Las Minute

Kurczę… pieczone, że tak powiem. Właśnie uświadomiłam sobie, zresztą nie po raz pierwszy, że nałogowo przekładam na jutro,  to co należałoby   albo  warto byłoby zrobić dzisiaj. Podobno u niektórych takie zachowanie to chorobliwa tendencja, pewien rodzaj buntu przeciwko sobie. No to ja jestem nieźle zbuntowana.

Żeby tak przeciwko sobie?  A, jako że gdzieś tam, ten perfekcjonizm się we mnie zakorzenił, to potem w gorączce działam. Z różnym skutkiem. Sukces bywa okupiony tym, że delikatnie mówiąc, padam na pysk.

Czas to zmienić! Tylko jak?
Macie jakieś pomysły?

Może też tak macie albo wręcz przeciwnie..?

20 myśli na temat “Las Minute

  1. Nie lubię ale niestety tez tak mam. Dzisiaj zaszalałam z oknami tak jakby jutra miało nie być a mogłam prace rozłożyć na raty, bo ciepło u mnie od tygodnia. Nie mogę się pozbyć takiego postępowania choć jestem w miarę uporządkowana.Serdeczności

    Polubienie

    1. Oooo widzisz, mam na coś przeznaczony czas, dużo czasu, a potem to robię z wywieszonym językiem, jakoś na raty robić nie lubię. A potem narzekam i w zależności co to za praca, gdy kończę za” pięć dwunasta „mam poczucie, że coś przeoczyłam…
      Ścisk!

      Polubienie

  2. Mam w domu TAKIEGO, który robi tak samo i wiecznie słyszę „zaczekaj jeszcze, jutro, za tydzień….” wqrzające jest to dla mnie, bo jestem z tych, co to i przemyśleć i dobrze coś zrobić lubią i się nie spieszyć….. Pozdrawiam jeszcze listopadowo 🙂

    Polubienie

    1. Aaa, to nie tak do końca, bo ja niecierpliwa jestem i pewne sprawy od razu muszą być załatwione. Ale takie, które mają jakiś termin i mogłabym wcześniej sporo przygotować, ja odkładam z dnia na dzień i potem z wywieszonym językiem i poczuciem, że o czymś zapomniałam zostaję…Dokładnie tak jak z pakowaniem się, niektórzy robią to dużo wcześniej przed planowanym wyjazdem, ja na ostatnią chwilę i nigdy nie sprawdzam po kilka razy czy wszystko wzięłam…W konkretnej pracy mam tak samo, np mam 15 dni na zrobienie papierów i wysłanie do urzędu, robię to w ostatnim dniu, mimo, że nie raz okazało się, że komp nawalił, albo certyfikat się jakiś skończył…No i do kogo mogę mieć pretensje?
      U mnie dziś obrzydliwie obrzydliwy listopad, więc pozdrowię ciepło z nad filiżanki malinowej herbaty 🙂

      Polubienie

    1. Rzeczywistość w dużej części sami kształtujemy, i w tej materii to u mnie porażka na całej linii. Terminów dotrzymuję, bo ja solidna jestem, tylko jakim kosztem? na własne życzenie…

      Polubienie

  3. Moim mottem życiowym jest:”co masz zrobić jutro to zrób dzisiaj”Tak wygląda w teorii a w praktyce inaczej.Na drzwiach mojego hobby pokoiku wisi kartka:”Posprzątam jutro”..Tak więc każdego dnia jest jutro.Zaległości rosną a wraz z nimi zakrada się lenistwo.Postanowiłam więc w weekend spisać plan na cały tydzień i próbować go każdego dnia realizować.Zaczynam się przyzwyczajać do obowiązków i wszystko ulega zmianie na lepsze,nawet pokój hobby nabrał blasku.Życzę tego samego.jagoda

    Polubienie

    1. Witaj Kochana- tak rzadko bywasz…
      Oj tak, teoria nie zawsze idzie w parze z praktyką, ta druga czasem zbyt praktyczna, żmudna i nudna jest 😉
      Serdeczności 🙂

      Polubienie

      1. Faktycznie bywam rzadko Roksanna.Częste wyjazdy,całodzienna,długa i wyczerpująca praca,nowe hobby -wszystko to zabiera mój czas.Pozostało tylko czekać do wymarzonej emerytury.W NL kobiety pracują do 65 lat./zbyt długo/Pa,usciski.

        Polubienie

Dodaj komentarz