii.
Tuśka była na Genetyce robić wyniki, które znane będą za jakiś czas. Ale! Najważniejsze jest to, że badania będzie miała robione co pół roku, a nie jak ja, co rok. Zaczęła znowu wymiękać i przebąkiwać o przeniesieniu operacji na wrzesień. Zbijam argumenty jeden po drugim…To nic, że pójdzie do szpitala tydzień po mnie. Damy radę!!! 😀
Czwartek, to też rozpoczęcie sezonu leżakowania (się odnalazł) na tarasie:) Dałoby się już rozpocząć we wtorek, ale z racji zagubienia (za dużo przechowalnianych pomieszczeń) było tylko siedzenie 😉 Poleżałam, poczytałam…z nieodpartym wrażeniem, że czas goni…
A ile jest osób śmiertelnie znudzonych wśród absolutnie zdrowych? Ludzie zwykle nie myślą o tym, że czas goni. Na wszystko mają czas… jutro. A jutra może nie być, niezależnie od tego, czy jesteśmy dziś zdrowi czy chorzy. Dlatego nie wolno marnotrawić czasu. Wszyscy jesteśmy w zawieszeniu między narodzinami a śmiercią, ale kiedy chorujemy, ta prawda dociera do nas wyraziściej.
Zawsze fascynowało mnie to, jak ludzie zdrowi nie potrafią BYĆ z chorymi, niepełnosprawnymi. Jakby się mogli zarazić krótszą nogą, zespołem Downa czy rakiem. Czy moja koleżanka, która choruje na raka stała się nagle kosmitką, z którą nie potrafię się porozumieć, czy dalej jest Elą, z którą przesiedziałam 15 lat w tym samym pokoju nauczycielskim? Zadziwiające jest też to, że jak ktoś ma na przykład cukrzycę czy nerki w rozsypce, to ludzie od niego nie uciekają w panice, a jak rak czy SM, to już tak, a przecież dwa pierwsze schorzenia są czasem bardziej obarczone ryzykiem krótszego życia. Onkologia straszy, a nefrologia niekoniecznie! To chyba brak wiedzy medycznej w społeczeństwie.
No to sobie pogadałam;) Serdeczności na słoneczny weekend!
PolubieniePolubienie
to spróbuj sobie wyobrazić taką sytuację: siedzę w poczekalni u wetów ze swoją Córcią Adoptowaną – niewidomą (dorosła, piękna dziewczyna z protezami oczu). Ludzie spoglądają na nią ukradkiem… 😀
PolubieniePolubienie
Nie muszę sobie wyobrażać. Mam niepełnosprawną ruchowo wnuczkę.
PolubieniePolubienie
ja znam to również z własnego doświadczenia. Jedna kula (koniecznie pod kolor kreacji 😉 ), na jednym łokciu orteza ograniczająca (spora), na drugim „tylko” odciążająca. Do tego okresowo gorset LS (na koszulce, bo wygodniej), sztywny kołnierz ortopedyczny, a zdarza się i orteza na kolanie. Moja okolica jest absolutnie przyzwyczajona. Obcy miewają problem.
Aha, na baniowatym łbie skórzany kapelusz 😉
PolubieniePolubienie
Mam w życiorysie chodzenie o kulach. Pytanie: „Co się stało?” kwitowałam odpowiedzią: „Mąż mnie ze schodów zepchnął.” Kolejnych pytań nie było;)
PolubieniePolubienie
Mnóstwo 😉
Nikt nie wie ile mu zostało, i co czeka go za rogiem…
Jak zdrowie dopisuje, to nawet się o tym nie myśli…no bo dlaczego akurat mnie ma coś złego spotkać?
Ludzie nie potrafią, ale gorzej jak bliscy albo lekarze, bo tego na studiach nie uczą…Brak wiedzy, ale też czasem empatii, żeby się przemóc, bo rak wciąż kojarzy się z jednoznacznym wyrokiem, szczególnie w naszym kraju- wciąż zbyt niskie radykalne wyleczenie. Ale są postępy, jeśli chodzi o wydłużenie życia z…
Ludzie uciekają od nieszczęść/chorych, bo nie wiedzą, nie potrafią pomóc, zapominając, że najczęściej wystarczy jak podarują swój czas…:)
Pogoda piękna, a ja dziś walczę ze stanem podgorączkowym z nadzieją na wygraną!
Uściski 🙂
PolubieniePolubienie
podarują swój czas? Obdarowują czasem OBIE strony!
PolubieniePolubienie
oczywiście, że tak: tak zwana obopólna korzyść 🙂 Nieoceniona.
PolubieniePolubienie
No to życzę Ci wygranej!!! I słoneczka:)
PolubieniePolubienie
Jutro u nas( u mnie i u Ciebie) najcieplej 🙂
Termometr wskazuje 36, 8 więc chyba wygrałam 🙂
PolubieniePolubienie
Cieszę się z dobrych wiadomości! Pozdrawiam, tak kolorowo, jak Te malowanki:}
PolubieniePolubienie
Dziękuję 🙂
Soczyste -jak zieleń wiosenna- pozdrowienia 🙂
PolubieniePolubienie
Pogubiłam sie juz… Czyli skoro nie ma tam komórek nowotworowych to nie ma tez operacji????
PolubieniePolubienie
To było dodatkowe badanie, bo PET nie pokazuje, co w jelitach siedzi. Operacja będzie.
PolubieniePolubienie
Ale to i tak dobre nowiny…jeden problem z bani :)))
Cieszem siem :)))
PolubieniePolubienie
Bani?????
PolubieniePolubienie
😀 Marta zapewne ma na myśli, że my wszystkie banie mamy, a Tyś Wielka Bania i to z Lukami ;P
PolubieniePolubienie
Jasne, że i tak!
Bużka 🙂
PolubieniePolubienie
Czyli taki uśmiech trochę? To ja poproszę takich więcej 🙂
PolubieniePolubienie
Tak 🙂 Zawsze to COŚ 😉 Żadnym uśmiechem nie pogardzę ;P
PolubieniePolubienie
…bania, czajnik, rozczochrana, globus, czach itp.itd. 😀
Bo Bania z Lukami jest tylko jedna :)))
PolubieniePolubienie
i ma „ep” ;D
PolubieniePolubienie