Skrawki z wczoraj i przedwczoraj…

Dwa wieczory z rzędu padałam na twarz ze zmęczenia, bojąc się, że nie dowlokę swej cielesnej powłoki  do własnego łoża. Ale co się dziwić, jeśli w pierwszy dzień mnie napromieniowano, a w drugi odurzono świeżym powietrzem 😉

Na wynik PET-a mam czekać około 7-10 dni. Ostatnio (w listopadzie) miałam wynik już na drugi dzień, ale wtedy użyłam swego wdzięku osobistego i oczarowałam nim Doktorka opisującego badanie ;))) Teraz mi aż tak nie śpieszno. Śpieszno, to było OM, który dowiózł mnie 50 minut przed czasem. Najpierw się wkurzyłam, a potem ucieszyłam. Wkurzyłam- bo chociaż miałam ze sobą książkę (poleconą przez Nikki:  Pewnej zimowej nocy )to zapamiętałam z poprzedniego badania, że na poczekalni jest potwornie zimno; ucieszyłam- bo już z daleka, przy rejestracji zobaczyłam znajomą sylwetkę. Ależ się  ścieszyłyśmy (zapożyczone) na swój widok 🙂 Ostatni raz widziałyśmy się, jak ja brałam ostatni,  a K. przedostatni cykl chemii. Miejsce i powód naszego spotkania może niekoniecznie radosne, ale przez to milej i sympatyczniej zleciał nam czas oczekiwania. Wspomnę tylko, że cały personel był miły, sprawny i uczynny, i gdyby nie to, że trzeba było wypić litr anyżkowego świństwa i przyjąć izotopy w żyłę, a to wszystko na głodniaka, to czas spędzony tam, byłby całkiem milusi 😉 Ostatnie 40 minut oczekiwania-w ramach wyciszenia się przed badaniem- spędziłam na wygodnym fotelu, przykryta kocykiem,  oglądając w telewizorze fantastycznie stepujący zespół taneczny. Jaki? Nie mam pojęcia, ale dał czaduuuu (większego, niż nasi dwaj kandydaci w debacie, której skróty obejrzałam wczoraj).  Przynajmniej nie zasnęłam 😉 A po badaniu, to o niczym nie mogłam myśleć, tylko o jedzeniu. Obojętnie co, byle szybko, więc padło na hot pizzę 😉 A w domu to już  ja padłam, ale przynajmniej z pełnym żołądkiem 🙂

Wczorajszy dzień był Pędraczkowy. Większość czasu spędziliśmy na świeżym, dość rześkim  powietrzu, co chwilę się przemieszczając. Gdy Pańcio ( z Pędraczka stał się Pańciem ) zażądał, by babunia ( od kilku dni już nie baba, a babciunia lub babunia)  na nogach ( własnych) wraz z Nim udała się do Jego domu, to wezwałam Tuśkę z autem. Myślałam, że się wymigam, zostanę i odpocznę, ale nic z tego, Pańcio bez swej babuni do domu jechać nie chciał. Potem wróciliśmy do nas, aż w końcu z naszego podwórka, Pańcia zwinął do domu Jego tata. Byłam tak odurzona powietrzem, brudna od piasku, i zmęczona dreptaniem (ale szczęśliwa), że marzyłam tylko o kąpieli, łóżku i śnie…Kąpiel i łóżko zaliczyłam według planu, ale ze snem było gorzej, bo zanim zamknęłam oczy, już ściskałam moje młodsze dziecię 🙂 Przegadaliśmy (w łóżku)  różne tematy  polityczne też- Misiek: polityka jest straszna), aż w końcu stwierdziwszy, że nocna cisza już dawno trwa, a cisza wyborcza zaraz się zacznie- zarządziliśmy spanie. Ja zostałam tam, gdzie byłam, a Misiek udał się do swojego pokoju 😉 Zlazłam jeszcze na dół, bo sobie przypomniałam o zmywarce (włączyć!) i…czereśniach- pierwszych w tym roku 🙂 Sen odpłynął w siną dal…

A dziś obudził mnie OM (za wcześnie) i coś mówił odnośnie dnia. I tak nic nie zrozumiałam: z zatkanym nosem, szumem w uszach i jak się ciut później okazało, również z kaszlem.

Mam pytanie:

Czy ktoś z Was wie, jak się pozbyć (na WordPress) ikonek do portali pod każdym postem? Kiedyś już to zrobiłam, ale nie pamiętam jak. Pojawiły się ponownie nieproszone ;(

21 myśli na temat “Skrawki z wczoraj i przedwczoraj…

  1. Witaj
    Znamy się już trochę na blogu i czytam Ciebie zawsze z miłą chęcią.
    Twoje posty zawsze są szczere, nawet te bardzo osobiste. Dziękuję za zaufanie 🙂
    Zdrówka Ci życzę przede wszystkim, sił i wiary w lepsze jutro 😉
    Bardzo chciałabym napić się z Tobą kawki, posiedzieć w altance lub ogródku, choćby na trawce. A miałybyśmy z pewnością o czym rozmawiać…
    Buziaczki ślę i pozdrawiam milutko 😉

    Polubienie

    1. Morgana,
      dziękuję za miłe słowa, życzenia, za to, że wciąż tu jesteś i mnie wspierasz 🙂
      Ja też z miłą chęcią wypiłabym z Tobą kawę, i to nie jedną 🙂
      Buziaki Kochana 🙂

      Polubienie

      1. Na nowotwory poleca się lewatywę z kawy chociaż to 2 etap : http://www.poradnikzdrowie.pl/diety/lecznicze/dieta-gersona-nie-tylko-na-raka-zasady-diety-dr-gersona_37813.html .Mi pomagało jak wątróbka bolała-dokładnie tak jak w opisie z którego wynika że jest do oczyszczania wątróbki.Mam ostatnio podejrzenia że mogę mieć groźny nowotwór płuc.Jeżeliby się potwierdziło to na pewno nie zechciałbym zastosować metod stosowanych przez autorkę ale starał się je omijać z daleka.

        Polubienie

  2. Piszesz tak jakbym to sama pisala. Mam identyczna sytuacje jestem po Pecie wynik mialam po 4 dniach (dobry).Markery CEA niestety wysokie.Moja Pani doktor skierowala mnie znowu na tomograf celem porownania z poprzednim.Oczywiscie badania krwi, wszystko na 1 czerwca.Niby dobrze a niedobrze. Zyje Tak jak TY od badania do badania od kontroli do kontroli ale zyje i to mnie cieszy Serdecznie CIe pozdrawiam

    Polubienie

    1. Renatko,
      wiem jak trudno jest nie myśleć o zagrożeniu, jeśli miecz Damoklesa wciąż wisi nad głową. Ja tak żyję 16 lat… Miałam różne okresy, potrafiłam na lata zapomnieć, mimo kontrolnych badań. Da się 🙂 Teraz jest trochę inna sytuacja. Ta walka jest nierówna, a świadomość tego nie ułatwia…Do tej pory zawsze uważałam, że na zamartwianie się zawsze jest czas, więc staram się i w tej sytuacji tak myśleć, a w między czasie cieszyć się życiem.

      Może Cię pocieszę tym, że ja bardziej bym zawierzyła bystremu oku PET-a, niż markerom. Wiem z własnego doświadczenia i z opinii genetyków, że ich wzrost nie zawsze wskazuje na to, że rozwija się choroba nowotworowa. Chyba, że między badaniem a markerami był jakiś znaczący odstęp czasu. Najważniejsze jednak, że jesteś pod kontrolą i już niedługo wszystko się wyjaśni. Wierzę w dobre wyniki!!! Będę trzymać kciuki.
      Cieszę się, że się odzywasz 🙂
      Pozdrawiam ciepło 🙂

      Polubienie

  3. Dobrze jest się tak czasem zmęczyć na podwórku czy placu zabaw, prawda?
    Zazdroszczę Ci, że jesteś już „babunią”, bo ja ciągle pozostaję „tapcią”;) Narzecze, którym posługuje się mój wnusio ewoluuje, ale niekoniecznie przez to staje się bardziej zrozumiałe.
    Nieustająco trzymam kciuki:) Serdeczności przesyłam:)

    Polubienie

    1. Oj prawda :))))
      Brakowało mi tego, i tęskniłam okrutnie za taką normalnością.

      :))) „tapcia” brzmi uroczo:))) Poczekaj jeszcze trochę, a zagada Cię i niewyczerpanie dopyta, nie zadowalając się szybko odpowiedziami 😉
      Dziękuję za kciuki i ściskam serdecznie 🙂

      Polubienie

      1. On już teraz ciągle pyta i irytuje się, że nie zawsze rozumiem, ale ja z trudnością łapię niemiecki, a on gada po starochińsku;)
        Buziaki:)

        Polubienie

    1. A żebyś wiedziała, że powiem: wiem, wiem, bo wcześniej może spaść na głowę dachówka z dachu krytym blachą 😉 Ale gdy nieborak podszczypuje, to jakoś realniej się o tym myśli i widzi…
      A tak serio: ludzie, którzy chorują na choroby przewlekłe i zagrażające życiu- muszą się nauczyć z tym funkcjonować na co dzień, a to nie jest łatwe, nie dla każdego…Zresztą co ja tu będę pisać…TY to wiesz!

      Polubienie

  4. Wygląda na to że nadal starasz się o spotkanie z kostuchą.I cały czas starasz się udowodnić że jesteś odporna na wiedze.Ostrzegałem a nadal nie potrafisz i chyba nawet nie chcesz pewnych rzeczy zrozumieć.

    Polubienie

      1. To widać chcesz pokazać jaka jesteś odporna na groźne trucizny.To ja już wolę nawet amygdalinę którą się zatrułem ale i tak to mniej groźne od tego ze szpitala.

        Polubienie

Dodaj komentarz