To było do przewidzenia. W końcu wyjeżdżając z domu zostawiłam za drzwiami w postaci „kupy nieszczęścia ” – Osobistego Małżonka.
Czyli jelitówkę, choć Osobisty twierdził, że to zwykłe zatrucie jedzeniem, jakie zaserwowała mu teściowa. Na szczęście moja teściowa, nie jego 😉
Moja droga nie prowadziła bezpośrednio do celu, bo musiałam zmienić trasę, by odebrać receptę od Rodzinnej – dla Miśka, który z mononukleozą już tydzień walczył w Dużym Mieście. Jakieś całuśne te moje dzieciaki, bo Tuśka przed maturą też nabawiła się tej dziecięcej choroby. Z drugiej strony, lepsza mononukleoza niż świnka (pierwsze podejrzenie), szczególnie że Misiek miał kontakt z siostrą…a w Jej obecnym stanie świnka, to niepożądane zwierzę.
Odebranie recepty nastąpiło w przychodni pełnej zawirusowanych ludzi. Potem wizyta w szpitalu, tym razem tylko po to, by pochwalić się pani doktor dobrymi wynikami i dostać skierowania na następne. W międzyczasie wizyta w magazynie z kafelkami, bo Tuśkowy kafelkarz, choć dobry z niego majster, to liczyć nie bardzo potrafi. I w końcu późnym popołudniem, choć wyjechałam dość rano, znalazłam się w Tuśkowym miastowym mieszkaniu, aby przygotować się na wieczorne spotkanie z dziewczynami. No, a potem już było tylko miło i dużo greckiego jedzenia-stanowczo dużo za dużo …popijane ginem z tonikiem… Na koniec, panie kelnerki wraz z rachunkiem przyniosły nam od firmy pucharki z deserem…Pyszny był…a w mieszkaniu Tuśkowym, gdzie się przeniosłyśmy, żeby zakończyć imprezę, czekało na nas jeszcze: ciasto, owoce i sery…oraz gin 😉
Gdy się obudziłam w sobotni ranek, czułam się wyśmienicie przez pierwsze pół godziny, bo nagle zrobiło mnie się niedobrze… Jeszcze miałam nadzieję, że to kara za piątkową rozpustę, ale kolejne godziny uświadomiły mnie, że to OM sprzedał mi jelitówkę. Zebrałam się w sobie, by wyruszyć do domu i jakoś pokonać te 120km, by znaleźć się w swoim łóżku; w ciszy bez odgłosów za ściany, bo któryś z sąsiadów postanowił stukaniem, nie wiadomo czym i w nie wiadomo w co, umilić sobotę innym mieszkańcom bloku. A miałam propozycję zostania i opieki za ściany- mamy- ale wolałam nie ryzykować zarażeniem Jej. W domu obłożyłam się butelkami coca -coli, mąż we mnie wmusił herbatę z rumem, twierdząc, że jemu to właśnie pomogło, ale ja po kilku łykach spasowałam pozostając przy odrdzewiaczu, którego na co dzień nie piję. Plus połówka suchej bułki w postaci grzanki i pół czekolady, i tak przeżyłam wczorajszy dzień. Dziś jest mi wciąż niedobrze…nic jeszcze w ustach nie miałam….ale jakby się ciut lepiej czuję…
I tak sobie myślę, że równowaga w przyrodzie musi być, i sprawiedliwość również 😉
Jaka tam sprawiedliwość. Krzywda Ci się dzieje. Człowiekowi należy się odrobina przyjemności bez płacenia frycowego.Odrdzewiacz jest niezły w takich przypadkach ale mnie pomaga łyżeczka cukru rozpuszczonego w Francowce. To takie cuś co kupuję w Czechach.Wprawdzie coś tam pisze o masażach ale w językach kumata nie jestem no to piję.Efekt niezły bo mi tak kiszki wymasuje,że wszystko przechodzi. Kuruj się ale nie pość. Coś wrzuć na ruszt. Pozdrawiam Cię serdecznie
PolubieniePolubienie
:))) Haniu Kochana no rozbawiasz mnie dziś gdy wcale do śmiechu mi nie jest, najpierw u siebie, a teraz tą ” Francówką „…a nie jest bom cosik słaba i własnie przed chwilą odkryłam przyczynę, albo jedną z nich…jestem wysypana, a właściwie mój brzuch…Doszło jakieś uczulenie, kolejna kara? nożesz….pokrzywdzonam okrutnie…za chwile tak cudne 😉 Ściskam z bezpiecznej odległości bo pewnie zarażam 😉
PolubieniePolubienie
saga zmierzch przed switem onlinefilm Saga Zmierzch Przed świtem pobierz darmo, Saga Zmierzch Przed świtem film online, Saga Zmierzch Przed świtem ściągnij, Saga Zmierzch Przed świtem bbvideo, Saga Zmierzch Przed świtem pobierz, Saga Zmierzch Przed świtem download,Saga Zmierzch Przed świtem online,Saga Zmierzch Przed świtem videoweed,Saga Zmierzch Przed świtem megavideo, Saga Zmierzch Przed świtem Hotfile,Saga Zmierzch Przed świtem videozer,Saga Zmierzch Przed świtem fileserve,Saga Zmierzch Przed świtem novamov,Saga Zmierzch Przed świtem filesonichttp://sagazmierzchprzedswitemonline.blogspot.com/
PolubieniePolubienie
szybkiego powrotu do zdrowia, trzymaj się jakoś, jednak to prawda, miłość i sraczka przychodzą znienacka;)
PolubieniePolubienie
z powodu ciężkiego uczulenia – ja pisałam swój komentarz przed południem, jest zalogowany, cokolwiek napisze euforia to nie mam z tym nic wspólnego!
PolubieniePolubienie
Klarko wiem- i usuwam takie komentarze, czasem z opóźnieniem bo nie zawsze jestem w necie gdy sie ukazują, albo tak jak dziś gdy Onet uniemożliwia logowanie się na blogu…raz się komentarze pojawiają raz znikają – totalny chaos… i co chwilę mojego bloga nie ma…
PolubieniePolubienie
hi hi to prawda na szczęście to drugie szybko mija 😉 Jakoś się trzymam , szczególnie, ze już dziś popołudniu nastąpiła spora poprawa 🙂
PolubieniePolubienie
Trzymaj się w całości (choć jak napisałaś „w kupie” byłoby adekwatniej, lecz mniej komfortowo :))) i zdrowo. Nadrobiłam właśnie zaległości w Twoim blogu, bo okazało się niedawno, że nie nadążam z czytaniem, wieczory służą mi ostatnio do spania, nie- czytania… Choć późno- to napiszę WIEDZIAŁAM!!! i jeszcze- gratulacje!! Tak długo czekałam, aż się pochwalisz, że wreszcie przegapiłam ten moment… Trzymam kciuki za dumną Babcię przez ogromne B i jej przyszłe oczko w głowie 🙂 Pozdrawiam niedzielnie
PolubieniePolubienie
Dziękuję Ninko- za wszystko :))) już mi dużo lepiej…no i oczywiście nie mogę się doczekać aż to szczęście będzie z nami 🙂
PolubieniePolubienie
Mononukleozę przechodziłam jako dorosła osoba, bo już po studiach pracując i… wcale się nie całowałam jak sugerujesz ;-))) ale wracałam z delegacji w Poznaniu w pociągu pełnym grzybiarzy ;-))) U mnie nie umieli jej rozpoznać i leczyli mnie na wszystkie tylko nie właściwą chorobę… Jeden plus z niej taki, że chyba na nic mi nie padła (bo bardzo lubi pozostawiać trwałe ślady w organizmie – o czym chyba wiesz) a uodporniła na stałe od anginy… Od ponad 20 lat jej nie miałam, anginy oczywiście.
PolubieniePolubienie
Przepraszam bardzo, bo nie rozumiem….całowałaś grzyby? ;P czy grzybiarze częstowali czymś innym ? To choroba wirusowa, a zakażenie następuje najczęściej przez ślinę…. choć uaktywniać się może po wielu tygodniach…więc może nie pamiętasz, ze się całowałaś ;P Tuśka powikłań nie miała, a na anginę przynajmniej raz w roku i to latem choruje…Pozdrawiam 🙂
PolubieniePolubienie
Ja przepraszam, chwilowo jeszcze notki nie przeczytałam, ale wysłałam krótką wiadomość na maila.
PolubieniePolubienie
Onet dziś ledwo „chodzi”, płata figle, ale poczta sprawna więc @ już poszedł.
PolubieniePolubienie
Oj tam zaraz płacić za grzeszki :))) Po prostu czasem się jakieś draństwo przypałęta i trzeba przecierpieć. Ot taki pech.
PolubieniePolubienie
Pech to dopiero byłby, gdyby mnie to złapało w piątek…;)
PolubieniePolubienie
Jest to kara za:,, zrobilo mnie się niedobrze,, -też zrobilo MI się niedobrze jak to przeczytalam.No i kara za to,ze za duzo na siebie bierzesz.
PolubieniePolubienie
strasznie się czyta Twoje notatki… i to nie ze względu na zawierające informacje tylko na styl pisania.
PolubieniePolubienie
Dobrze Cię rozumiem. Jak moje dzieci dostały mononukleozy to nikt nie wiedział co im jest. Lekarze zakładali rękawice gumowe i maski, bo ropa leciała im ze wszystkich naturalnych i nienaturalnych dziur (od kolczyków i ze skaleczeń także) strumieniami. Ustalanie choroby zajęło im tydzień, a antybiotyki dostawały w 10-krotnie większych dawkach niż podane na ulotce.
PolubieniePolubienie
Za pierwszym razem czyli w Tuśkowym przypadku też kilka dni zajęło by nasza Rodzinna postawiła dobrą diagnozę, szczególnie, że najpierw badał Ja lekarz z DM,( a z R. był tylko kontakt tel) a gdy antybiotyk nie pomógł, zjechała do domu i Rodzinna wzięła pod swoją lupę… W sobotę jeszcze niby to była angina, ale podejrzenia już swoje miała i w poniedziałek wysłała do siebie do laboratorium. Skończyło się zastrzykami, ( wożenie codzienne 50km) ale na szczęście bez powikłań,… U Miśka diagnozę od razu postawiła, choć choroba ta wcale nie jest łatwa do zdiagnozowania przynajmniej na początku…
PolubieniePolubienie
Moim dzieciakom zdiagnozowali dopiero, gdy okazało się, że zaraziły się też dzieci kolegi z pracy męża w wieki 6 miesięcy i 2 lata. Wystraszyli się i testy specjalistyczne robili maleństwu. Pono mononukleoza to rodzaj zmutowanej anginy jak to nam jeden lekarz oględnie wytłumaczył rodzaj choroby.
PolubieniePolubienie
No jest to „anginowate.” .. tylko bardziej niebezpieczne, bo w ciężki przypadka ch uszkadza śledzionę lub wątrobę. Ale angina też potrafi zostawiać ” pamiątki” nie każdy o tym wie…
PolubieniePolubienie
Nie było z Tobą tak źle skoro miałaś siłę pisać bloga.
PolubieniePolubienie
Wiruski grypopochodne uwielbiają przeróżne egzotyczne przystawki,deserki na przemian z wyskokowymi trunkami,nie z tej bajki.Oj,ciepło im i miło,przytulnie,ładnie pachnie,je w czym zanurzyć ząbki i pazurki/właściwie to niezliczoną ilość takowych zestawów talerzowo-stołowych/.Dla równowagi w przyrodzie,,jeśli jedni podjadają,drudzy muszą pościć.Prawo sprawiedliwe,choć nie zawsze rychliwe.Nie radzę więc napalać się w tym stanie na jakieś specjały,aby nie zwichnąć równowagi we własnym organizmie.Doradzam na kolację dwa sucharki,lekką herbatkę oszczędnie posłodzoną,z apteki kultury bakteriiprzez trzy dni z rzędu,nie zaszkodzi dłużej.Pozdrawiam serdecznie, z życzeniami ozdrowienia,zajadając smacznie kanapki z masełkiem,kiełbaską obficie wysmarowaną musztardką.Tobie może być nieco smutno,bo sobie nie podjesz,a nocne,mocne przytulanko może dodatkowo zemdlić i zaszkodzić.
PolubieniePolubienie
:))) właśnie skończyłam drugi talerz rosołku i wciąż żyje 😉 a .za kiełbasą nie przepadam …Pozdrawiam 🙂
PolubieniePolubienie
masakra przeczytałam i nie wiem o co chodzi, jakieś to oderwane od rzeczywistości chyba z powodu choroby.
PolubieniePolubienie
Twój blog to masakra. Napisz jeszcze jaką miałaś kupę i będziemy mieli pełny obraz całości.
PolubieniePolubienie
wspolczuje!
PolubieniePolubienie
Już mi lepiej…o niebo lepiej 🙂
PolubieniePolubienie
naucz sie pisac bo nic z tego nie mozna zrozumiec !!!
PolubieniePolubienie
hmm… to może jakiś kurs czytania ze zrozumieniem, albo wystarczy nie brać onetowskich zajawek zbyt dosłownie 😉 a najlepiej w ogóle nie czytać..;D
PolubieniePolubienie
Skuteczna nauka języka angielskiego w domu. Pokochaj z nami najlepsze i tanie rozwiązanie nauki słówek metodą FlashCards. Pobierz bezpłatny program demo ze strony flashcards.pl. i zacznij się uczyć. Zgarnij dzisiaj 30 % rabatu na wszystkie kursy FlashCards!
PolubieniePolubienie
Jak czuje się reszta rodziny, jak czuje sie pies, co u sasiadów, czy dzieci grzeczne i kiedy masz dni płodne. Czekamy z zapartym tchem na wiecej ekscytujących informacji.
PolubieniePolubienie
eeee….naprawdę ?????… to już donoszę, że pies czuje się dobrze, wesoło merda ogonkiem i zjadł całą miskę chrupek….a resztę pozwolisz, że przemilczę ;DDD
PolubieniePolubienie
oj to współczuję, ale juz najgorsze za Tobą na szczęście:-) Zdrowiej szybko:-) Jutka
PolubieniePolubienie
Za mną 🙂 teraz wysypka mnie drażni i osłabia, ale się zmobilizowałam i pomogłam Tuśce ponaklejać na ścianę dekoracyjny motyw i odkleić taśmy z okien…teraz odpoczywam, bo czuję się jakbym tonę węgla przerzuciła…Dzięki.
PolubieniePolubienie
To żadna sprawiedliwość!!!!!!!! U mnie za to o wiele gorzej. Choroba zakaźna zwana Bostońską – nas trawi. Dzieci juz kończą, zaczął Uczuciowy. tylko czekac kiedy ja i następni ;///
PolubieniePolubienie
Nazwa światowa taka hamerykańska, ale pewnie uciążliwa więc wracajcie do zdrowia. Może się uda i cię ominie? tego Ci życzę!!!!Buzia.
PolubieniePolubienie
Życzę powrotu do zdrówka,chociaż jak to piszę to już napewno o niebo lepiej. Czytam i czytam komentarze i nie wiem o co chodzi niektórym komentującym? Czyżby się lepiej poczuli jak sobie trochę uleją żółci?Zapewne. Pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Jagodo- lepiej choć słabo, bo wysypało mnie prawie po całości nie wiedzieć czemu. Alergik ze mnie na leki, ale żadnych nie brałam, czasem w ten sposób organizm mój się broni przed chorobą- chyba. A co do internautów, no cóż różnic frustraci z pierwszej wpadają na blogi, ale to ciut i wina Onetu- kompletnie nie wiem co nim kierowało by tę notkę polecić i to jeszcze z tytułem od czapy” weszłam tam i się zaraziłam” czy coś w tym stylu, kompletnie mylącym, ale to nie zwalnia ludzi od myślenia i odrobiny kultury..Pozdrawiam serdecznie 🙂
PolubieniePolubienie
A kulturalnych u nas coraz mniej – niestety.Pozdrawiam i zdrowiej
PolubieniePolubienie
Mniej, bo nieżyczliwość, bezczelność…cwaniactwo, agresywność jest teraz na topie. Zdrowieję i pozdrawiam 🙂
PolubieniePolubienie
No to było łakomstwo :pChoroby bywaja bardziej zarazliwe niż nam się wydaje Venus
PolubieniePolubienie
Oj było 😉 jesień mamy ciepłą, zarazki, wirusy fruwają wkoło 😉 pozdrawiam 🙂
PolubieniePolubienie
WitajCzy, to jakieś blogowe spotkanie było, czy iście prywatne?Nie wiń nikogo za swoje dolegliwości, bo grypą jelitową niekoniecznie można się zarazić.Pozdrawiam serdecznie na dobry tydzień 🙂
PolubieniePolubienie
Prywatne. A któż tu mówi o jakieś winie? Toż napisałam, ze mogłam przewidzieć jeśli ma się kontakt z chorymi 😉 Pozdrawiam wtorkowo i jak na wtorek( potworek) słonecznie 🙂
PolubieniePolubienie
Moje dziecko tą zarazę przytargało z przedszkola kiedy byłam w siódmym miesiącu ciąży z drugim. Przyjechała moja mama aby nam pomóc ale sama najgorzej się rozchorowała. Drugi raz złapałam to juz tutaj w Hiszpanii. Najpierw młodszy w nocy zabrudził całe łóżko, potem starszy rankiem, potem ja a na koniec Misiak. Najgorsze było, że ja jakoś za dwa dni leciałam do Polski z dzieciakami. Przylecieliśmy i niby wszystko w porządku tylko: moja mama, mój brat, tata, przyjaciółka, jej dziecko i mąż oraz jej znajomi jakoś dziwnie po spotkaniu z nami tą zarażę złapali ! To był pogrom ! To było coś okropnego.Zdrowiej. Cola odgazowana pomaga.Buzka
PolubieniePolubienie
O ranciu no u nas takiego pogromu nie było…myślę, ze nad wyraz delikatnie się z nami obeszła, ale za to mnie wysypką poczęstowała , a OM bólem żołądka… wrrr..Bużka.
PolubieniePolubienie
No, to zdrowia życzę… Przyda nam się 🙂
PolubieniePolubienie
Oj tak 🙂 dzięki i nawzajem!
PolubieniePolubienie
Przecież coś nam się od życia należy, nie powinnaś sie obwiniać, mam nadzieje,ze już Ci lepiej, tez nie lubię Coli….buziole…
PolubieniePolubienie
Lepiej choć dziś potworny ból głowy kazał mi oczy otworzyć…ale piguła już temu zaradziła. No nie winić się nie będę…lepiej świętować i „chorować” niż nie świętować w ogóle 😉 Buzia.
PolubieniePolubienie
Ja byłam w niedziele na Laskowiku niestety bardzo się zawiodłam ,wydałam kupę kasy i nawet się nie ubawiłam,wracając powiedziałam , ze lepiej było te 140 zła wydać na dobry trunek i posiedzieć w domu a że bolałaby mnie głowa to wiem ,ze wtedy by mi było wesoło w tym towarzystwie….
PolubieniePolubienie
Ja Laskowika kochałam onegdaj..teraz bym nie dała się namówić…jakoś po ostatnich występach w telewizji niczym mnie nie zachwycił….to nie dawny Laskowik, zresztą najlepszy był w duecie ze Smoleniem 🙂 Ech to były czasy dla kabaretu. A dobre wino zawsze uratuje sytuacje 😉 Ściskam.,
PolubieniePolubienie
Biedulka… gdyby nie Twoje dzisiejsze Święto zaproponowałabym Ci naszą ospę do kompletu ;-)A tak – uściski zostawiam :-)*
PolubieniePolubienie
ja wiedziałam, ze Ty masz dobre serducho :* …ale krostki to ja mam swoje, jakieś pozostałości po uczuleniu najbardziej skupiły się na nadgarstku prawej ręki…wielkości prawie jak przy ospie ;)…ta….buzia i walczcie!
PolubieniePolubienie