…września, a pogoda rozpieszcza 🙂 Kilka dni, w których nawet moje gołe stopy miały się dobrze, a co dopiero całe ciało 😉 Jedynie szybko już zapadający zmrok przypominał, że to już jesień, a nie lato. I spadające orzechy…
Zbieramy z Pańciem orzechy laskowe, a psy nam towarzyszą 😉 Obie je łupią, aż miło.
Kota na wizycie, woli z ukrycia się przypatrywać…
Wcale jej się nie dziwię, bo na tarasie wciąż jest:
kwitnąco, a zamiast surfinii pyszni sięwrzos :)- wszak wrzesień to 🙂
Pańcio do przedszkola nie zapałał miłością wielką, mniejszą również nie, ale nie robił i nie robi problemu z pójściem. Szczerze mówi, że przedszkole nie jest fajne, zabawki w nim również. Co do dzieci- zdania jeszcze nie ma 😉 Jest „fenomenem”, bo Pani Przedszkolanka stwierdziła, że w całej jej długoletniej karierze jest pierwszym dzieckiem, który nie lubi….zupy pomidorowej 😉 Tak, naszej narodowej ;D Za to jest bardzo grzeczny, co pewnie bierze się po trosze z tego, że jest nieśmiałym chłopcem. Radośnie wita kogokolwiek, kto go odbiera i, w trymiga opuszcza mury przedszkola. Także tak. Problemu nie ma, ale wielkiej radości również. Woli z Kamcią się bawić w piaskownicy albo pomagać Prababci w mini wykopkach 😀 Pogoda umożliwia spędzanie czasu na dworze. Szkoda tylko, że czas tak szybko biegnie i to, co teraz jest codziennością- zostanie wspomnieniem.
Dzisiaj przywitało mnie szarym niebem. No cóż w końcu mamy poniedziałek ;)*
* Pisałam to wczorajszym rankiem, z przerwami na jajko na miękko 😉 I całe szczęście, bo w międzyczasie przerwało mi połączenie; wchodząc ponownie, zauważyłam, że wizytację bloga mam liczebniejszą. Wstrzymałam publikacje ze względu na zdjęcia. A dlaczego, to pewnie się domyślacie 😉
A wtorek jak to potworek – zasmarkany przez własny nos ;(
Miłego dnia!
Edit:
Niepotworkiem okazał się OM, dzwoniąc w momencie, gdy już miałam wyjść po jakąś świeżynkę na obiad. Nie musiałam, bo zje na mieście i jeszcze mi przywiezie. To się nazywa wyczucie czasu 😉 Spojrzałam przez okno na moje dwie Dziewczyny; westchnęłam i wyszłam…po dwa opakowania wątróbki 😉 Niech mają, choć zawsze jest alternatywa w postaci suchej karmy…
„druga połowa – kochać szanować!”
Jesień też!
A mi się marzą ziemniaki z popiołu – obiecane w drugiej połowie października 🙂
PolubieniePolubienie
A do tego jeszcze swojskie masło…koniecznie.
Ekhm…chyba muszę brata ścignąć o takie rarytasy z popiołu+jakaś mioduweczka …nerwy ukoić.
PolubieniePolubienie
albo tzatzyki 🙂
Takie z popiołu to już nie pamiętam kiedy…choć coś mi się kojarzy zeszły rok, ale z wybudowanego grilla, nie z ogniska…
PolubieniePolubienie
ha, ha jest nas dwoje, też nie nie lubiłam i nie lubię pomidorówki.
Pańcio jestem z tobą!!!
PolubieniePolubienie
:)))
pewnie jeszcze ktoś by się znalazł i można zakładać klub: nielubiących pomidorówki 😉
A pomidory?
Pańcio ich nie je, jak również ketchupu – jedynie ewentualnie niewielkie ilości sosu pomidorowego w spaghetti 😦
PolubieniePolubienie