Uczciwość „po mojemu”…

Od zawsze pracowała w gastronomi. Wprawdzie nie naszej rodzimej tylko tej zagranicznej, ale co to za różnica. No dobrze jest, na pewno jest, jeśli chodzi o zarobki. Pracownicą zawsze była obrotną i  pracowitą, można by było powiedzieć, że sumienną. Można, gdyby nie jeden szczegół. Lubiła swoją pracę, wcale nielekką, czy to w pubie, restauracji czy innej kawiarni. Zmieniając miejsca zatrudnienia, kierowała się przede wszystkim zarobkami i zakresem obowiązków. Normalne. Za normalność też przyjęła, że oprócz ustalonej stawki za godzinę, bonifikaty w postaci napiwków konieczny był codzienny bonus. I nie ograniczał się tylko do tego, co wypiła i zjadła na koszt firmy. Ale to, co udało się nie nabić na kasę, sprzedać klientowi  po zawyżonej cenie czy wynieść do domu. W ogóle się z tym nie kryła  opowiadając o tym  w towarzystwie- wszak uważała to za naturalne. Bonifikata za taką, a nie inną pracę. No i argument nie do zbicia-pracodawca  zawsze za mało  płaci, więc trzeba sobie dorobić. Nie, nie uważała, że robi coś nagannego- taka uczciwość „po mojemu”.

Praca w handlu sprzyja nieuczciwości Niby takiej drobnej, niby nieszkodliwej, no bo co się stanie, gdy zjem sobie batonika, ciasteczko, cukierka, wypiję kolejną kawę, wyniosę jedzenie do domu, wycofam jakiś towar, przecenię dla siebie…I tak codziennie… Gdy gryzie mnie sumienie, hmm o ile takie mam, to zaraz sobie wytłumaczę, że gdyby szef  płacił więcej.
No tak, i tak tkwię w swej uczciwości, nie opierając się pokusie,  a gdy  szef wręcza wypowiedzenie moje oburzenie jest potężne.. No bo jak to tak, bez  powodu? Z powodu batonika? A gdzie dowód rzeczowy? Papierek w koszu, nagranie monitoringu…Pogięło go, czy co?  Pracowników podgląda!!! Monitoring przecież jest do „łapania” złodziei…

Przez całe życie nie udało mu się stanąć pod pręgierzem opinii publicznej.

16 myśli na temat “Uczciwość „po mojemu”…

  1. To mi się kojarzy z podejściem: „My udajemy, że pracujemy, oni udają, że nam płacą”. Tyle, że niektórzy, nawet kiedy trafią w końcu do fajnej firmy, gdzie są w porządku warunki, dalej postępują po staremu, traktując szefa jak wyzyskiwacza. „Bo trzeba sobie odbić”. I to jest nie fair, bo potem szef myśli, że wszyscy są tacy uczciwi inaczej.

    Pozdrawiam!

    Polubienie

    1. To nie jest tak, że wszyscy, ale cwaniactwo jest cały czas w modzie. A przerażające jest to, ze taka uczciwość po mojemu stosuje wielu nie widząc w tym nic złego…
      Ja wciąż mam wiarę w ludzi, ale mocno zachwianą. Np. wczoraj ktoś mi kłamał w żywe oczy, odpuściłam sobie, bo i tak się rozstajemy. Nie miałam sił udowadniać, że nie jestem głupia…Pewnie myśli sobie, ze zrobiła mnie w bambuko, a ja wiem swoje 😉 I tyle mi wystarczy, kijem rzeki nie zawrócę, szkoda zdrowia…
      Pozdrawiam:)

      Polubienie

  2. Witaj
    Ech- smutne życie uczciwych ludzi. U mnie post na temat.
    A, co do kradzieży w pracy, bo z taką tu mamy do czynienia, to jest ona na porządku dziennym w naszym kraju…choć każdy temu zaprzecza.
    Miłego tygodnia 🙂

    Polubienie

  3. Takich ludzi są tysiące i o ile nie przeszkadza mi ich podejście (jestem zdania, że każdy jest panem swego losu, a ja się w to nie wtrącam), o tyle nigdy nie zaprzyjaźniłabym się z kimś takim.
    Jeśli robi w bambuko innych, w końcu zrobi w bambuko też najbliższych.

    Polubienie

    1. Uczciwy szef mówi o warunkach pracy i płacy na początku i albo ktoś się zgadza, albo rezygnuje z posady. Ale w większości przypadkach jest tak, ze pracownik liczy na coś więcej, a to więcej czasem sam sobie wyznacza w różnych formach…

      Polubienie

Dodaj komentarz