Zauważalne upośledzenie, czyli początek…?

No właśnie, czego?

Obstaję przy andropauzie, i już! Własnego OM! I to jest przerażające…;) Z czego wnioskuję, że właśnie tak jest? Ano…

Dotychczas jako pasażer- mój- całą podróż przesypiał jak niemowlak, a jeśli się budził, to tylko po to, by zmienić pozycję, bo choć OM jest z tych, co w każdym miejscu, o każdej porze zasypia szybko, to jednak fotel pasażera nie jest najwygodniejszym sprzętem, szczególnie gdy drzemka trwa kilka godzin. A zasypiał natychmiast…

Niestety, nie tym razem…Po przejechaniu 100 km, widząc, że na miejscu kierowcy kręci się, jakby miał przysłowiowe robaki w tyłku, podjada cukierki, pije wodę, otwiera i zamyka okno- mówię mu , że czas na zmianę. Nic dziwnego, gdyż OM prawie całą poprzedzającą noc spędził za kółkiem, i wcześniej uzgodniliśmy, że do Przyjaciół to ja nas zawiozę. Normalnie to już bym siedziała za kierownicą, ale normalnie nie było. I tylko faktyczne zmęczenie zmusiło go do zjazdu na parking, po to byśmy w końcu zamienili się miejscami.

No i zaczęła się polka z przytupem. Najpierw oniemiałam. Potem wybuchłam. Następnie zamilkłam. Mój przewidywalny jak to tej pory OM, zamiast udać się w objęcia Morfeusza, zrobił mi wykład na temat: do czego służy lewy pas na autostradzie. I uwierzcie mi, że nie było to tylko jedno zdanie.

Śpij już!- warczę…

O nie, tak łatwo nie poszło, bo moje warknięcie zostało zauważone, odnotowane, i dokładnie  zanalizowane. Werbalnie.

Oniemiałam kolejny raz. Wyłączyłam się. Dla własnego zdrowia psychicznego. Gdy powróciłam do rzeczywistości, OM spał, a za mną była już kolejna setka kilometrów…

Może ktoś pomyśli, że jestem przewrażliwiona, albo jeszcze gorzej…uważam siebie za alfa i omegę wszelkich dróg. Nie! Choć 30 lat za kierownicą- nie będąc tylko niedzielnym kierowcą- daje mi jakieś doświadczenie. Ale to nie o to chodzi. Nawet nie o to, że ktoś mnie poucza lub zwraca uwagę, czy też naucza…Tylko, że zrobił to OM! Po tylu latach bez żadnych uwag, wymądrzania się, krytykowania itp. Po prostu zawsze szybciutko zasypiał…Uwielbiałam go jako bezproblemowego pasażera 😉

A teraz?, no strach się bać…

Jak nic,  to pierwszy symptom andropauzy! Zauważalny.

Drugim jest – chyba- fakt, że poświęcając jeden dzień pobytu na zakupy, wykorzystał go lepiej niż ja, co jest  już ewenementem…i tak nabył:

-6 par butów

-13 różnych koszulek

– 2 kurtki

– 2 koszule

– 2 pary dżinsów

-1  dżinsową katanę

Ilości być może niezadziwiające, ale w porównaniu z tym, co ja kupiłam: 1 parę butów, 1 szlafrok, 1 t-shirt …ta…

jak nic jakieś upośledzenie…;P

A tak poza tym, to pobyt był bardzo, bardzo, bardzo przyjacielski :))))) i udany, wedle życzeń Waszych( naszych)- za co bardzo dziękuję :))))

 

A teraz dopada mnie syndrom drugiej połowy sierpnia…Jak co roku. Czyli smętne myśli, że lato już się kończy….eh.

Ze szklanego ekranu dochodzą newsy na temat Egiptu. To nie mój kierunek, nigdy jakoś nie miałam ochoty tam się wybrać…więc być może mój pogląd jest bardzo subiektywny, ale zwyczajnie się dziwię, że  rodacy  wciąż beztrosko tam wyjeżdżają…Tak, tak, jak się zapłaciło…tyle że ja tego nie rozumiem…!

 

 

 

22 myśli na temat “Zauważalne upośledzenie, czyli początek…?

  1. Ja tam lubię jeździć i nie mam problemu (ze zmęczeniem). Poza tym u nas jest sytuacja odwrotna – jak prowadzi Mama Sz., to się nie odzywam, za to jak ja prowadzę, to mi się zdarza słyszeć różne… ostrzeżenia ;).

    Polubienie

    1. Zmęczenie dopadnie każdego jeśli w ciągu kilku dób z rzędu, śpi 2-4 godzin na dobę, i resztę czasu spędza za kółkiem lub pracując inaczej ;)Zwykłe zmęczenie materiału i lubienie nie ma tu nic do rzeczy- niestety 🙂 Zresztą dla OM jazda to jedna z miłości nieprzemijającej z wiekiem 😉 No i jak do tej pory jako pasażer( mój) nigdy żadnej uwagi nie wygłosił, a co dopiero zrzędził- niestety zawsze musi być ten pierwszy raz 😉

      Polubienie

        1. Oby! 🙂
          I nie wolno bagatelizować tego co nam własny organizm mówi.
          Tata, ostatnio najechał na koszmarny wypadek…czołówka, sprawca dostał zawału za kierownicą…

          Polubienie

  2. Gdy jedziemy razem, zwykle (w 99% ) prowadzi Szczęściarz, po prostu ma „automat” a ja źle znoszę to ustrojstwo… i wtedy jestem najlepszym w świecie pilotem, którego dzielnie znosi kierowca (vel kierownik :)), bo ten ma problemy z orientacją w terenie, więc uzupełniamy się nieźle… I mam nadzieję, że potrwa to jeszcze wiele lat, a sytuacja u Was jest spowodowana zmęczeniem, a nie początkami andropauzy. A jeśli, to dalej mam nadzieję, że nie zmienia się to w każdym egzemplarzu 🙂
    Co do „zapalnych kierunków turystycznych” mam podobne zdanie- w końcu nie jedzie się po to, by bać się o powrót, prawda??
    Ściskam dalej letnio, bynajmniej nie jesiennie 🙂

    Polubienie

    1. Oj, oj uwierz :))nie wspominałabym o tym gdyby było to tylko zmęczenie. Przecież to nie pierwszy raz przesiadaliśmy się, bo OM chciał- musiał- pospać. No, ale mam nadzieję, ze mimo wszystko to tylko incydent ;).
      Prawda!!!!!
      Ściskam również bardzo ciepło :)))

      Polubienie

  3. Z wiekiem robią się marudni? 😉

    Też mam podobnie z tym sierpniem, choć nie byłam na takich prawdziwych wakacjach. Czuć w powietrzu koniec lata i jakoś tak… smętnie trochę.

    Polubienie

    1. A żebyś wiedziała! No, dla osłody gadam po prawdzie, że są wyjątki 😉
      Na moim orzechu jedna cała gałąź już ma żółte liście i burzy mi letni- zielony- obraz za oknem 😉

      Polubienie

  4. Podmienili Ci Go jak nic ;)))
    Ja niedawno wracałam z koleżanką i jej synem z większego miasta. On nas zawiózł, ale z powrotem jechała ona. I on zaczął ją pouczać, gdzie pas zmienić, żeby kierunkowskaz włączyć, bieg zmienić i takie tam. Dodam, że ona ma prawo jazdy sporo dłużej niż on. Już miałam jakąś uwagę na końcu języka, ale skoro ona przeciw temu pouczaniu nie oponowała…

    Polubienie

    1. Przynajmniej na ten czas jazdy 😉
      Moja koleżanka, po takich pouczeniach przez własnego męża, gdy ten chciał by podjechała do kiosku, to i owszem spełniła prośbę i…. odjechała-sama- by tego dnia już więcej nie słuchać tego typu wymądrzeń 😉
      Mój Misiek zawsze wolał ze mną jeździć niż z tatą i to jest argument za,a nawet przeciw;)

      Polubienie

  5. Nie rozumiem ludzi, stwierdzam z całą pewnością.
    No dobrze, w kurorcie jest bezpiecznie, ale na lotnisko z kurortu jakoś dojechać trzeba, albo z lotniska do kurortu.
    Ach!!!!

    Polubienie

  6. :)) Z Frankiem różnie bywa, czasami też mi wykład palnie, chociaż jak na zawodowego kierowcę to i tak rzadko. Najlepiej mi się jeździ z tatą jako pasażerem, bo nigdy nie komentuję. Za to z wujkiem (nauczyciel, to tak na marginesie) – koszmar! Zastrajkowałam i przestałam prowadzić samochód, gdy on siedzi obok. Franek zawsze prowadzi, bo on jest baardzo cierpliwy 😉

    Mnie tez jest szkoda lata.. Ech.. Ale tak jak pisalam już kiedyś, ponieważ upływ czasu niesie jakieś obietnice – to nie aż tak jak zwykle.

    Polubienie

    1. Mój tata- pasażer- jak OM od razu zasypia, po wykonaniu tysiąca telefonów 😉 Szczerze mówiąc nie mam takiej osoby z którą by się koszmarnie jechało 😉 Nie narzekają… ale moja Przyjaciółka jako kierowca, jadąc po mieście złorzeczy na wszystkich pozostałych kierowców i czasami jest to komiczne, czasami irytujące 😉

      Wiem, wiem…u Ciebie jesień może być gorąca, więc oczekiwania inne, i nie ma żalu, że czas tak szybko płynie…:)

      Polubienie

Dodaj odpowiedź do ~Tata Szymona Anuluj pisanie odpowiedzi