Okiem starszej pani…

Usiadłam koło niej z nadzieją, że szybko  będę miała wizytę za sobą, a co za tym idzie, plan działania wytyczony, werbalnie i na piśmie. Niestety. Długie minuty, kwadranse, godziny mijały, a my tak siedziałyśmy koło siebie- milcząc, aż w końcu zaczęłyśmy rozmawiać.

Wie pani, to moja wina, zaniedbałam się. Najpierw  długa opieka nad chorym mężem, pod koniec życia był już jak roślina, zmarł rok temu. I jednoczesna opieka nad 90.letnią mamą. Nie miałam czasu na nic. Teraz, gdy siostra na emeryturze i odciążyła mnie w opiece, to pomyślałam, że w końcu będę miała czas dla siebie. Byłam przekonana, że pochodząc z długowiecznej rodziny nic  mi nie grozi w tym wieku. A tu diagnoza:rak. W oczach starszej pani zobaczyłam łzy, które ukradkiem zaczęła wycierać. Dotknęłam jej ramienia i spokojnym głosem powiedziałam: rak, to nie od razu wyrok. Proszę spojrzeć na mnie…i w ogromnym skrócie opowiedziałam jej  moją historię… Uśmiechnęła się. Zmieniłyśmy temat…Ale po chwili słyszę: no, ale jak, to pani ma już wnuka??? A ja myślałam, że pani mąż wziął sobie taką młodą żonę. I odmłodziła mnie o 15 lat. Śmiałam się, że zamiast liftingów, operacji plastycznych twarzy,  NFZ sfinansował mi dwie chemie i jedną radioterapię 😉

Niestety, to był jedyny miły moment tego dnia…

11 myśli na temat “Okiem starszej pani…

    1. Wiem, choć również wiem, że całe zdania potrafią zdołować. Dlatego wolę milczenie. Bo ludzie w takim miejscu, w takim czasie nie potrafią rozmawiać o duperelach…
      Ja tez ściskam :)*

      Polubienie

  1. Ostatnie zdanie zaciążyło nad resztą…

    Ale pani miała szczęście, że spotkała w tym ciemnym miejscu takie światełko jak Ty. Na pewno dodało jej otuchy.

    Polubienie

  2. Ostatnie zdanie zaciążyło nad resztą…

    Ale pani miała szczęście, że spotkała w tym ciemnym miejscu takie światełko jak Ty. Na pewno dodało jej otuchy.

    PS. Kolejny raz próbuję zamieścić komentarz…

    Polubienie

    1. To był gatunkowo ciężki dzień.

      Nowicjuszka spotkała się z weteranką.
      Potrzebowała otuchy, bo nowotworowy strach to jakieś monstrum co chce zdominować życie.

      Czasem komentarze nie są widoczne od razu i publikują się za chwilę 🙂

      Polubienie

  3. Zachorowałam jak miałam 27 lat i dwoje małych dzieci ,młodego męża i życie było przedemną …Marzyłam o jednym… abym ja odchowała własne dzieci .Żyję po tej historii….. dzisiaj mam 61lat i myślę ,że się udało …To nie my decydujemy a czasem i nie medycyna to przypadek decyduje o naszym życiu …w tą w czy w tamtą stronę będziemy szli ….

    Polubienie

    1. Nie raz już miałam na blogu dyskusję nad przypadkiem czy przeznaczeniem. Na pewno przypadek jest stale obecny i często ingeruje w nasze życie.
      Bardzo bliska mi osoba już 40 lat jest po. Jej też się udało. Coraz więcej takich osób, ale zbyt wiele wciąż takich, którym się nie udaje. Znam te marzenia podszyte strachem…
      Pozdrawiam!

      Polubienie

    1. W każdym wieku można spotkać zrzędę i złośliwca 😉 Na te cechy charakteru żadna grupa wiekowa nie ma monopolu 😉
      Fajnie, że tak myślisz o starszych ludziach.
      Dziękuję za zaproszenie.

      Polubienie

Dodaj komentarz