W górę i w dół…

Akcje skorupiaka pną się w górę, gdy moje spadają w dół. Mam wrażenie, że na łeb i szyję.  Nie walczę. Nie mam planu, żadnej strategi. Jestem na etapie zbierania dokumentacji (w dzisiejszych czasach dobrze mieć papiery na wroga), kolejnego papierka na dowód, że jest. I ma się dobrze. W przeciwieństwie do mnie. Nie mam nastroju wojennego, ale  wciąż drzemie we mnie duch walki. Więc jak tylko będzie to możliwe, to przybiorę barwy wojenne. Bo to już nie będzie bitwa, jedna czy druga, tylko regularna wojna…

A za oknem piękna jesień:) Dojrzewam do robienia porządków. Do wyrzucenia rzeczy niepotrzebnych. Do posegregowania, poukładania, opisania. Bo kto się połapie w tym moim bałaganie jak nie ja? Czas na skrzynie skarbów z kodami dostępu.

Tylko ja wiem, jak mnie się nie chce…

10 myśli na temat “W górę i w dół…

  1. Gdy choroba próbuje nas zdominować, nie pozostaje nic innego, jak przybrać wojenne barwy i ruszyć do ataku. Wiem z doświadczenia, że nastawienie psychiczne może zdziałać cuda. Jestem z Tobą myślami, bo dobra energia też jest ważna. Zrób generalne porządki, a pierwszego wyrzuć skorupiaka.Powodzenia!!!

    Polubienie

    1. Dzięki! 🙂
      Zadomowił się, ale jeszcze mu się postawię! To co piszesz jest bardzo ważne, i ja to wiem. Moja psychika ma dobry, kilkunastoletni trening. Nie licząc dużo wcześniejszych doświadczeń. Da radę. Przynajmniej mam taką nadzieję.
      Serdeczności.

      Polubienie

Dodaj komentarz