Pstryk…

Od zawsze uważałam się za osobę niefotogeniczną. I zazdrością patrzyłam, jak niektórzy, bez żadnego retuszu foto-szopów,  na zdjęciach po prostu  pięknieją. Uchwyceni w kadr przez profesjonalistę czy też amatora, zwykłym aparatem lub sprzętem najwyższej klasy, zawsze wychodzą co najmniej tak, jak w naturze, a najczęściej po prostu jeszcze piękniej i bardziej interesująco. To się nazywa mieć fotogeniczną twarz. Ja nie mam. Więc nie bardzo lubię się fotografować, a już znienacka, jak ktoś mi pstryka zdjęcie, to wywołuję u mnie co najmniej niechęć 😉 Największą  wtedy, gdy  nie podejrzewając, że  mogę być sfotografowana, nagle za krzaka  widzę błysk lampy…Nie, nie mam nic przeciwko fotoradarom- choć jako kierowca nie przepadam za nimi. Ale uznaję ich przydatność, tam gdzie ograniczenie prędkości jest potrzebne dla bezpieczeństwa na drodze. Czyli nas wszystkich.  Problem jednak w tym, że jest wiele miejsc, gdzie fotoradar nie spełnia swej funkcji. Ale co tam, jak dla mnie mogą je stawiać  nawet w takich absurdalnych miejscach, obym jednak  przed nimi  była przestrzegana odpowiednim znakiem. Dostosuję się. Nie cierpię jednak, gdy zdjęcie robi mi straż miejska chowająca się po krzakach, gdy na terenie zabudowanym bez żadnego budynku przekraczam prędkość do 20 km/h. Na dodatek bardzo brzydkie zdjęcie, za które jeszcze muszę  zapłacić. A gdzie prawa autorskie obiektu fotografowanego?

Premier obiecuje, że przyjrzy się każdemu niepotrzebnemu, absurdalnie postawionemu  znakowi  ograniczenia prędkości. Nie wierzę. Prędzej uwierzę w to, że policja z dziką radością będzie odbierała prawo jazdy tym, co podwójnie przekroczą prędkość. I daję głowę, że najwięcej takich przypadków będzie tam, gdzie ograniczenie jest do 30.km i 40.km/h.

Jeździmy za szybko. Nie znam kierowcy, który nie przekroczył dozwolonej prędkości. I teraz mam pytanie, czy faktycznie jeździmy za szybko, czy też w wielu przypadkach to ograniczenie nie ma uzasadnienia, jeśli chodzi o bezpieczeństwo jazdy.

Do mojego DM mogę jechać dwoma trasami. Starą -krótszą  i nową – dłuższą, ale szybkiego ruchu czyli  S-ką…Jutro pojadę nową i nie dlatego, że stara jest naszpikowana fotoradarami-dla bezpieczeństwa- ale dlatego, że spadł śnieg, a trasa jest teraz pod opieką gmin.  I zimą, w takich warunkach do bezpiecznych nie należy…Gminy nie mają pieniędzy.  A może zbyt mało jeszcze  mają fotoradarów na drodze, a straż miejska się zwyczajnie  opiernicza i zamiast w kilku miejscach  błyskać fleszem zza krzaka, to powinni z co najmniej kilkunastu? Na pewno wzrosłyby wpływy do kasy gminnej. Wszak w kraju mamy już gminy- rekordzistki. Tam pewnie śnieg nie zalega na drogach, a nawet jeśli jest, to przynajmniej solą posypią ;)..

33 myśli na temat “Pstryk…

  1. no i teraz wiesz. biedne gminy potrzebują kasy i fotoradar ustawią za każdym krzakiem.
    ja poszłabym dalej.
    fotoradary przy przejściach dla pieszych.
    to co, że autobus ucieka?
    nie należy gnać, będzie następny.
    uściski.

    Polubienie

          1. Jak usłyszałam, że w jakieś miejscowości fotoradary są tak ustawione, że już pstrykają po przekroczeniu 1 km to jest kropka do tego całego pomysłu. Wiadomo, że chodzi o pieniądze.

            Polubienie

  2. Swojego czasu dosyć sporo jeździłam po kraju i jestem pełna podziwu dla zawodowych kierowców. Ogrom znaków, często idiotycznie poustawianych, wprowadzających zamieszanie , jeden na drugim, jeden zasłaniający drugi… Oraz fotoradary… Te, o których ostrzegają znaki i takie, które ustawiane są przez różne służby…Paskudnie się jeździ po naszych drogach.
    Buziaki 🙂

    Polubienie

    1. Jednak z roku na rok coraz lepiej. Są jednak miejsca, i wciąż jest ich wiele, gdzie ani droga, ani jej oznakowanie nie spełniają kryteriów bezpieczeństwa. Liczę, że przy okazji wprowadzanego programu bezpieczeństwa przez ministerstwo transportu, chociaż, połowa absurdalnego oznakowania zniknie, A drogowcy po skończonych robotach na drodze, zabiorą ze sobą swoje oznakowanie, które najczęściej zostawiają na kilka dni, w ten sposób wprowadzając w błąd kierowców.
      Buzia :).

      Polubienie

  3. Ja unikam wszelkich zdjęć, bo potem sama siebie nie poznaję:)
    Właśnie dzisiaj psioczyłam na tutejszych rowerzystów. Mi się zawsze spieszy a taki jedzie przede mną 2 km na godzine, barykaduje pas …makabra.
    Buzka

    Polubienie

  4. W ogóle rowerzyści powinni jeździć chodnikami albo powinno siię zrobić dla nich więcej dróg rowerowych, byłoby to najlepsze rozwiązanie zarówno dla nich jak i dla kierowców, ale cóż to kosztuje …. Jak wszystko zresztą.

    Jeśli zaś chodzi o ogólne zdjęcia to i ja uważam, że nie jestem ani odrobinę fotogeniczna niestety.

    Pozdrawiam ciepło.

    Polubienie

    1. dla pieszych to tez byłoby super rozwiazanie? juz kilka razy o maly wlos rowerzysta na chodniku nie nie rozjechał. chodnik jest dla pieszych i koniec.

      Polubienie

  5. Ha! No przecież nie od dzisiaj wiadomo, że fotoradar to jest taki sposób na łatanie dziury budżetowej.U mnie, w Moim Mieście, stoi jeden fotoradar. U stóp wzgórza, wymierzony w tych jadących „z górki”. Parę metrów od szkoły. Nie działa od półtora roku. Kierowcy, chodź oczywiście obowiązkowa „pięćdziesiątka” jeżdżą tam trzydzieści, czterdzieści km na godzinę więcej. Ja nie mam złudzeń. Fotoradary nie stoją tam, gdzie są potrzebne ze względów bezpieczeństwa – stoją tam, gdzie szybko mogą się zwrócić. Nonsens….

    Polubienie

    1. Bardzo wiele z nich na pewno stoi nie w tym miejscu co trzeba. Się pytam po co na wylotówkach z miejscowości? Ewidentnie po to by kasę skasować.
      Strasznie mnie irytują kierowcy, którzy jadą dużo wolniej niż obowiązująca prędkość- mam tu na myśli teren zabudowany.

      Polubienie

      1. No tak, to prawda. Obszar zabudowany? Na wszelki wypadek pojadę o 20km/h wolniej, a nuż…Niestety, to wynika z braku znajomości przepisów i kilku podstawowych zasad:

        1. Licznik prędkości w samochodzie NIE JEST homologwany. Założenie większych / mniejszych / zimowych / letnich opon, czy chociażby zmiany ciśnienia już zmienia o kilka km/h podawaną prękość.

        2. Im większa prędkość, tym większe przekłamanie licznika prędkości w górę. To znaczy, im szybciej jedziemy, tym bardziej licznik zawyża nam prędkość.

        3. Naprawdę bardzo rzadko który fotoradar robi zdjęcia „do kilometra”. Spokojnie możemy trzymać te 5km/h więcej od przepisów.

        4. Trzeba wiedzieć, na jakich drogach, przy jakich oznaczeniach, ile można rzeczywiśćie jeździć. Chociażby fakt, że czasem możemy poza obszarem zabudowanym jeździć 90km/h, a czasem 100km/h (nie licząc dróg ekspresowych i autostrad).

        A potem właśnie – jedzie taki niedoinformowany „40-tką” bo a nuż…

        Polubienie

        1. Ha! myślę, że bardzo wielu kierowców nie zna dobrze wszystkich przepisów. Ba, znam sytuacje, szczególnie jeśli chodzi o jazdę na rondzie( wjazd, wyjazd) to są miasta gdzie interpretacja różni się, a te różnice jeśli chodzi o kodeks są dopuszczalne.

          Polubienie

  6. Fotoradary to jedno ale te oznakowania na drogach to jakiś koszmar. Po parę znaków czasem wykluczających się.Nie ma czasu zakonotować w pamięci i problem gotowy. Serdeczności Roksanno.

    Polubienie

    1. Oj tak! Mnie najbardziej wkurzają te, które zostawiają po sobie drogowcy. Mimo, że już nieaktualne bo roboty na drodze dawno zakończono.
      Pozdrawiam bardzo zimowo 🙂

      Polubienie

    1. Uwierzę, że się starają jeździć zgodnie z przepisami, ale na naszych drogach nie zawsze nawet się tak da;)
      Tak po całości nie wierzysz premierowi czy tylko w tej kwestii?

      Polubienie

  7. Witaj
    To, czy wychodzimy korzystnie na fotkach, czy też nie, zawdzięczamy, no czemu? uśmiechowi ! on czyni cuda, wiem coś o tym 🙂
    Pozdrawiam najcieplej 😉

    Polubienie

  8. Upewniam się coraz częściej, że nie chodzi o nasze bezpieczeństwo, a o wypisywanie jak największej ilości mandatów. Czymś trzeba załatać dziury w budżecie. Policja i SM mają swoje normy podobnie jak popularne „kanary” – stąd tak pilne śledzenie pijaczków na ławkach, tych, co przechodzą w niedozwolonych miejscach i innych „zbrodniarzy”. Mandat sam się nie wypisze.

    Choć na pytanie czy ludzie jeżdżą za szybko, czy ograniczenia są zbyt wyśrubowane, odpowiem: „tak” na obydwie części.

    Pozdrawiam!

    Polubienie

  9. Wina jak zwykle jest po środku – kierowcy bezsprzecznie jeżdżą za szybko, nierzadko nie potrafią dostosować prędkości do panujących na drodze warunków i czują się za kółkiem zbyt pewnie, co ich często gubi, a druga strona medalu jest taka, że większość ograniczeń prędkości jest kompletnie bez sensu. W ogóle jestem za tym, żeby znaki były elektroniczne – ograniczenia prędkości powinny zmieniać się wraz z sytuacją na drodze – śnieg, deszcz, mgła, gołoledź… Wtedy każdy kierowca rozumiałby zasadność ograniczenia i być może pomyślałby, zanim zdecydowałby się na przekroczenie prędkości. W obszarach zabudowanych oczywiste jest, że prędkość musi być ograniczona na stałe, ale na trasach szybszego ruchu znajdujących się w miastach, stałe ograniczenia często są bez sensu. I w przypadku, kiedy znaki dostosowywały ograniczenia prędkości do warunków, zasadnym byłoby podwyższanie mandatów i jeszcze bardziej restrykcyjne pilnowanie bezmyślnych kierowców.

    Polubienie

    1. To ma jakiś sens, tylko nie wiem jak z realizacją.
      Wiesz, ja dobrze pamiętam, jak dopiero po paru latach jeżdżenia po naszych drogach uświadomiłam sobie, że czasem znak ograniczenia prędkości do 30-40 km ma sens, bo do tej pory mimo, że takie spotykałam, to według mnie nie były adekwatne do sytuacji na drodze, i tylko irytowały kierowców, ale co bardziej niebezpiecznie( tak jak w moim przypadku) deprawowały i postawione bezsensu uczyły automatycznego nieprzestrzegania ich- lekceważenia. A to naprawdę jest niebezpieczne!

      Polubienie

Dodaj komentarz