Klasyka gatunku?

Była przekonana, że wszelkie spory, kłótnie, milczące niedopowiedzenia- nie dotyczą jej rodziny. Do tej pory, to było domeną  w rodzinie jej męża. Do czasu.

Cieszyła się na spotkanie rodzinne w upalny wolny dzień, gdy wszyscy mogli usiąść przy jednym stole, w cieniu drzew: rodzice i  rodzeństwo ze swoimi  rodzinami. To zawsze były spotkania pełne żartów, rozmów przepełnionych śmiechem i życzliwością, przekomarzaniem się, czasem docinaniem sobie nawzajem, ale bez złośliwości. Jak to w kochającej się, lubiącej się i szanującej się rodzinie. W takiej, w której wspólny czas biegnie miło i przyjemnie. Owszem, zdarzały się trudne momenty, trudne rozmowy, ale nigdy nie zdominowały ich wzajemnych relacji ani tym bardziej  nie poróżniły. Potrafili wszelkie konflikty ucinać (wyjaśniać) w zarodku, nie dopuszczając by odrosły jak macki ośmiornicy. Żadnej rywalizacji pomiędzy rodzeństwem, no chyba tylko wtedy gdy spotkanie kończyło się grą zespołową na świeżym powietrzu. Była przekonana, że tym razem również tak będzie.

Atmosfera od początku była dziwna: gospodarz był mrukliwy, opryskliwy, milczący, tak, jakby z czegoś niezadowolony. Gdy kilka razy w trakcie toczących się rozmów podkreślił, że nie ma pieniędzy- zrozumiała jego dziwne zachowanie.  Zrobiło jej się przykro, i miała ochotę jak najszybciej opuścić jego włości.

Klasyka?- jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Myślała, że w jej rodzinie, one nigdy nie będą kością niezgody, czymś, co ich poróżni, co zburzy dotychczasowe dobre relacje. Zatruje atmosferę.

Kilka lat temu rodzice przepisali duży dom wraz z działką siostrze i szwagrowi. Zaznaczyli, że pozostałe rodzeństwo mają spłacić, kwotami niezbyt wygórowanymi. Łączna kwota: mniejsza niż wartość samej działki. Właściwie, to nawet nie spłata, a małe zadośćuczynienie, z woli rodziców.  Obdarowani ( domem i przyległościami) chętnie na to przystali. Gdy minął termin spłaty ( kilkuletni), szwagier zwrócił się z prośbą o przedłużenie spłaty o rok. Usłyszał: nie ma sprawy, poczekamy.  Rok minął, nikt się nie upominał, a szwagier kilka dni przed tym spotkaniem, zagadnął jedną z  oczekujących osób, pytaniem: ile ta spłata ma wynosić?  Zaskoczona odpowiedziała, że nie wie dokładnie i, że się  skonsultuje z pozostałymi i rodzicami.

I w ten o to sposób dowiedziała się z drugiej ręki, że jest problem. Wspólnie ustalili, że powiedzą o 1/4 mniej, niż pierwotnie było mówione- nakazane przez rodziców. Przeszła jej myśl, że może zrezygnuje, ale co tu ukrywać- liczyła na te pieniądze. Pozostali potrzebują ich jeszcze bardziej. Ona może poczekać. Rodzice absolutnie nie chcą, by z nich zrezygnowali- nie taka była umowa.

Opowiadając, ma łzy w oczach. Boli ją zachowanie szwagra. Nie chce kłótni ani jego milczenia odczuwalnego jak syberyjska zima w środku lata, aluzji (stwierdził, że kwota jest i tak duża) do ich statusu materialnego. Nie chce.

Co można zrobić w takiej sytuacji ?

Szczerze porozmawiać, spróbować oczyścić atmosferę z niedomówień. Rozmówić się przede wszystkim z siostrą, która jak na razie stoi z boku, nie zabierając  głosu. Szkoda by było, żeby ta sytuacja kładła się cieniem na ich wspólne relacje, a to jakie były one wcześniej- pozostało tylko wspomnieniem…

Przypomniała mi się historia trzech braci, których matka starała się po równo obdzielić. Od zawsze. Sprawiedliwie. Tylko nie przewidziała jednego, że bracia od dziecka nauczeni, że jak jeden dostaje to pozostali również- gdy dorosną, nie zniosą najdrobniejszej niesprawiedliwości. Bo życie jest niesprawiedliwe. Bracia od lat ze sobą szczerze nie rozmawiają, nie spotykają się przy swoich stołach. Wolą pielęgnować w sobie poczucie niesprawiedliwości niż więzy  krwi…Dodam, że cala trójka wykształcona i dobrze sytuowana, doskonale radząca sobie w dzisiejszej rzeczywistości.

I tak sobie myślę, że nie zawsze  przyczyną  rodzinnych konfliktów są pieniądze, dom, czy inny majątek, mimo że o nie toczy się „walka”-  ale ludzkie charaktery. Z drugiej strony, czy  obdarowanie za życia lub spadek musi zawsze być przyczyną do kłótni w rodzinie? Często niekończących się…

 

 

12 myśli na temat “Klasyka gatunku?

  1. Tego typu zobowiązania zawsze należy spisywać w formie umowy z dokładnym określaniem sum i dat spłaty, bo inaczej zaczynają się problemy.
    Opisana przez Ciebie sytuacja nie wróży najlepiej, ale zawsze jest pora, żeby usiąść przy stole i jeszcze raz wszystko omówić, uwzględniając sytuację wszystkich zainteresowanych. Ktoś był zobowiązany do spłaty, ale w międzyczasie mogły się w jego życiu wydarzyć sprawy, które nie pozwoliły mu na odłożenie pieniędzy. Oczekujący też nie muszą dostać swoich kwot jednocześnie, bo na pewno są pośród nich takie osoby, które mogą poczekać dłużej. Trzeba sobie wybrać kogoś, kto spełni rolę mediatora i wspólnie dojść do porozumienia. Tylko czy w tym wszystkim uda się zachować dobre relacje? To właśnie zależy od charakterów zainteresowanych.
    Pozdrawiam:)

    Polubienie

    1. Jeśli wszystkim będzie zależało, to pewnie tak. Choć łatwo pewnie nie będzie.
      Na razie szwagier unika wspólnych rodzinnych uroczystości…
      Serdeczności 🙂

      Polubienie

  2. Chyba każda rodzina ma taki epizod w swoich dziejach. Z ludzi wychodzą najgorsze cechy…gotowi są nawet do krzywoprzysięstwa w imię pieniędzy lub aktu własności-a to już podchodzi pod paragraf.
    Mój ojciec i ciotka żarli się jak psy; swoją drogą oboje siebie warci.
    ps.ja mojemu bratu życzę jak najlepiej…niechaj dalej mu się powodzi! A spadku po rodzicach naszych nie będzie…bo nic nie mają 🙂

    Polubienie

    1. Nie mam rodzeństwa 😦 Czasem myślę, że to źle, ale ogólnie nigdy z tego powodu nie cierpiałam 😉
      Mieliśmy taką sytuację w rodzinie, gdy rodzeństwo mojego Taty zrzekało się spadku po rodzicach na rzecz jednego z nich ( chodziło o dom z przyległościami). No i jak to bywa, jedna osoba – wnuczka ( dorosła), która od lat nie odwiedzała dziadków- nie chciała się zrzec.
      Tak, myślę, że w każdej rodzinie coś się znajdzie na temat…

      Polubienie

  3. Zastanawiam się czasem, czy to Fenicjanie wymyślili pieniądze, czy sam diabeł. Problem nie w samych pieniądzach, a tym na ile darzy się je miłością. W tym wypadku sprawę szwagier powinien potraktować honorowo. Jeśli nie ma pieniędzy, z czegoś musi zrezygnować, a nie złościć się na rodzinę.

    Polubienie

    1. Diabeł 😉 Ale cokolwiek byłoby środkiem płatności to pewnie i tak stałoby się dla niektórych kością niezgody.

      Właśnie, nie powinien się złościć, i o tę absurdalną złość chodzi.
      Ludzie biorą ogromne kredyty na budowę domu, na mieszkanie niekoniecznie nowe, a tu… ech. Oboje pracują, wystarczyłoby, jak piszesz, z czegoś zrezygnować…

      Polubienie

  4. jeśli nawet uda się im z biegiem czasu wrócić do zgody to i tak te pieniądze będą ich dzieliły już zawsze
    potem jeszcze przyjdzie refleksja – dlaczego jego dzieci mają coś po dziadkach a moje nie mają
    i ten żal już nie minie

    Polubienie

    1. Może niezgody nie będzie, ale już takiej serdeczności jak wcześniej, też nie. Żal faktycznie może nie minąć, a pojawi się dodatkowo w młodszym pokoleniu…
      Pieniądze jednak potrafią podzielić…ech…Zawsze ktoś czuje się pokrzywdzony, nawet jeśli nie od razu, to po jakimś czasie…

      Polubienie

  5. Bywają też sytuacje odwrotne, jak przekomarzania się mojego Braciaszka i moje, kto będzie płacił za groby pradziadków – chcemy oboje.
    Albo sytuacja obiadowa w Chociwlu, skutecznie powtórzona we Wrocławiu – każdy chciał płacić za wszystkich. Nie rozumiem restauratorów – mogli się obłowić 😀

    Polubienie

Dodaj komentarz