Przyjemne z pożytecznym…

Jaką mamy aurę, każdy widzi. Nie ma co narzekać, że rano tylko plus pięć, jeśli na niebie słońce króluje i z każdą godziną temperatura wzrasta. Bezwietrzna pogoda zachęca do spacerów po lesie. Wywiad środowiskowy stanowczo zaprzeczył, że są grzyby w lesie, ale obie z LP tak na wszelki wypadek zaopatrzyłyśmy się w nożyki i torebki- wiaderka uznałyśmy za niepotrzebny balans. Samo chodzenie po lesie, gdy spod butów słychać chrzęst igliwia oraz gałązek, gdzieniegdzie jeszcze jakiś ptak zaśpiewa, ale ogólnie panoszy się cisza- to  wielka  przyjemność; a gdy nie licząc na cud napotka się grzyba (wcale nie starego) – to przyjemne na pożyteczne się zamienia 😉

20150930_104105

Szału nie było. Tym większa radość, że po prawie dwugodzinnym szwendaniu się po leśnych okolicznościach przyrody, udało się coś uzbierać. Pierwsze w tym roku, tradycyjnie od razu do konsumpcji.

20150930_160020

Następne jeśli będą,  będę suszyć. Na szczęście z tamtego roku mam jeszcze cały, spory słój suszonych.

Ani za wiele grzybów, ani grzybiarzy. Z gór wracaliśmy od strony  Puszczy N. (od nas rzut beretem)  i byłam zdziwiona, że nie ma samochodów, autokarów na parkingach leśnych, ani przy drogach. O tej porze, co roku był  ich wysyp. Bo gdzie jak gdzie, ale w Puszczy N. grzyby były zawsze. Gdy po raz pierwszy przyjechałam do OM, i wybraliśmy się do lasu, to własnym oczom nie wierzyłam. Bałam się wysiąść z auta by nie podeptać 😀 Do DM wróciłam z plecakiem i z torbą podróżną pełną  grzybów. Pamiętam jak dziś, że ledwo je przytargałam  do domu. Niestety, nie były to czasy komórek i, z dworca do tramwaju, a potem kawałek do bloku musiałam radzić sobie sama- ale satysfakcję pamiętam do dziś 😀

Zagadka się rozwiązała po wizycie  LP w sklepie ( już po powrocie z lasu i po umówieniu się na wyskok do Puszczy w piątek)- zakaz wstępu do lasu, kara grzywny= 500 złotych. Zaraz po telefonie LP sprawdziłam w necie, bo obawiałyśmy się, że naruszyłyśmy zakaz i, że  miałyśmy dużo szczęścia: nie dość, że grzybki się znalazły, to nikt nas nie przyłapał. Z tego, co wyczytałam na stronie lasów państwowych, to zakaz występuje na terenie innego nadleśnictwa, a  my dziś byłyśmy w naszym, pobliskim lesie. Ufff… Z drugiej strony, najbardziej poinformowana osoba (ekspedientka w sklepie) mówiła, że zakaz dotyczy i naszych terenów…

W każdym bądź razie miałyśmy dziś dużo szczęścia, bo

20150930_103112

 

po raz pierwszy w życiu trafiłam na kozią brodę (siedzuń sosnowy). LP poinformowała mnie, że to grzyb zagrożony, choć podobno już niechroniony( tu są zdania podzielone)  Nigdy go nie jadłam, nawet nie wiedziałabym jak go przyrządzić, więc pozostał w swoich naturalnych warunkach. Osobiście zbieram tylko podgrzybki- na innych grzybach się nie znam. Traf chciał, że po raz drugi, tego samego dnia…

20150930_113356

Jak na rzadki gatunek, i na brak grzybów, to uważam, że trafiło mi się jak ślepej kurze ziarno 😉 Ma bardzo przyjemny zapach…No cóż, obeszłam się smakiem 😉 Choć nie do końca, bo sos z podgrzybków smakował wybornie;)

 

 

 

12 myśli na temat “Przyjemne z pożytecznym…

  1. Kozią brodę moja mamuś przyrządza „normalnie” ; czyli w miarę możliwości oczyścić czasem opłukać gdy jest w piasku (wsio delikatnie by nie pokruszyć)…i dalej niczym Kurki. Aromat jak dla mnie pięć razy mocniejszy niż wspomniane Kureczki.
    https://pl.wikipedia.org/wiki/Siedzu%C5%84_sosnowy …piszą że nie jest już grzybem chronionym więc można ciąć 🙂 Ja go znalazłam 3 razy w życiu a ostatni okaz ważył ok.2,5kg! Mina mojej mamy-bezcenna 🙂

    ps.w niedziele też pojechałyśmy w las, tak dla relaxu i coby złe myśli zająć no i …. jednego podgrzybka upolowałyśmy 😀
    Znajoma z lubuskiego pisała mi esemeska że tam się zaczął wysyp ale jednocześnie jest bardzo sucho…więc czekamy na cynk 🙂

    Polubienie

    1. Dwa i pół??? moja wyobraźnia tego nie ogarnia ;))
      Moja LP mówiła coś o gotowaniu…Ja się nie znam, choć kurki lubię ( o ile gdzieś od kogoś zakupię)…Ale te brody pachną cudnie:)))) No z tym cięciem, to LP mówiła, że nie, więc nawet na myśl mi nie przyszło, by się skusić…Potem doczytałam, ale to rzadki gatunek, więc niech sobie rośnie…Po drugie pięknie wygląda 🙂
      Lubuskie jest spore, a w Puszczy zakaz- to na bank! Sucho to fakt.
      Łazikuj z Mamą w miarę możliwości- las potrafi niejedną złą myśl przegonić.

      Polubienie

  2. Dzięki za zdjęcia, bo nigdy w życiu nie widziałam „koziej brody”. Nie miałam pojęcia, że taki grzyb istnieje! Też zbieram tylko podgrzybki, a i tak zawsze się boję, że jakiegoś „trujaka” wrzucę do koszyka. W tym roku stresu nie będzie, bo nie zanosi się u mnie na grzybobranie.
    Pozdrawiam:)

    Polubienie

    1. Wyobraża sobie, że ja też nie, tyle że miałam pojęcie o istnieniu -ze słyszenia. I podobno jest bardzo smaczny.

      A ja znowu wyruszam do lasu ( czekam aż mgła opadanie i temperatura będzie bardziej na plus ;))- chcę wykorzystać, że mam z kim i pogodę- grzyby to miły i smaczny dodatek, by się przewietrzyć 🙂 No i satysfakcja jak się znajdzie!
      U mnie żadnego podejrzanego w koszyku- tylko piękne zdrowe podgrzybki!!!! Reszta po prostu nie istnieje, no chyba, że ktoś mnie przekona ( w lesie), że znalazłam prawdziwka, ale i tak zawsze w domu skonsultuję z OM.

      Miłego dnia 🙂

      Polubienie

Dodaj komentarz