Koszmarnie długi czwartek…

Na ten konkretny czekałam z towarzyszącym mi niepokojem, od dwóch tygodni. To tego dnia miały być wyniki biopsji. Tuśkowej. W środę obudziłam się z bólem w lewym boku (wysokość nerki) i lewego karku. Pomyślałam sobie, że to może z powodu złej pozycji podczas spania. W ciągu dnia ból nie był aż tak dokuczliwy, ale za to ciągle było mi zimno.  Pojawiła się myśl, że bierze mnie jakieś choróbsko, wszak wokół mnie wszyscy albo byli przeziębieni, albo przechodzili grypę, albo zapalenie oskrzeli. W końcu i mnie coś dopadło. Mierzona co jakiś czas temperatura, co najwyżej wskazywała 37 stopni, a ja pod pomarańczowym kocem nie mogłam się rozgrzać. Wieczorem ból objawiony rano, nabrał nasilenia. Ewakuowałam się do sypialni i po jakimś czasie wzięłam przeciwbólową tabletkę. Tej nocy byłam sama w domu. Budziłam się kilka razy, ból był przejmujący, nie mogłam leżeć na lewym boku ani na wznak, siedzieć, a przy każdym  głębszym oddechu promieniował na całym odcinku, uniemożliwiając mi oddychanie. Tabletki przeciwbólowe tylko na jakiś czas łagodziły ból, pozwalając mi zasypiać w jednej pozycji na kilkadziesiąt minut. Rano (około 5.30 ) obudził mnie potworny ból, uniemożliwiający mi swobodne zmienienie pozycji; jakoś dorwałam telefon i zadzwoniłam do OM, żeby natychmiast przyjechał. Chciałam wezwać pogotowie, ale ktoś musiał wpuścić ratowników do domu. Połknęłam również kolejną tabletkę przeciwbólową. OM zjawił się w ciągu niecałej pół godziny i zadzwonił po ratunek. Ze zdenerwowania (pewnie też i z przerażenia) plątał się w zeznaniach ;). W końcu musiałam sama podjąć rozmowę, mimo trudności w mówieniu. Pani była bardzo miła i chciała pomóc, więc poinformowała mnie, że w pogotowiu nie ma lekarza, tylko są ratownicy, którzy jednie co mogą mi zaoferować to środki przeciwbólowe. A ja i tak powinnam się udać do lekarza rodzinnego albo wezwać na wizytę domową. Odpowiedziałam pani, że nie mam rodzinnej tu na miejscu, tylko 50 km od miejsca zamieszkania i, że w tej chwili nie mam takiej możliwości. Moja rodzinna jest właśnie na zasłużonym urlopie i spędza go, kąpiąc się w słońcu i oceanicznych falach :), ale tego pani dyspozytorka nie musi wiedzieć. Pani więc usiłowała mnie namówić, wyliczając zalety rodzinnej na miejscu (w mojej wsi mamy ośrodek) i przepisania się, bo w takiej sytuacji mam utrudnioną opiekę. Odpowiedziałam, że tego nie zrobię. Na szczęście pani skończyła temat, bo nie chciałam jej informować, że do lekarki pracującej w ośrodku, nie poszłabym nawet ze zwykłym katarem. To jest lekarz do wypisywania zwolnień, nie do leczenia- oczywiście to jest moje subiektywne zdanie. Zresztą bez uśmierzenia bólu nie byłabym w stanie wstać nawet z łóżka. Pani wysłała karetkę. Tabletka przeciwbólowa, którą wzięłam wcześniej, zaczęła działać, pozwalając mi na ciut większą aktywność ruchową, choć dalej z bólem. Dwaj panowie z pogotowia przyjechali po kilkunastu minutach. Byli bardzo mili i uważam bardzo kompetentni. Zbadali mi ciśnienie, zrobili nawet EKG i osłuchali, gdyż ból promieniujący w tym odcinku mógł wskazywać na serce, zasugerowali też, że powinnam zrobić usg. nerki, bo być może ten ból od niej pochodzi. Wkuli mi się w żyłę i podali ketonal. Poczekali, aż zacznie działać, podali nazwisko lekarza, który w sobotę w pobliskim miasteczku powiatowym wykonuje usg. nerek.  Podali też inne cenne informacje odnośnie lekarza i pielęgniarki, którzy opiekują się pacjentami onkologicznymi. Tym cenniejsze, że oboje z OM nie mamy pojęcia o służbie zdrowia w naszej okolicy.  I  na koniec zapytali się, czy mają mnie zabrać do szpitala. Odmówiłam, więc musiałam podpisać im papier, a oni zapewnili mnie, że podpisanie odmowy nie powoduje odmowy przyjechania następnym razem, jeśli będzie taka potrzeba. Wraz z OM odnieśliśmy bardzo pozytywne wrażenie po wizycie obu ratowników. Włączyłam net i zaczęłam szukać gabinetu w sieci, by umówić się na usg. Niestety, na tej ulicy był podany tylko tel. do gabinetu fizykoterapeuty. OM przedzwonił, by się zorientować, czy coś wie na temat pracy  lekarza urologa, i okazało się, że to gabinet jego szwagra. Niechętnie, ale podał prywatny numer telefonu do lekarza. Zadzwonił, ale żeby się znowu nie plątać, oddał mi tel. i dalej ja już rozmawiałam. Pan doktor kazał mi przyjechać do szpitala powiatowego  i na izbie przyjęć powiedzieć, żeby go poprosili. Podany ketanol nie wyeliminował całkowicie bólu, ale pozwolił na wstanie, umycie się i ubranie oraz na chodzenie i siedzenie.

W międzyczasie mieliśmy kontakt z Tuśką, która odbierała wyniki i umawiała się na usunięcie guzka. Na szczęście biopsja nie wykazała komórek nowotworowych, ale my wiedzieliśmy, że należy usunąć i zbadać histopatologiczne. Na szczęście lekarz też tak uważał, choć powiedział, że nie musi tego robić już natychmiast. I tego nie rozumiem. Na szczęście dał skierowanie, a gdy Tuśka stanęła pod gabinetem profesora, który przeprowadził moją pierwszą operację onkologiczną (wtedy był docentem) OM zadziałał i profesor już wiedział z kim ma do czynienia. Umówieni są na telefon (profesor i Tuśka) Ogromny kamień spadł nam z serca, choć jeszcze pozostały  drobne kamyczki i pewnie będą ciążyć, dopóki nie przyjdą ostateczne wyniki. Niestety mamy złe doświadczenia (z moją Mam), kiedy biopsja nic nie wykazała. a dopiero badanie śródoperacyjne wykazało komórki nowotworowe.

Gdy w końcu dotarłam do szpitala, panie pielęgniarki troskliwie się mną zajęły. Pan Doktor zrobił usg. i wykluczył, że ból pochodzi od nerki. Zrobiono mi też prześwietlenie płuc, szczegółowe badanie krwi, EKG, zmierzono ciśnienie, zajrzano do gardła, osłuchano, zmierzono temperaturę- 38. Spędziłam tam prawie 5 godzin, ale w przyjaznej atmosferze, a gdy czekałam na lekarza lub na badanie czy na wyniki, to nie na krzesełku w poczekalni, tylko w gabinecie z łóżkiem, z poduszką i kołdrą. Nawet udało mi się zdrzemnąć, oczywiście na prawym boku. Niestety, nie wyszłam z jednoznaczną diagnozą. Bo według lekarza może  to być początek zapalenia opłucnej, gdyż na zdjęciu wyszło, że lewy płat jest ciut podwinięty, a nie ma innego zdjęcia do porównania, więc dostałam skierowanie do pulmonologa i antybiotyk, a być może chemia uszkodziła nerwy w przeponie (?). Oprócz antybiotyku miałam brać tabletki przeciwbólowe, takie, które też są przeciwzapalne. Już jak wyszłam z gabinetu, połknęłam jedną, bo czułam, że ketonal  przestaje działać. W domu postanowiłam wstrzymać się z  decyzją o wzięciu antybiotyku do dziś rana. Musiałabym go brać przez 7 dni, a wtedy na pewno nie podano by mi chemii w terminie. Rano okazało się, że temperatury nie mam- tak wiem, że biorę tabletki na zbicie- więc nie zdecydowałam się na antybiotyk. Wciąż nie wiem, czy słusznie, bo pojawił się kaszel. Ostatni raz tabletkę wzięłam 5 godzin temu, a temperatura obecnie wynosi- 36,9, mam zamiar wytrzymać do godziny 17. Jest lepiej, jeśli chodzi o ból, mogę siedzieć, chodzić, boli (cały czas) tylko w boku, nie promieniuje do karku, nie zatyka przy głębszym oddychaniu, więc jestem skłonna myśleć, że to jednak uszkodzony nerw plus lekkie przeziębienie. W poniedziałek mam wizytę u mojej pani onkolog, i to od niej będzie zależało, czy ostatni kurs dostanę w terminie.

Opisałam to wszystko dlatego, że przeważnie na służbę zdrowia w naszym kraju „wiesza się psy”. Narzekanie, w większości słuszne, jest rzeczywistością. Ale jest też inna rzeczywistość. Od dyspozytorki w pogotowiu kończąc na pielęgniarkach z izby przyjęć, każdy chciał mi pomóc i służyć swoją wiedzą. Cieszę się, że nie uległam OM, który od razu chciał gonić do DM i tam szukać pomocy. Sama podróż w obie strony to co najmniej 4 godziny.

16 myśli na temat “Koszmarnie długi czwartek…

  1. Roksanno, a swoją drogą może to być niezwiązany z niczym nerwoból! Pierońsko dokuczliwy, leki przeciwbólowe nie niszczą go całkowicie. Pomaga mu się pojawić np. otwarte okno + mokra skóra.

    Polubienie

    1. To najprawdopodobniej nerwoból, ale spowodowany chemią. Wcześniej miałam ból jednej stopy, a potem drugiej. Jednak ten ( jeszcze całkiem nie przeszedł) nieźle dał mi popalić.

      Polubienie

  2. Witaj 🙂
    Kochana i wśród lekarzy są dobrzy, poczciwi ludzie.
    Nie mam za wiele do czynienia ze służbą zdrowia, ale przyszła teściowa mojej Córki jest pielęgniarką, sama wiele przeszła i opowiadała.
    Życzę zdrowia i tylko samych dobrych chwil, bez bólu, przytulam 🙂

    Polubienie

  3. Też mi przyszło do głowy, że to mógł być nerwoból, bądź jakiś problem z kręgosłupem. Czasem wystarczy źle stanąć, źle się schylić i pojawia się taki ból, że chce się ściany gryźć.
    Co do służby zdrowia, to mam podobne do Twoich doświadczenia. Zaczynam podejrzewać, że nagłaśnianie jednostkowych przypadków z jednej strony robi ciężką atmosferę wokół lecznictwa, a z drugiej mobilizuje lekarzy do normalnych zachowań ze strachu przed jakąś wpadką.
    Życzę Ci dużo zdrowia i cieszę się z Tuśkowego wyniku:) Buziaki:)))

    Polubienie

    1. Dziękuję w imieniu swoim i Tuśki:) To faktycznie nerwoból, ale spowodowany chemią. Podobno często występuje i to w różnych miejscach. Mnie po drugim cyklu bolał spód stopy, mogłam chodzić tylko na palcach, potem druga stopa po następnym cyklu. Nie wiedziałam co to jest, ale teraz myślę, że to był nerwoból. Ustąpił po kilku dniach. Teraz trzyma mnie dłużej.
      Co do lekarzy, to sobie myślę, że wszystko zależy od tego jakimi są ludźmi, bo system systemem ( niedoskonałym), ale gdy lekarz jest człowiekiem, to zawsze może pomóc pacjentowi.
      Serdeczności 🙂

      Polubienie

  4. Jak tak to czytalm to przypomnial sie moj bol nerki najparwdopodobniej bo tak naprawde nie do konca wiadomo czy to nerka…zdrowiej Kochana 🙂 wierze ze wszysxtko bedzie ok 🙂 przytulam 🙂 :*

    Polubienie

Dodaj komentarz