Nic się nie zmieniło, choć tak wiele się zmieniło…

Prawie 20 lat temu rodziłam drugie i jednocześnie  ostatnie dziecko. Mieszkałam już wtedy na wsi, na obcej  ziemi, w obcym otoczeniu. Od razu pojawił się dylemat gdzie udać się do lekarza. Oczywiste dla mnie było, że pójdę prywatnie, ale już nieoczywiste kogo wybiorę i w jakim mieście. Wybór wiązał się ściśle z wyborem miejsca porodu. Jedno było pewne, że nie chcę rodzić w szpitalu, do którego z powodu rejonizacji przynależałam. Oj nie miał on wtedy dobrej renomy, a właściwie miał wręcz fatalną.  Ze wszystkich jego oddziałów, w opowieściach  typu grozy,  porodówka zajmowała pierwsze miejsce. I dotyczyło  to zarówno warunków tam panujących  jak i  personelu.   Zresztą miasteczko, w którym się znajdował, nie było mi nigdy po drodze, więc pod uwagę brałam tylko  dwa miasta wojewódzkie. Jedno to moje Duże Miasto, a drugie to bliższe  mojego miejsca zamieszkania. Nie ukrywam, że pierwsza myśl to taka, że  będę rodzić w moim mieście. Przecież  ja  nawet  do fryzjera tam jeździłam, tam mam rodziców, przyjaciół,  w prawie każdym szpitalu jakiegoś znajomego lekarza, tam  w końcu rodziłam  pierworodną-Tuśkę… Ale potem przyszła  refleksja, jak ja to logistycznie rozwiążę. Bo choć jazda ponad sto kilometrów  do lekarza  nie byłaby czymś niewykonywalnym, szczególnie że w DM bywałam dość regularnie w krótkich odstępach czasowych,  to jednak nie mogłam przewidzieć przebiegu ciąży, ani  tego, jak i kiedy zacznę rodzić.  A  największym argumentem  za tym, by  wybrać szpital  położony bliżej, było to, że z Maluchem do domu chciałam wrócić jak najszybciej, a nie po długiej jeździe samochodem. 
Od lokalnej koleżanki dowiedziałam się o lekarzu, którego pacjentki sobie chwalą i  który ma praktykę w wojewódzkim szpitalu. To był traf w dziesiątkę. Od razu umówiliśmy się, że będzie przy moim porodzie. I tak się stało, a opiekę miałam fantastyczną.
 
A teraz czekam na wnuka. Tuśka również wybrała prywatne wizyty, z tą różnicą, że lekarz, choć polecany  to nie pracuje w żadnym szpitalu.  Od samego początku była przekonana, by rodzić w tym samym szpitalu co ja Miśka, ale…Minęło 20 lat i wszystko się zmienia…Teraz to szpital wojewódzki nie   ma dobrej renomy, za to chwalony jest ten w małym miasteczku. W obu szpitalach warunki  sanitarne są niemal identyczne,  tylko  różnica jest taka, że w tym powiatowym personel z większą empatią, uwagą   podchodzi do rodzących. Nawet sam lekarz prowadzący Jej ciążę, powiedział, że tylko w wypadku, gdyby ciąża była patologiczna, to radziłby wojewódzki,  ze względu na sprzęt specjalistyczny, a tak teraz jest  lepiej rodzić w powiatowym. Szczególnie że wojewódzki tonie w długach i na wszystkim oszczędzają. 
Więc córcia znalazła lekarza ze szpitala powiatowego, który ma prywatną praktykę. I tak jak ja  20 lat temu, tak teraz Ona umówiła się na wspólny poród. 
A ja odetchnęłam z ulgą.
Bo choć wszystko się zmienia-  nie ma już rejonizacji, są porody rodzinne, szpitale dobrze wyposażone, warunki cudowne  itp…-t o jedno się nie zmienia- strach o zdrowie i bezpieczeństwo rodzącej i dziecka, które zależy  od drugiego człowieka- lekarza, położnej…Od ich podejścia, od ich decyzji…
 
I nie zostawiałabym to losowi, w myśl że tyle kobiet  już rodziło i jakoś to było…Bo jakoś, a właściwie jakość  ma  w tym przypadku ogromne znaczenie.
I dobrze, że są lekarze, którzy uważają, że to kobieta powinna decydować, jak chce rodzić, o ile oczywiście nie ma przeciwwskazań medycznych…
 
 

26 myśli na temat “Nic się nie zmieniło, choć tak wiele się zmieniło…

  1. Mam podobny dylemat. Pierwszego synusia rodziłam mieszkając jeszcze w DM, tam miałam „pod nosem” renomowana placówkę, więc wybór był oczywisty. Dziś mieszkam paredziesiąt km dalej, miejscowy szpital dla mnie nie wchodzi w grę a ten, który się sprawdził to jednak trochę za daleko. Lekarz, który prowadzi moją ciążę pracuje w szpitalu w sąsiedniej miejscowość, ten z kolei ma opinie przeróżne, więc jestem w kropce…

    Polubienie

    1. Całkowicie rozumiem Twoje dylematy i to, że to trudny wybór. Dlatego najlepszym rozwiązaniem, jeśli można takie zastosować, to umówienie się na poród z lekarzem prowadzącym. Jeśli to odpada, to jednak wybór powinien paść na szpital, który ma dobrą renomę. Wiem, że teraz przyszłe matki jeżdżą rodzić w różne miejsca, niekonieczne te najbliższe ich miejsca zamieszkania. Bo poczucie bezpieczeństwa jest bardzo ważne, a nie ma chyba nic gorszego jak się wie, ze o danej placówce mówi się nie najlepiej. Masz jeszcze trochę czasu na zastanowienie się, Tuśka decyzję zmieniła zupełnie niedawno, właściwie po ostatniej planowanej wizycie u swego prowadzącego całą ciążę lekarza. Pozdrawiam 🙂

      Polubienie

  2. WitajCzyli mamy dzieci w jednakowym wieku :)Wszystkie 3 moje porody przez cesarskie ciecie odbywały się w jednym szpitalu w Krakowie. Mam porównanie z lat: -89.- 92, -97. Pierwszy pobyt był koszmarem, drugi, pomimo prywatnych wizyt- także. Ale 3- ci, to sielanka :)Pozdrawiam cieplutko 🙂

    Polubienie

    1. 🙂 A Twoje Pierworodne jest młodsze od mojej Pierworodnej o rok..:)Procedury i hasło rodzić po ludzku zmieniło dużo, ale tak naprawdę to wciąż wszystko zależy od personelu.Pozdrawiam 🙂

      Polubienie

  3. Najlepsze są porody rodzinne. Lekarz czy położna bardzo się wtedy pilnują przy osobie trzeciej, która jest zdrowa, w pełni przytomna i świadoma praw pacjenta. Mogliby mieć szybko kłopoty, gdyby zachowywali się po chamsku lub nieprofesjonalnie, bo wtedy np. mąż zareaguje i wywalczy godne prawa dla żony.

    Polubienie

      1. Iza może i najlepsze, ale nie dla wszystkich, a po drugie to lekarz ma się zachowywać profesjonalnie, a nie ktoś z rodziny przywoływać go do porządku. Zresztą trudno zdiagnozować czy poród przebiega prawidło czy nie jeśli ból towarzyszy w obu przypadkach. Ale Tak jak wy uważam, ze ktoś bliski powinien być na miejscu i trzymać rękę na pulsie…

        Polubienie

    1. Pewnie masz racje. Dobrze gdy ktoś bliski jest i ma nad tym jakąś kontrole. Ale to tez nie jest takie proste, bo zdarza się i tak, ze lekarze bagatelizują twierdząc, ze nic złego się nie dzieje. Podejście profesjonalne nie powinno zależeć od tego czy ktoś z rodziny jest przy porodzie czy też nie. No i nie wszyscy potrafią przytomnie działać w sytuacji zagrożenia. Ale fakt, takiej towarzyszącej osobie zawsze łatwiej jest wszcząć alarm!

      Polubienie

      1. Byłam świadkiem na porodówce (leżałam obok tej kobiety przy porodzie i potem na sali poporodowej) jak lekarze wyprosili męża nawet z korytarza przed porodówką do holu szpitala i zabronili mu wchodzić na oddział. A czemu? Bo rodzącej skoczyło ciśnienie i chcieli jej podać leki na zbicie, a ona mówiła, ze to chyba ze stresu, bo nigdy nie miała nadciśnienie. Lek podano, pacjentce ciśnienie spadło do zera i o mało nie umarła.

        Polubienie

        1. To jakiś koszmar…Mnie również wzrosło ale już po cc i biegali do mnie co chwilę. Gamonie nie zapisali , ze jestem uczulona na penicylinę i jej pochodne, a podając antybiotyk po zabiegu spowodowali, że ciśnienie poszło w górę. Jak się dowiedzieli co mogło spowodować, to tylko obserwowali by nie wzrosło bardziej gdyż wtedy by lekami już zareagowali. Czyli w miarę przytomnie się zachowali. No to ja jednak obstaję przy tym, że jednak najlepiej to mieć zaufanego lekarza, choć to wcale łatwe nie jest. Męża, partnera czy w ogóle kogoś z rodziny i tak mogą za drzwi wystawić.

          Polubienie

          1. Ale taka osoba w każdej chwili może wezwać policję, jeśli coś mu się wydaje podejrzane, a to że nie pozwalają być przy małżonce w trudnych chwilach, to już w ogóle paranoja. Ja miałam przy 2- 3 porodzie zaufanego lekarza i było git. Ale pierwszy poród to był koszmar, o mało mi dzieciaka nie udusili, bo nikt się nie interesował, czemu drę się 3 godziny tak, że mnie na wszystkich piętrach było słychać. Okazało się, że już 3 godziny wcześniej powinno być po porodzie, bo dziecko się zahaczyło. A 4 poród myślałam, ze to będzie pestka. Jednak się pomyliłam, bo spróbowali na mnie przeprowadzić doświadczenie (jak zresztą i na innych pacjentkach)….;/ Z tym, że jak się zorientowałam, to swoje wykrzyczałam i postraszyłam, że zadzwonię na policję, więc potem trzymali się ode mnie z daleka.

            Polubienie

            1. O matko, jednym słowem to trzeba mieć zaufanego lekarza i bliską osobę w pogotowiu, a i samemu przytomność umysłu. Mnie irytują takie gadki, ze tyle rodziło to i ty urodzisz. jasne, tylko wszystko zależy na kogo się trafi i jaki sam poród ma przebieg. Ja na szczęście mając dwie CC nie przezywałam jakiegoś koszmaru, choć różnice między dwoma porodami były zauważalne. Oczywiście w podejściu do pacjentki.

              Polubienie

  4. Ojej, tak wyrywkowo czytam ostatnio Twoje wpisy, że nawet nie wiedziałam o oczekiwaniu na wnuka! Gratuluję z całego serducha i wybacz mi moje gapiostwo :**

    Polubienie

  5. Ja nie słucham uwag w stylu: inne rodzą. Każdy kto tak mówi jest hipokrytą bo albo go ta sytuacja nie dotyczy albo jak stanie przed takim dylematem to robi wszystko,żeby były jak najlepsze warunki.Ja nie miałam takiej możliwości bo drugiego syna urodziłam w Stanie Wojennym.Tuśka ma być w bezpiecznych warunkach i tyle.Pozdrawiam serdecznie Roksanno i trzymam za Was kciuki..

    Polubienie

    1. Dokładnie Haniu, to tylko takie gadanie. Jeśli można to trzeba dobre warunki zapewnić. I dotyczy to w ogóle korzystania ze służby zdrowia.Ja nie tak całkiem dawno się przeliczyłam i choć mogłam uruchomić prywatną ścieżkę to zaufałam że mam dobra opiekę…nic błędnego… Pozory mylą. Dlatego nie można nic nie robić i myśleć, ze jakoś to będzie. Pozdrawiam i dziękuję serdecznie 🙂

      Polubienie

  6. mamy tylko siebie, swoich bliskich i za przeproszeniem nawet katar musi byc potraktowany powaznie… dlatego tak wazna sprawa jak rodzenie, wszystko co jest z tym zwiazane, od zapobiegania rozstepow , az do porodu musi byc pod kontrola, abysmy spokojnie mogli spac… jetsem za 😉

    Polubienie

    1. Tak jest, własnie tak! Jak widzę córci spokojne oblicze na to co Ją za chwilę czeka, to wiem, ze warto postarać się by na ile można to bezpieczeństwo zapewnić. Też jest za 🙂

      Polubienie

  7. Mam do wyboru trzy szpitale, niemniej pewnie znów wybiorę wojewódzki, chociaż nie znam tam nikogo… Rodziłam tam dwa razy i albo mi się „udało” i miałam szczęście do opieki, albo tak tam po prostu jest, niemniej byłam informowana o wszystkim i wiedziałam, że wychodzę ze szpitala z dziećmi, które zostały przebadane i żadne niespodzianki nas w domu nie czekają… Moja lekarka nie pracuje w szpitalu, a niestety jestem „z tych” przywiązujących się i nie potrafiłabym pójść do kogo innego 🙂 Pracuję w przychodni, mam w środowisku lekarsko- pielęgniarskim dużo znajomych i wiem, że nie ma idealnego miejsca i zawsze coś będzie nie tak, ale wierzę, że i tym razem wszystko będzie dobrze i osoby opiekujące się Groszkiem i jego mamą wywiążą się ze swoich obowiązków… Może trochę to naiwne, ale tego się trzymam… Pozdrawiam niedzielnie, Nina 🙂

    Polubienie

    1. Masz dobre doświadczenia z tego szpitala, więc Twój wybór jest naturalny. Wiesz również ważna jest opieka jak sam przebieg porodu.Często jest, ze mimo opieki sam poród to koszmarny ból, którego można byłoby uniknąć. Tuśkowy lekarz powiedział Jej, że kobieta powinna mieć wybór jak chce rodzić. I to od środków znieczulających( ile) aż po cięcie cesarskie.Ninko musi być dobrze 🙂 Czy to naiwne myślenie? Nie, bo w sumie masz ten szpital już sprawdzony, wiec na pewno nie :)Ściskam serdecznie 🙂

      Polubienie

  8. Rodzilam dzieci ” w swiecie” – wiec tylko dziele sie doswiadczeniami. Szpital katolicki ( bo tam pracowala moja pani doktor )- porody rodzinne ( bez oplaty, kwiatow i podziekowan w jakiejkolwiek formie), pokoj dla kazdej kobiety- oddzielny, bardzo przytulny, dobrze wyposazony. No i sofa dla czekajacego meza, aby mogl sie przespac.Pozostaly same mile wspomnienia. No i pani uczaca karmic dziecko”naturalnie”, chociaz pozniej przeszlam na system butelkowy ( kazdy wybor matki jest jej wyborem, nie podyktowany ani nowinkami, ani tradycja). Maz mogl wnosic kwiaty ( dla mnie) i przyprowadzic dziecko starsze, aby poznalo rodzenstwo ( jest taki zwyczaj, ze to urodzone daje „prezent” jeszcze w szpitalu temu, ktore go odwiedza. Tym razem byla to lalka -noworodek z calym zestawem do pielegnacji .)Dzien po porodzie chodzilam, zrobilam sobie makijaz i z wielka miloscia patrzylam na spiacego kolo mnie maluszka. Tusce zycze jak najpiekniejszych wspomnien i dobrej, fachowej opieki!

    Polubienie

    1. Piękne wspomnienia tych jednych z najważniejszych chwil w życiu matki…Każda powinna mieć podobne, godne warunki i życzliwą fachową opiekę. W Polsce standard się poprawił, ładne jednoosobowe pokoje z łazienką, dzieci wraz z matką od samego początku. Jak coś nawala to jak zwykle najsłabsze ogniwo, czyli człowiek.Dziękuję Julio…już od wczoraj jestem babcią 🙂

      Polubienie

Dodaj komentarz