Matka i córka…

Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji, że  nie mam kontaktu z własnym dzieckiem. Żadnego kontaktu. Nie wiem, co robi, gdzie mieszka, jak żyje…I nie ma znaczenia fakt, że to dziecko jest już dorosłe, przynajmniej w świetle prawa. Co więc musi się stać, jakich relacji zabraknąć, żeby zaistniała taka sytuacja?

Nigdy nie były sobie bliskie- typowa córeczka tatusia, zapatrzona  bezkrytycznie w ojca. Matka dogadywała się ze starszym  i młodszym bratem, z nią nie. Próbowała, ale ona tego nie potrzebowała. Nie przychodziła do matki ani z małymi, ani z dużymi problemami, tym bardziej się jej nie zwierzała. Negowała, wyśmiewała zdrowy styl życia, który matka próbowała narzucić całej rodzinie. Nie znosiła mentorskiego stylu bycia własnej rodzicielki. Tak, matka bywała upierdliwa. Ale kochała swoje dzieci, męża, swoją rodzinę. Troszczyła się o nich, o dom, dbała też o siebie.

Zdrada, porzucenie, rozwód, był dla matki ogromnym ciosem. Córka stanęła po stronie ojca, obwiniając o wszystko matkę,  i tak jak on, wyprowadziła się z domu. Szok, tym większy, że mijały tygodnie, a nie było z nią żadnego kontaktu. Mijały miesiące, a matka nie wiedziała gdzie mieszka i co robi jej dwudziestoletnia córka. Córkę nie interesowało to, że matka   z dnia na dzień została bez dachu nad głową, bez środków do życia, że musiała zacząć życie na nowo. Żadnej empatii, żadnego współczucia, żadnego kontaktu. Ile trzeba mieć żalu, pretensji i o co, żeby tak się odciąć?

Dziś, a od tego czasu minęło już dwa lata, doszło do jednego spotkania, w specyficznych okolicznościach, i tylko  dzięki staraniom brata. Dziś, matka wie, gdzie mieszka jej córka i co robi. Córka potrafi już przysłać matce SMS-a z życzeniami świątecznymi, ale wciąż ze sobą nie rozmawiają. Matka nie rozumie tej sytuacji, nie raz analizowała swoje zachowanie, ich wcześniejsze relacje, wypytując się różnych osób, które znają je obie, gdzie popełniła błąd? I wciąż nie zna odpowiedzi. Mówi, że pozostaje jej tylko kochać. Kochać własną córkę, wbrew temu, co dostaje w zamian. I to czyni, pogodzona z sytuacją.

Muszę przyznać, że nie tylko sobie nie mogę tego wyobrazić, ale i zrozumieć. Bo choć zdaję sobie sprawę, że nie wszystkie matki i córki mają ze sobą cudowne relacje i potrzebują bliskich, codziennych kontaktów, to jednak takie odcięcie się, odcięcie, które przynosi ból i niezrozumienie dla drugiej strony- jest po prostu okrutne i trudno je usprawiedliwić.

91 myśli na temat “Matka i córka…

  1. Przykre to, ale… nie ma dymu bez ognia. W którym momencie ich życia zapłonął ten ognik, który zniszczył ich relację. A młodość pamiętliwa jest i gniewna… Może kiedyś uda im się porozumieć…

    Polubienie

    1. Wiesz, matka wcale nie uważa, że jest bez winy, bo któż nie popełnia błędów. Tyle, że nie jest ona adekwatna do zachowania córki…
      Ona na to cały czas liczy i czeka.

      Polubienie

      1. Widzę dwie możliwe przyczyny, pierwsza to taka, że żal córki jest ogromny. To taka ilość nieprzerobionych złych emocji, że łatwiej jej się odciąć niż cokolwiek innego. Nie wiesz o co może miec żal do matki, być może za ciągłą krytykę, za despotyzm, za poczucie odrzucenia. Tego nie wiesz bo z nią nie rozmawiasz. Matka widzi tylko jedno, że robiła coś dla niej dla jej dobra, ale nie wie tak naprawdę co ona chciała bo jej nie zna, to widać jasno. Druga, też prosta, że córka jest typem emocjonalnie zimnego człowieka, coś psychopatycznego. Ale to mniej prawdopodobne bo widać jej relację z ojcem.

        Polubienie

        1. Córka może mieć charakter ojca i dlatego stanęła po jego stronie i matka nie ma na to wpływu. Wina nie zawsze leży pośrodku, często jest po jednej tylko stronie.

          Polubienie

          1. Po czyjejś stronie nie staje się z powodu podobieństwa charakteru, tylko zwykle uznając poczucie krzywdy tej strony. Jasno widać, że córka odbiera matke jako agresora w relacji.

            Polubienie

        2. A może po prostu córeczka jest wyrachowana i wie, że od tatusia może coś dostać, a mama ma kłopoty materialne…
          Moja znajoma ma właśnie taką sytuację, też córka o niej „zapomniała”, kiedy okazało się, że tatuś po rozwodzie „zapomniał” o dzieciach (też dorosłych w sensie prawnym, ale jeszcze uczących się)

          Polubienie

          1. Wszyscy osądzają córkę a nikt naprawdę nie wie co ona czuje. Może to matka jest niezłą manipulantką, dziwne, że przez tyle lat zbudował taki mur między sobą a córką. Jako dorosła ona ponosiła odpowiedzialność za relacje z dzieckiem. Ciekawe jest to opowiadanie znajomym o tej relacji i robienie z siebie ofiary. Taki ekschibicjonizm emocjonalny, analizowanie z obcymi – nie z dzieckiem relacji świadczy, że może dobrze jej w tej roli pokrzywdzonej. Jest dorosła, istnieją pociągi, może pojechac do corki, a ie rozpowiadać na prawo i lewo jakto jest źle traktowana.

            Polubienie

            1. Czteroosobowa rodzina a odpowiedzialność za relacje ma tylko matka? Nie uwierzę. Mam to samo i wiem, że za tym stał tatuś. Żal lat straconych. Takie „dzieci” trudno kochać, a czasem jest pokusa aby odepchnąć …na zawsze. Miłość jest wzajemna – a taka relacja jest ułomna.

              Polubienie

            2. Bardzo dziękuję za trafny komentarz. Ja właśnie mam taką sytuację od wielu lat z mamą. Rozmawiamy o pogodzie i niczym innym .jak ja nie zadzwonię ona wcale. Próba wyjaśnienia mi jej zachowania traktowana jest milczeniem i oswiadczeniem nie pamięta . Kiedyś bardzo cierpiałam z tego powodu teraz już się z tym pogodzialam i cieszę sie z ,,poprawnych ” relacji bo mogłyby by być żadne. Nigdy nie należy oceniać osoby jeśli nie zna się jej wersji , a starsi ludzie to nie anioły.pozdrawiam

              Polubienie

  2. Może nie w tej sytuacji, ale bywają Niebieskie Linie. I wtedy mam prawie ochotę namawiać dorosłe dzieci, żeby odcięły się od takich rodziców. Tak też bywa…

    Polubienie

    1. Och, jasne, że pomiędzy matką i córką bywają tarcia. Nawet wtedy gdy się bardzo kochają…jest czas gdy trudno się porozumieć z dorastająca córką. Ale to mija, po kilku burzach z piorunami ;). Można się nie dogadywać z własną rodzicielką, ale…no właśnie jaką trzeba być córką, by nie dawać znaku życia? może pogubioną?…

      Polubienie

  3. Widać ojciec potrafił odpowiednio manipulować córką. Czasem wystarczą pieniądze, prezenty, czasem działa przyzwolenie ojca na łamanie zakazów i nakazów matki. Różnie bywa. Córka kiedyś zrozumie, jaką krzywdę robi matce. I sobie. Takie sytuacje zdarzają się częściej niż nam się wydaje. Pozdrawiam z Pomorzan:)

    Polubienie

    1. I tu chyba masz rację. Ojciec,od momentu poinformowania o zdradzie i odejściu, o wszystkim co się działo pomiędzy byłymi małżonkami informował córkę, przedstawiając matkę w jak najgorszym świetle. I to chyba zadziałało.
      Ja też tak myślę, że czas zrobi swoje. A dziewczę gdy spojrzy z dystansem na obojga rodziców, przekona się, i odnajdzie własną prawdę…

      Na Pomorzanach będę za niecały tydzień, ale uwierz mi, że wcale nie tęsknię 😉
      Serdeczności 🙂

      Polubienie

  4. Moim zdsniem obie sa winne takiej sytuacji…kazda z nich popełnila pewnie jakis blad…jaki? nie mam pojecia…nie rozumiem takiej sytuacji, ale obioe zapewne zawiniły…

    Polubienie

      1. Jak wyciąga, analizują zachowanie córki przed obcymi ludźmi, opowiadając o tym na prawo i lewo? Czy pojechała do niej, czy zdobyła się na odważną rozmowe? Nie daj sobą manipulować.

        Polubienie

        1. swoje również, o rozmowie ( szczerej) pewnie marzy, pojechać nie mogła, bo wcześniej nie wiedziała gdzie, a w tej chwili choćby z odległości jaka je dzieli, jest to niemożliwe…

          Polubienie

    1. A szacunek do rodzica? Czy dziecko (duże czy małe nie ważne) jest na równi z rodzicem? Stawianie sprawy na głowie… gdy ktoś zapomni kto był pierwszy jajko czy kura…. rozumu trochę

      Polubienie

  5. No i o co chodzi? Mała ma prawo do wolności a w tym wyboru. Matka jak mądra to uszanuje.
    Inna kwestia to taką dlaczego nie rozmawiają.. Czy corcia wie ze matce źle w tej sytuacji?
    Inaczej sie jeżeli powiedzą co je boli i nadal bedzie dystans..

    Polubienie

  6. No cóż ja ujmę to tak… nie rozumiem, bo ja z własną matką i raz czy dwa razy do roku nawet z ojcem rozmawiam. Z matką na skypie i mailowo. Nawet po tym co mi zrobili nim wyniosłam się z domu, a potem z kraju. A moi rodzice należą raczej do ludzi o bardzo „ciężkich” rękach, co skończyło się nawet kilkoma połamymi kośćmi u mnie. A mimo to rozmawiamy… nie powiem, że to są dobre relacje, ale oni wiedzą co się ze mną dzieje, mimo, że od lat jestem dorosłym człowiekiem i ja wiem co u nich. Dziwi mnie to, bo skoro ktoś taki jak ja, po tym co przeszłam potrafi rozmawiać z rodziną to zastanawia mnie co może skłonić do braku takiego kontaktu…

    Polubienie

  7. Ja natomiast rozumiem tą córkę. Matki są różne i niestety moja nie jest najlepsza. Nie do końca wiadomo jaka ta Pani była. Zawsze wina leży po dwóch stronach.

    Polubienie

  8. Witam.
    Opisana tu sytuacja nie jest mi obca.
    Półtora roku temu postanowiłam wyprowadzić się z domu. Wiek już odpowiedni (26 lat), warunki finansowe pozwoliły. Postanowiłam zamieszkać z narzeczonym.
    Od półtora roku nie mam kontaktu z ojcem, który uważa, że postąpiłam niegodnie zamieszkując przed ślubem z partnerem.
    Proszę sobie wyobrazić, że wszelkie święta, Wigilia, niedziele… to już nie to samo. Nie mam wstępu do domu. Choć kilka razy przyszłam, by porozmawiać z ojcem. Ostatnia rozmowa zakończyła się następująco: „Wyjdziesz sama, czy mam Cię wyprowadzić?”. Przy wyprowadzce usłyszałam tekst: „Jeżeli z nim zamieszkasz, na Twój ślub nie przyjdę”.
    Phi, żadna strata. Nie po dwudziestuparu latach patrzenia na przemoc psychiczną i fizyczną w domu, na niegodne warunki życia (brak wody, brak łazienki, brak prywatności), na alkohol wlewany do ojca gardła.
    A mama? Przekochana osoba, ale wyniszczona przez niego. Spotykamy się ukradkiem, kiedy ojca nie ma.
    Oswoiłam się z myślą, że ojca już po prostu nie mam. To boli, ale myślę, że tak jest lepiej. Przebaczyłam mu wszystko, ale chyba już nie jestem w stanie utrzymywać z nim normalnej relacji.
    Gorąco pozdrawiam osoby, które są w podobnej sytuacji i śmiało dziś mogę powiedzieć to, co mówi mój narzeczony: „Zasługujesz na szczęście. Nikt nie może Ci go bronić. Jeśli rodzic nie jest dumny z tego, że córka radzi sobie sama, jest niezależna, wykształcona – to może kiedyś zrozumie co stracił”

    Polubienie

    1. Ojciec nienawidzi ciebie, bo mu się postawiłaś. Śmieszne, że o godności mówi ktoś kto jest alkoholikiem i domowym katem. Szkoda, że mu przebaczyłaś podłe traktowanie ( ludzie nie powinni tego robić, bo to błąd), powinnaś go zostawić w tym jego sosie pełnym jadu i nienawiści, aż by go zżarła od środka. Jak już staniesz na nogach pomyśl o Matce i pomóż jej się wyrwać z tego piekła.

      Polubienie

  9. Podobnie jak u mnie z tym ,że ja jestem mężczyzną .
    żona odeszła do innego zabierając dzieci które
    stoją za nią murem.Nowego tatusia – matka mówi ,że uwielbiają.
    pozew rozwodowy ja złożyłem.
    Z niej jest taki odkurzacz który ssie w jedną tylko stronę – do siebie.!

    Polubienie

  10. Boże, to wprost lustrzane odbicie sytuacji dziejącej się w mojej rodzinie. Mija już osiem lat i nic się nie zmieniło i wciąż nie mogę ogarnąć tego ani sercem, ani umysłem. Kiedyś myślałam, że tak może się zdarzyć absolutnie wyjątkowo i tylko w patologicznej rodzinie…

    Polubienie

  11. Sama jestem matką dwóch dorosłych już córek. Sądzę, że winny może być ojciec. Córka zapatrzona w niego, wierzy w to co od niego usłyszy, a on może obwiniać Ciebie za rozpad rodziny. Pewno wcześniej też były sytuacje, gdzie kwestionował Twoje racje. Myślę, że kiedy córka będzie mieć własną rodzinę, może zrewiduje swoje postrzeganie i dostrzeże Twoje oddanie, czego Ci życzę.

    Polubienie

  12. Ta dziewczyna to jednak ciągle dziecko po ciężkich przeżyciach, jej zachowanie jest wynikiem buntu, bólu, nieradzenia sobie z sytuacją, a ktos przeciez za to musi być odpowiedzialny, ponieś karę – padło na matke z którą była mniej zwiazana. U mnie jest odwrotna sytuacja – to ojciec po rozwodzie obraził sie na swoje dzieci. I chociaż założył nową rodzinę , chyba jest szczęśliwy to odrzucił swoje dzieci. Młodsza córka , córeczka tatusia,nie może sie z tym pogodzić , co jakiś czas od 5 lat wyciąga do niego rękę, którą on konsekwentnie odrzuca, wynajdując niedorzeczne powody W nowej rodzinie, zresztą podobnie jak kiedyś w naszej odgrywa rolę perfekcyjnego ojca i męża. Nie mogę tego zrozumieć i pogodzić sie z tym, a łzy mojej córki rozrywają mi serce.

    Polubienie

    1. mam podobną sytuację , Córka pisząc do ojca życzenia dwa lata temu zyskała odpowiedż Zyj szczęśliwie ODDYCHAJ UŚMIECHEM ….WIĘCEJ NIE NAPISAŁA ON TEŻ SIĘ NIE ODZYWA ,OBECNA PARTNERKA JEST NIEWIELE STARSZA OD MOJEJ WNUCZKI,,,,,,pozdrawiam….

      Polubienie

  13. Może ta córka odbierała matkę nie tyle jako kochającą córkę, ale jako kochającą własne koncepcje, na siłę tej córce wciskane? Ot, ten „zdrowy tryb życia”. Zaś od ojca miała większe uczucie akceptacji?

    Polubienie

      1. Emocje, emocje , emocje. Nie wiem ile musi u ciebie lub corci uplynac czasu zeby emocje wygasly i wzal gore rozsadek. Nikt tego dokladnie nie wie bo naswietlasz sytuacje tylko z jednej strony. Mam za soba dwa nieudane zwiazki z podobnymi problemami..Niektore problemy uleczyl czas a niektore uleczyly sie same. Dzieciak musi wiedziec ze go kochasz . nie narzucaj sie z twoim uczuciem . Czas pokaze… Trzymam kciuki niko21@op.pl

        Polubienie

  14. To byla slepa milosc…Tata bardzo cie kocha bo… Ja tez cie kocham ,ale za to ze….Razem kochamy cie bardzo i chcielibysmy zebys wiedziala ze zawsze….. Moja droga !!!??? czy czasem nie pominelas czegos z powyzszych spraw …????

    Polubienie

  15. Historia jest przykra, ale ma swoje powody- powody których my nie znamy i nie poznamy, ale jeśli dla córki matka jest tak obcą osobą, to ta matka musiała wiele błędów, i to wcale nie błahych popełnić w stosunku do Niej, gdy ta jeszcze była dzieckiem, i nawet jeśli „Ci którzy ich znali” nie potrafią ich wskazać, nie znaczy ,że ich nie było, bo takie najczęściej nie są bardzo widoczne…
    Może kiedyś uda im się naprawić relacje do poziomu normalnych kontaktów,ale kto to wie.
    Sama nie mam ani z ojcem ani z matką wybitnie bliskich relacji- nie zwierzam im się, nie chcę codziennych relacji, są jednymi z ostatnich osób do których dzwonię po radę, podzielić się sukcesem czy porażką, ale wiem ,że są dla mnie pomimo wielu żali jakie do Nich mam( nie chodzi o patologiczne zachowania, tylko o inne sprawy i budowanie Naszych relacji) są dla mnie w jakiś sposób istotnymi ludźmi, czasem do siebie dzwonimy, gadamy „o niczym” tak poprostu,czasem się wzajemnie odwiedzamy, czasem zajmą się (byle nie zbyt długo) moimi dziećmi więc są w moim życiu, i pewnie jeszcze będą,ale nie mamy mega bliskości- tak sobie myślę, co musiała robić tamta matka,że córka niemal żadnych kontaktów nie chce…

    Polubienie

  16. Nie ma dymu bez ognia. Dzieci nie zachowują się tak bez przyczyn. A fakt, że niektórzy potrafią na zewnątrz sprawiać wrażenie idealnych, kochających, zaangażowanych rodziców, natomiast w domu być zupełnie kimś innym – przepracowałam osobiście.

    Nie oceniaj dziewczyny, bo nie masz po temu danych.

    Polubienie

  17. Cytat: „Córka stanęła po stronie ojca, obwiniając o wszystko matkę, i tak jak on, wyprowadziła się z domu. Szok, tym większy, że mijały tygodnie, a nie było z nią żadnego kontaktu. Mijały miesiące, a matka nie wiedziała gdzie mieszka i co robi jej dwudziestoletnia córka. Córkę nie interesowało to, że matka z dnia na dzień została bez dachu nad głową, bez środków do życia, że musiała zacząć życie na nowo”.
    Czegoś tu nie rozumiem – ojciec się wyprowadził, matka została bez dachu nad głową – mieszkanie wyparowało??? Jakieś to takie mocno naciągane

    Polubienie

  18. Jak sobie przypomnę jakie były relacje między mną a starszym, dorastającym synem to jeszcze dziś boli . A wyłaziłam ze skóry, żeby byli szczęśliwi, tylko że jakoś się różniły te nasze delicje szczęścia rodzinnego. Dzisiaj jest w porządku, staram się za bardzo nie myśleć o przeszłości, ale jak sobie przypomnę – boli jak diabli.

    Polubienie

  19. Historia bardzo podobna do mojej:-( wyprowadziłam się z domu, bo już nie mogłam znieść poniżania i usługiwania. Złożyłam pozew o rozwód i mimo, że ja miałam zasądzoną opiekę nad 10 letnią córką, ona wolała zostać z ojcem -zapatrzona w niego jak w święty obrazek, on najcudowniejszy, najwspanialszy, mimo że kompletnie się nią nie zajmował, nie gotował, nie sprzątał, nie poświęcał czasu, wiecznie siedział w papierach albo na komputerze. ….a ja? najgorsza mimo poświęceń, usługiwania, urozmaicania czasu,gry, zabawy, pokazywania że świat jest piękny, zawsze wszystko dla niej, czyściutka, odprasowana i zadbana…..

    Zostałam sama jak palec, moja życiowa porażka…Borykam się z depresją i mimo trzech lat po rozwodzie, nie potrafię ułożyć sobie życia na nowo. Mówią że nieuleczalna choroba to straszna rzecz, jednak Samotność to okropna tragedia…

    Widuję się często z córką, ale to nie to samo co wspólne dzielenie każdego dnia…

    Polubienie

  20. W dzisiejszych czasach dzieci nie mają szacunku do rodziców – traktują ich jako maszynki do zarabiania pieniędzy.
    Ja sobie nie wyobrażam nie zadzwonić do rodziców kilka razy w tygodniu mimo iż studiuję na drugim końcu Polski.
    Ale ta córka się przekona jak będzie miała swoje dzieci i jak któreś się od niej odwróci to zobaczy co matka czuje.

    Polubienie

  21. nie zgodze sie z wami!
    ja tez nie rozmawiam matka i nie chce jej znac!
    mam wladna rodzine 9letnie dziecko od 4 lat nie rozmawiam z matka i nie bede dlaczego? wiem ze chciałaby aby bylo inaczej ale skonczylo sie!
    dlaczego ? prosze:
    -wyswiska ty k.. ty szm… ty su… itp
    -bicie kilka razy ale bylo przestała bo widziala ze nie da rady
    -krytyka nigdy nie uslyszałam Agatko pięknie zawsze było pff mogłaś lepiej….
    -wszystko co powiedzialam bylo wobec mnie uzyte predzej czy pozniej(nigdy jejj nie ufałam zawsze zawiodla i tu sie robił dystans bardzooo duzy)
    -nigdy mi nie pomogla nigdy nie pocieszyla nigdy nie podtrzymała dobrym slowem

    i wiecie co to nie była matka tylko PIERDOLONA PSYCHOPATKA KTOREJ POWINNO ODBIERAĆ DZIECI

    i nie chce mi sie wierzyc ze w innych przypadkach jest inaczej biedna mamusia taka byla cacana a corcia taka be….

    mam nadzieje ze nie ma sprawiedliwosci po smierci bo bedzie smażyla sie w piekle

    Polubienie

  22. Myśle,że matka nie powinna sie tutaj obwiniać tak już jest i nic nie poradzi .Trzeba wytrwale czekać i być łagodną dla córki. Ja zostawiłam męża który był okrutny dla nas wszystkich Zniszczył moje życie ,cierpiały dzieci.Moja dorosła córka zupełnie nie pamięta jak było jak cierpiałam. Jest teraz blisko z ojcem..Teraz wszyscy powiedzieliby ,że to moja wina. Czasami to boli ale ja wiem jak było.

    Polubienie

  23. a mnie trudno zrozumiec co innego 🙂

    to, ze ktos nie umie zrozumiec, ze kazdy dostaje od zycia to na co zasluzyl i dzieci maja prawo nie zyczyc sobie kontaktu z rodzicami i nie musza sie nikomu tlumaczyc z powodów 🙂

    mnie moje matko kolo chuja sie buja, cala reszta mojej rodziny tez – nie bylo ich gdy ich potrzebowalem a teraz nie ma mnie dla nich 😛

    niech zdychaja 🙂

    Polubienie

  24. Szanowni Państwo, na podstawie czego część z Was negatywnie ocenia tę Córkę? Czy posiadacie wiarygodne wiadomości odnośnie poczynań Jej Matki? Oto moja historia: pozostaję w związku z kobietą od 28 lat. Prawie codziennie pijana. Codziennie straszy, że opuści mnie, dzieci i dom. W 2011 roku istotnie dwukrotnie poszła z domu i naopowiadała sąsiadom, że ją wyrzuciłem, nie wpuściłem do domu. Będąc pijana wywracała się, uderzała o ściany, meble i inne przedmioty. Wiele razy nabiła siniaków. Rodzinie i sąsiadom opowiadała, że ja jej nabiłem. Od września 2012 r. uczestniczyła w zajęciach terapii odwykowej. Jeszcze gorzej się zachowuje, jest jeszcze bardziej agresywna. W styczniu 2013 r. sąd postanowił skierować ją na leczenie odwykowe. Posiada kuratorkę, która na podstawie jej relacji twierdzi, że wszystko jest w porządku i następuje proces zdrowienia. W styczniu 2012 r. znowu pijana i straszy, że zażyła lekarstwa. Zamknęła się w pokoju. W końcu ubłagałem ją, aby otworzyła drzwi. Schodząc z poddasza domu po schodach dwukrotnie upadła. Wezwałem pogotowie ratunkowe. Personelowi powiedziała, że wypiła jednego drinka. Przewieziono ją do szpitala, gdzie zbadano m. innymi krew na zawartość alkoholu w organizmie. Wynik 1,97 promila (po jednym drinku – lekarz się wyśmiał ze mnie). Pomimo, ze lekarz proponował odwiezienie jej do izby wytrzeźwień, postanowiłem ją zabrać do domu. W czasie powrotu na piechotę cały czas mnie przeklinała i dwukrotnie się wywróciła na ulicach, w zasadzie centrum miasta. W międzyczasie naopowiadała sąsiadom, że się nad nią znęcam, wyrzucam z domu, zabrałem dowód osobisty i kartę do bankomatu, której byłem posiadaczem. Z dobrowolnego opuszczenia domu, aby komfortowo pić uczyniła legendę, że to ja ją wyrzuciłem. Zemściła się w ten sposób za to, że kilka dni wcześniej poinformowałem ją, iż postanowiłem szukać pomocy w przymusowym leczeniu odwykowym. Złośliwy sąsiad wezwał policję, która od pijanej kobiety przyjęła zawiadomienie o przestępstwie w jego domu, aby wpływać na treść zawiadomienia, co jednoznacznie potwierdza sam protokół!!!!. Ten sam złośliwy sąsiad z sąsiadką złożyli nieprawdziwe, skandaliczne zeznania (przypuszczać można, że otrzymali gwarancję bezkarności), że rzekomo byli świadkami mojego nagannego zachowania się wobec małżonki, podobnie jak i koleżanki z pracy, które nigdy nie widziały jej pijanej!!!!! Natomiast widziały siniaki, które powstały na skutek mojego działania. Widziały też, że chodziła do pracy w długich spodniach i bluzkach z długim rękawem, a od dwóch lat była smutna. Tak, może to wydawać się śmieszne, ale mam kserokopie protokołów ich przesłuchań. Prokurator dał wiarę złośliwemu sąsiadowi i jego żonie, którzy wcześniej uniemożliwiali doprowadzenie energii elektrycznej do działek, zgłaszali pretensje dot. rzekomego „podkupienia” działki oraz koleżankom mojej żony i przedstawił mi zarzuty popełnienia trzech przestępstw, pomimo, że dwoje naszych dorosłych dzieci kategorycznie wykluczyło jakiekolwiek zachowania przestępcze z mojej strony. Parę dni temu na jej ciele ujawniłem kilka dużych siniaków, to pewno efekt tego upadku ze schodów tydzień temu. Jeżeli zostaną zauważone przez jej koleżanki, to mogę mieć kolejne zarzuty. LUDZIE UCIEKAJCIE OD ALKOHOLIKÓW. JEŻELI TO MOŻLIWE, TO UCIEKAJCIE Z TEGO KRAJU, KTÓRY JEST OCEANEM BEZPRAWIA. Ja jeszcze pozostaję w domu, gdyż budowałem go w większości własnym wysiłkiem, kosztem niesamowitych wyrzeczeń i szkoda mi go tak zostawić na pastwę kobiety uzależnionej od alkoholu. NAWET JUŻ NIE WZYWAM POLICJI NA INTERWENCJE, GDYŻ KOBIETA MNIE SZANTAŻUJE, ŻE BĘDZIE MNIE JESZCZE BARDZIEJ OSKARŻAĆ. Funkcjonariusze Policji podejmujący czynności w przedmiotowej sprawie oraz sąsiad przesłuchani zostali po złożeniu przeze mnie wyjaśnień i po upływie roku od zaistniałego zdarzenia. Z treści ich zeznań jednoznacznie wynika, że znali moje wyjaśnienia. Mało tego, to dzielnicowi po roku czasu pamiętali więcej niż moja żona rzekomo zgłosiła do protokołu i więcej niż zawarli w Notatce Urzędowej. Gdy z doświadczenia wiem, że po tygodniu nie pamiętają szczegółów podejmowanych czynności, zasłaniając się mnogością podejmowanych interwencji. W toku prowadzonego postępowania przygotowawczego szereg osób dzwoniło do rodziny mojej żony i przyjeżdżało, gdzie podżegano ich do składania nieprawdziwych, obciążających mnie zeznań, argumentując, że w przeciwnym przypadku ja ubezwłasnowolnię żonę lub też ją zabiję. Na uwagę zasługuje fakt, że mężczyzna przedstawiający się za prokuratora prowadzącego śledztwo również w tej sprawie dzwonił do mojej teściowej, grożąc, że jeżeli nie będzie zeznawać i mnie obciążać, to będzie odpowiadać za tragedię. Gdy moja żona złożyła zawiadomienie o podżeganiu do składania nieprawdziwych zeznań, to Prokurator Okręgowy przekazał to doniesienie do załatwienia właśnie wymienionemu prokuratorowi (prowadzącemu już postępowanie). W związku z tym żona odmówiła złożenia zawiadomienia do protokołu, gdyż trudno sobie wyobrazić wyjaśnianie sprawy przez osobę, której również dotyczyły zarzuty. Dwukrotnie z żoną występowaliśmy do Prokuratora Generalnego o wyłączenie Prokuratora Rejonowego z prowadzenia przedmiotowego postępowania, z uwagi na oczywiste powiązania towarzyskie i służbowe z kierownictwem jednostki Policji, której funkcjonariusze – w mojej ocenie – niewątpliwie dopuścili się przekroczenia obowiązków służbowych i ich niedopełnienia, przyjmując zawiadomienie od nietrzeźwej osoby, w domu złośliwych sąsiadów i nie weryfikując na miejscu prawdziwości rzekomo zgłoszonych faktów. W przedmiotowej sprawie złożyłem zresztą zawiadomienie o podejrzeniu dopuszczenia się przestępstwa, które skierowałem do Prokuratora Generalnego, lecz nie zostało ono wszczęte. Dlatego też wykorzystując nieprawdziwe zeznania (bez otrzymania stosownych gwarancji bezkarności sąsiadka ze swoim mężem nie złożyliby przecież tak nieprawdziwych zeznań), zastraszając nasze dzieci postanowiono mnie ścigać, aby mi niejako zakneblować usta. Z docierających do mnie informacji okazało się, że liczono, iż popełnię samobójstwo i zabiorę do przysłowiowego grobu wiadomości o porażających nieprawidłowościach, w których posiadanie wszedłem w czasie pełnionej służby. Zresztą początkowo istotnie załamałem się i co najmniej dwukrotnie usiłowałem pozbawić się życia. W TYM KRAJU PROKURATOR POTRAFI Z OFIARY ZROBIĆ KATA. Sąsiad ze swoją żoną nie dają nam teraz spokoju, fałszywie oskarżając, złośliwie nękając zawiadamianiem Urzędu Miasta itp., powołując się przy tym na znajomości z Prokuratorem Rejonowym, funkcjonariuszami miejscowej jednostki Policji. Pozostają bowiem w swoistej zmowie z funkcjonariuszami. Pozdrawiam z pięknej Polski południowej, e-meil: albin1956@wp.pl

    Polubienie

  25. Szanowni Państwo, na podstawie czego część z Was negatywnie ocenia tę Córkę? Czy posiadacie wiarygodne wiadomości odnośnie poczynań Jej Matki? Oto moja historia: pozostaję w związku z kobietą od 28 lat. Prawie codziennie pijana. Codziennie straszy, że opuści mnie, dzieci i dom. W 2011 roku istotnie dwukrotnie poszła z domu i naopowiadała sąsiadom, że ją wyrzuciłem, nie wpuściłem do domu. Będąc pijana wywracała się, uderzała o ściany, meble i inne przedmioty. Wiele razy nabiła siniaków. Rodzinie i sąsiadom opowiadała, że ja jej nabiłem. Od września 2012 r. uczestniczyła w zajęciach terapii odwykowej. Jeszcze gorzej się zachowuje, jest jeszcze bardziej agresywna. W styczniu 2013 r. sąd postanowił skierować ją na leczenie odwykowe. Posiada kuratorkę, która na podstawie jej relacji twierdzi, że wszystko jest w porządku i następuje proces zdrowienia. W styczniu 2012 r. znowu pijana i straszy, że zażyła lekarstwa. Zamknęła się w pokoju. W końcu ubłagałem ją, aby otworzyła drzwi. Schodząc z poddasza domu po schodach dwukrotnie upadła. Wezwałem pogotowie ratunkowe. Personelowi powiedziała, że wypiła jednego drinka. Przewieziono ją do szpitala, gdzie zbadano m. innymi krew na zawartość alkoholu w organizmie. Wynik 1,97 promila (po jednym drinku – lekarz się wyśmiał ze mnie). Pomimo, ze lekarz proponował odwiezienie jej do izby wytrzeźwień, postanowiłem ją zabrać do domu. W czasie powrotu na piechotę cały czas mnie przeklinała i dwukrotnie się wywróciła na ulicach, w zasadzie centrum miasta. W międzyczasie naopowiadała sąsiadom, że się nad nią znęcam, wyrzucam z domu, zabrałem dowód osobisty i kartę do bankomatu, której byłem posiadaczem. Z dobrowolnego opuszczenia domu, aby komfortowo pić uczyniła legendę, że to ja ją wyrzuciłem. Zemściła się w ten sposób za to, że kilka dni wcześniej poinformowałem ją, iż postanowiłem szukać pomocy w przymusowym leczeniu odwykowym. Złośliwy sąsiad wezwał policję, która od pijanej kobiety przyjęła zawiadomienie o przestępstwie w jego domu, aby wpływać na treść zawiadomienia, co jednoznacznie potwierdza sam protokół!!!!. Ten sam złośliwy sąsiad z sąsiadką złożyli nieprawdziwe, skandaliczne zeznania (przypuszczać można, że otrzymali gwarancję bezkarności), że rzekomo byli świadkami mojego nagannego zachowania się wobec małżonki, podobnie jak i koleżanki z pracy, które nigdy nie widziały jej pijanej!!!!! Natomiast widziały siniaki, które powstały na skutek mojego działania. Widziały też, że chodziła do pracy w długich spodniach i bluzkach z długim rękawem, a od dwóch lat była smutna. Tak, może to wydawać się śmieszne, ale mam kserokopie protokołów ich przesłuchań. Prokurator dał wiarę złośliwemu sąsiadowi i jego żonie, którzy wcześniej uniemożliwiali doprowadzenie energii elektrycznej do działek, zgłaszali pretensje dot. rzekomego „podkupienia” działki oraz koleżankom mojej żony i przedstawił mi zarzuty popełnienia trzech przestępstw, pomimo, że dwoje naszych dorosłych dzieci kategorycznie wykluczyło jakiekolwiek zachowania przestępcze z mojej strony. Parę dni temu na jej ciele ujawniłem kilka dużych siniaków, to pewno efekt tego upadku ze schodów tydzień temu. Jeżeli zostaną zauważone przez jej koleżanki, to mogę mieć kolejne zarzuty. LUDZIE UCIEKAJCIE OD ALKOHOLIKÓW. JEŻELI TO MOŻLIWE, TO UCIEKAJCIE Z TEGO KRAJU, KTÓRY JEST OCEANEM BEZPRAWIA. Ja jeszcze pozostaję w domu, gdyż budowałem go w większości własnym wysiłkiem, kosztem niesamowitych wyrzeczeń i szkoda mi go tak zostawić na pastwę kobiety uzależnionej od alkoholu. NAWET JUŻ NIE WZYWAM POLICJI NA INTERWENCJE, GDYŻ KOBIETA MNIE SZANTAŻUJE, ŻE BĘDZIE MNIE JESZCZE BARDZIEJ OSKARŻAĆ. Funkcjonariusze Policji podejmujący czynności w przedmiotowej sprawie oraz sąsiad przesłuchani zostali po złożeniu przeze mnie wyjaśnień i po upływie roku od zaistniałego zdarzenia. Z treści ich zeznań jednoznacznie wynika, że znali moje wyjaśnienia. Mało tego, to dzielnicowi po roku czasu pamiętali więcej niż moja żona rzekomo zgłosiła do protokołu i więcej niż zawarli w Notatce Urzędowej. Gdy z doświadczenia wiem, że po tygodniu nie pamiętają szczegółów podejmowanych czynności, zasłaniając się mnogością podejmowanych interwencji. W toku prowadzonego postępowania przygotowawczego szereg osób dzwoniło do rodziny mojej żony i przyjeżdżało, gdzie podżegano ich do składania nieprawdziwych, obciążających mnie zeznań, argumentując, że w przeciwnym przypadku ja ubezwłasnowolnię żonę lub też ją zabiję. Na uwagę zasługuje fakt, że mężczyzna przedstawiający się za prokuratora prowadzącego śledztwo również w tej sprawie dzwonił do mojej teściowej, grożąc, że jeżeli nie będzie zeznawać i mnie obciążać, to będzie odpowiadać za tragedię. Gdy moja żona złożyła zawiadomienie o podżeganiu do składania nieprawdziwych zeznań, to Prokurator Okręgowy przekazał to doniesienie do załatwienia właśnie wymienionemu prokuratorowi (prowadzącemu już postępowanie). W związku z tym żona odmówiła złożenia zawiadomienia do protokołu, gdyż trudno sobie wyobrazić wyjaśnianie sprawy przez osobę, której również dotyczyły zarzuty. Dwukrotnie z żoną występowaliśmy do Prokuratora Generalnego o wyłączenie Prokuratora Rejonowego z prowadzenia przedmiotowego postępowania, z uwagi na oczywiste powiązania towarzyskie i służbowe z kierownictwem jednostki Policji, której funkcjonariusze – w mojej ocenie – niewątpliwie dopuścili się przekroczenia obowiązków służbowych i ich niedopełnienia, przyjmując zawiadomienie od nietrzeźwej osoby, w domu złośliwych sąsiadów i nie weryfikując na miejscu prawdziwości rzekomo zgłoszonych faktów. W przedmiotowej sprawie złożyłem zresztą zawiadomienie o podejrzeniu dopuszczenia się przestępstwa, które skierowałem do Prokuratora Generalnego, lecz nie zostało ono wszczęte. Dlatego też wykorzystując nieprawdziwe zeznania (bez otrzymania stosownych gwarancji bezkarności sąsiadka ze swoim mężem nie złożyliby przecież tak nieprawdziwych zeznań), zastraszając nasze dzieci postanowiono mnie ścigać, aby mi niejako zakneblować usta. Z docierających do mnie informacji okazało się, że liczono, iż popełnię samobójstwo i zabiorę do przysłowiowego grobu wiadomości o porażających nieprawidłowościach, w których posiadanie wszedłem w czasie pełnionej służby. Zresztą początkowo istotnie załamałem się i co najmniej dwukrotnie usiłowałem pozbawić się życia. W TYM KRAJU PROKURATOR POTRAFI Z OFIARY ZROBIĆ KATA. Sąsiad ze swoją żoną nie dają nam teraz spokoju, fałszywie oskarżając, złośliwie nękając zawiadamianiem Urzędu Miasta itp., powołując się przy tym na znajomości z Prokuratorem Rejonowym, funkcjonariuszami miejscowej jednostki Policji. Pozostają bowiem w swoistej zmowie z funkcjonariuszami. Pozdrawiam z pięknej Polski południowej, e-meil: albin1956@wp.pl

    Polubienie

  26. Takie sytuacje trudno analizować będąc obok.
    Wiem tyle- że dla matki taka izolacja córki to ból który łamie,rani serce.I długotrwały proces pracy nad wybaczeniem.Ile może znieść serce matki.
    Znam przypadek gdy córka po pobiciu matki przez ojca ,nie pojechała do matki do szpitala -tylko pospieszyła na policje wspierać ojca żeby go wypuscili. Matka była ofiarą w postępowaniu o przemoc domową a córka-będąca tego świadkiem, zeznawała ze ojciec jest bezkonfliktowym człowiekiem.
    Podczas rozwodu oczerniała matkę i wybielała ojca.Stanęła po stronie tamtej rodziny czyli ojca wiedząc ze matke bił,zdradzał i okradał.Była juz w takim wieku ze była wszystkiego świadoma.Na zimno ,kalkulacyjnie zeznawała w sadzie pograżając matke.Jak sie zblizyła do matki to po to zeby ja okraść lub wyciagnac informacje do sądu -przeciwko niej.

    Ile zniesie miłość matki?Przypadek który relacjonuję dotyczy matki córki które miały ze soba pozytywna więz do czasu osiągnięcia przez córkę wieku 18 lat.Matka też analizowała swoja postawę,wspierając sie psychologią.dziś są jak dwie obce kobiety.zadnego kontaktu chyba że dochodzi do scysji majatkowych pomiedzy byłymi małżonkami -wówczas uaktywnia sie córka i staje po stronie ojca.
    Serce w bliznach.Matki.

    Polubienie

  27. Moja matka też się uważa za dobrą i kochająca mamusię, a ja nie mogę zapomnieć ile razy słyszałam, że jestem za gruba (normalna byłam), że taka jakaś, że nie zasługuję (by mieć majtki np, albo książki do szkoły), że nic dobrego ze mnie nie będzie. Ja relacji nie zrewałam, bo szkoda mi choćby kontaktów z siostrą, ale dystans staram się trzymać. Ta relacja jest nie do naprawienia, za późno.

    Polubienie

  28. Kiedy całe życie się starasz, ale nie takie studia skończyłaś, nawet nie takim kierownikiem zostałaś, nie tak dzieci wychowujesz – i nigdy, ale to nigdy przez 43 lata życia nie miałaś racji – to naprawdę ma się ochotę uciec na drugi koniec świata.
    Tylko poczycie obowiązku, litości i fakt, że ukochani synkowie się wypięli powoduje, że jeszcze jestem…

    Polubienie

  29. a mnie nie jest trudno.
    Zawsze byłam negatywnie oceniana przez matkę, zawsze mogło być lepiej, zawsze mogłam być szczuplejsza, zawsze mogłam dostać lepszą ocenę……… zawsze byłam krytykowana. Za oceny, za wygląd, za fryzurę, ubranie.
    Jestem już dorosła, ale nie zapomnę tego i mam żal……….. nie pamiętam żebym coś zrobiła kiedyś dobrze, żebym za cokolwiek była pochwalona.
    Teraz, tak jak bohaterka wpisu, mam sporadyczny kontakt z matką, nie lubię kiedy do mnie przychodzi. Nie podoba jej się nawet kolor moich zasłonek…………..

    Polubienie

  30. Gdy czytam taki tekst to mam zwierzęcą radość z tego, że chociaż jedna baba doświadczy tego co doświadczają tysiące ojców w tym kraju bezprawia. Kobiety walczą o równouprawnienie a kto w sprawach rodzinnych tak naprawdę jest dyskryminowany czy wręcz pomiatany. Nagminne jest, że „kochane mamusie” dla własnej zemsty robią wielką krzywdę swoim dzieciom.

    Polubienie

  31. Ale jak jest odwrotnie, jak córka staje bezkrytycznie po stronie matki to jest ok? Jak winą obarcza się mężczyznę, jak on nie ma kontaktu z dziećmi, bo matka je nastawia przeciw niemu, albo tak manipuluje emocjami i informacjami, żeby stanęły po jej stronie myśląc, że ojciec jest winny – to wtedy jest ok ? Bo w większości przypadków tak własnie bywa! Potwierdzają to obserwacje życia. To błąd, że matkę stawia się na jakimś piedestale, traktując ojca jako rodzica mniej ważnego, często wręcz drugorzędnego. W sądach rodzinnych matki są traktowane w sposób uprzywilejowany. Czas zmienić to w Polsce.

    Polubienie

  32. Rozumiem Cię doskonale-też to przerabiałam,tylko moja rodzina jest pełna. moja córka potrzebowała 3 lat,aby się odezwać do mnie,bo z tatą miała kontakt,nikły ale był.Do dzisiaj nie wiem o co szło.

    Polubienie

  33. Ja tylko wiem że matka z córka może oddalić się od córki tak daleko ze ta wieź się zrywa.Pomimo miłości(nikt nie twierdzi ze idealnej) i desperacji.

    czasem tak lepiej dla matki.taki przypadek znam.To wielka tragedia.Za późno na łzy i na Przepraszam…

    Wszystkie córkom życzę żeby znalazły drogę do serca,rozmawiały walczyły -bo żal i wielki smutek jak się nie uda.

    Polubienie

  34. Dlaczego córka tak postąpiła?
    Być może mimo rozmów postawa matki się nie zmieniała i wciąż popełniała te same błędy. Czy ta córka i jej bracia byli tak samo traktowani? Czy przypadkiem nie było tak, że jedynie córka miała obowiązki domowe, a syneczkowie w tym czasie szli na trening lub do kolegi? Czy matka nie była zrzędliwa? Czy nie usiłowała zdominować córki (ale synusiów to już nie, bo chłopak musi mieć własne zdanie)? Czy akceptowała ja taką, jaka była, czy też próbowała przerobić na swoje podobieństwo? A może, gdy relacja z mężem zaczęła więdnąć (to się zazwyczaj zaczyna sporo przed zdradą, ale wiele osób ignoruje symptomy) podświadomie przenosiła swoje złe emocje na córkę (ulubienicę tatusia)… A jeśli matka przez swoją głupotę lub zły los straciła lokum, to przynajmniej jeden kłopot z głowy miała – córka zajęła się sama sobą.

    Polubienie

  35. „Negowała, wyśmiewała zdrowy styl życia, który matka próbowała narzucić całej rodzinie. Nie znosiła mentorskiego stylu bycia własnej rodzicielki.”

    „Córka stanęła po stronie ojca, obwiniając o wszystko matkę, i tak jak on, wyprowadziła się z domu”

    „Córkę nie interesowało to, że matka z dnia na dzień została bez dachu nad głową, bez środków do życia, że musiała zacząć życie na nowo”

    Mój koment jest krótki, a nie są to moje cytaty: PIJAWKA.

    Polubienie

  36. „Córka stanęła po stronie ojca, obwiniając o wszystko matkę, i tak jak on, wyprowadziła się z domu. Szok, tym większy, że mijały tygodnie, a nie było z nią żadnego kontaktu. Mijały miesiące, a matka nie wiedziała gdzie mieszka i co robi jej dwudziestoletnia córka. Córkę nie interesowało to, że matka z dnia na dzień została bez dachu nad głową, bez środków do życia, że musiała zacząć życie na nowo. ”

    Ex mąż i córka się wyprowadzają, ale to ona pozostaje bez dachu nad głową? W jaki sposób? Przepiła dom/mieszkanie? Przećpała? Była zbyt leniwa by pójść do pracy i zapłacić rachunki?

    A co do relacji matka córka, to jak kochać kogoś kto jest apodyktycznym tyranem? I co trzeba zrobić, żeby się córka od najmłodszych lat czuła niechęć do matki? Jak trzeba dziecko skrzywdzić by do tego doprowadzić?

    Polubienie

  37. Rozne sa sytuacje w zyciu. Mama urodzila mnie gdy miala 18 lat. Przez cale zycie wysluchiwalam, ze zmarnowalam jej zycie. Wychowywal mnie ojczym, ktoremu moja mama urodzila moja siostre gdy miala 20 lat. Moj tata, bo tak mowilam i bede mowila o moim ojczymie, byl dobrym czlowiekiem. To ja, a nie moja siostra bylam coreczka tatusia, a moja mlodsza siostra byla coreczka mamy. To mnie zabieral na ryby i grzyby. Tata zmarl gdy mialam 12 lat, a moja druga siostra pol roku. Z dnia gdy zmarl pamietam talko rozmowe telefoniczna z wujkiem. Powiedzial zdanie ktorego wtedy nierozumialam, a ktore utkwilo mi w glowie „no to teraz nie ma cie kto bronic”. Mama sie zalamala, to ja chodzilam i zalatwialam sprawy w urzedach. W tym czasie zaczela mnie ponizac i wyzywac. Do tej pory zastanawiam sie czy sobie zaluzylo dwunastoletnie dziecko, zeby zamiast jego imienia uzywac: bydlaku, nierobie, skurwysynie, darmozjadzie, krowo. Zreszta to ostatnie bylo dosc czesto urzwane przy moich kolezankach, przez moja siostre „coreczke mamusi”. Malutka siostra, gdy bylam w domu ja sie zajmowalam, bo matka byla zmeczona, a ja po szkole nie . Do moich obowiazkow nalezalo jeszcze sprzatanie, robienie zakupow i gotowanie ( 3 razy w tygodniu). Zadanie domowe odrabialam w lazience siedzac na toalecie, bo wszedzie indziej przeszkadzalam, Po jakims czasie mama zaczela znecac sie nademna fizycznie. Prosze sobie wyobrazic upalny dzien, lekcje wychowania fizycznego w ktorej bralam udzial w spodniach dresowych i bluzie z dlugim rekawkiem bo mialam posiniaczone cale cialo. Lata mijaly, ja doroslam. Wyszlam za maz. Na moim slubie nie bylo mamy, bo nie przyszla,. Jej rodzenstwo przyszlo. Pozniej urodzil sie moj syn. Chcialam utrzymywac kontakt, ale ona mi na to niepozwalala. Gdy szlam na spacer z synkiem i ja widzialam na ulicy, to przechodzila na druga strone, albo chowala sie w sklepie, czy jakiejs bramie. Najgorsze, ze niepozwalala na kontakty moje mlodszej siostrze ze mna. Siostre zeby zobaczyc, to szlam pod szkole i ogladalam z ukrycia zza kiosku ruchu. I znow lata mijaly. Az ktoregos, dnia dzieki mojej cioteczce spotkalam sie z siostra, i kontakt sie odnowil. Wzielam siostre do siebie na wakacje. Mama byla wniebowzieta, w koncu mogla spokojnie spedzic czas ze swoja nowa miloscia. Tak bardzo spodobalo sie przebywanie samej w domu z ukochanym, ze gdy siostra wrocila do domu, to chciala ja oddac do domu dziecka. Wiec stworzylam siostrze rodzine zastepcza. I znowu lata mijaja. Umarla moja siostra, ta „coreczka mamusi”. Kochalam ja ale nieutrzymywalysmy ze soba kontaktu. Na pogrzebie mama podeszla, zeby sie przywitac i powiedziala ” no teraz to mnie chyba nie odrzucisz”. No tak mnie zatkalo, ze przez moment stanelam jak „wryta”, i wiecie co przeszlam obok niej bez slowa. Przyjechalam na pogrzeb siostry, bylam w szoku, bo umarla, a matka robi przedstawienie. Moja mlodsza siostra ktora ze mna mieszkala, odnowila kontakt, nie zabranialam jej. Mama dlugo z mia rozmawiala, podobno zaczela chodzic do psychologa, leczyc sie, zalowac swojego postepowania., i to w wszystko w ciagu miesiasa. Mama dowiedziala sie, gdzie dokladnie mieszkamy (rodzina wiedziala, ale mamie nikt nie powiedzial), i otrzymalysmy wezwanie do przedstawienia zaswiadczenia o dochodach w celu ustalenia alimentow na mame. Nadmienie, ze kobieta zdrowa, wygladajaca zdrowo i zadbanie, zdolna do pracy. posiadajaca wlasne srodki do zycia. Siostra sie jeszcze ksztakcila wiec jej dochod byl za niski aby placic alimenty, a ja akurat zmienialam prace i w tym miesiacu bylam bez pracy, i bez dochodu. Wiec nic nieplacimy. Mama przez cale moje zycie, ponizala mnie, znecala sie nade mna, a w doroslym zyciu gdy nie mialysmy kontaktu chodzila i opowiadala na moj temat klamstwa. Moja rodzina i przyjaciele nie informowali mnie o tym, do czasu, gdy po pogrzebie siostry w trakcie spotkania powiedzialam, ze trzeba jej pomoc. Wtedy dowiedzialam sie co bylo o mnie mowione, Siedzialam i nie wierzylam, zreszta jeszcze dlugo nie moglam uwierzyc.
    Prosze panstwa NIE MACIE PRAWA oceniac corki, znajac tylko jednostronna relacje.

    Polubienie

Dodaj komentarz