Zaglądanie przez otwór w paszczęce i… dieta cud…;)

Ciężko wstać, gdy jeszcze dzień się nie obudził, choć  wskazówki zegara wskazują, że to ranek już! Ciężko wstać, wygrzebać się spod cieplutkiej kołdry, gdy dzień otulony ciemnościami, ukołysany dźwiękami deszczu bijącego o szyby, emanuje jeszcze nocną ciszą. Ciężko, gdy przed Tobą nie stoi kubek gorącej, aromatycznej kawy, ba, nawet ci wody wypić nie wolno.  Na szczęście nie muszę prowadzić auta- pomyślałam zdegustowana  tą sytuacją i tym, co mnie jeszcze w tym dniu czeka. Niestety, mimo że  podczas wspólnej jazdy  moje powieki samoczynnie opadały, to Osobisty Małżonek  w połowie drogi zarządził zmianę steru. On prawie zasypiał za kółkiem, usprawiedliwiony tym, że już od wczesnych godzin nocnych za  nim siedział, pogodą i godziną, w  której  zawsze go łamie,  gdy  po nocy jeździ. Rad nie rad, ale bardziej nie, zawiozłam się tam gdzie mnie oczekiwano. Mniej więcej wiedziałam co mnie czeka, ale nie rozmyślałam o tym, nie sprawdzałam w necie by wiedzę pogłębić, choć dzień wcześniej spotkana koleżanka powiedziała mi, że badania nie dała sobie zrobić.


Bronchocośtam brzmiało już wystarczająco egzotycznie, a fragmentyczna wiedza  o rurce wsadzanej przez gardło była dla mnie wystarczająco zniechęcająca. Niewiedza bywa czasem milsza i tej opcji się trzymałam. Pod gabinetem znalazłam się pierwsza, zgłosiłam swoje przybycie i  bez dopytywania się co, kiedy, a szczególnie jak,  usiadłam w poczekalni.
Sukcesywnie po mnie napływali pacjenci i było nas tam około 10-12. Personel gabinetu pojedynczo wchodził, wychodził, raz nawet  wyszedł  hurtowo i zamknął drzwi na klucz.  Dziwnie obojętny stosunek do tego miałam, choć pewnie w innych okolicznościach zirytowałby mnie już dawano fakt, że nikt nas o niczym nie informuje. W końcu w gabinecie znalazły się osoby gotowe by badanie przeprowadzić. Już myślałam, że nie wejdę jako pierwsza, bo wśród oczekujących pacjentów było sporo z łóżek szpitalnych, to ku własnemu zaskoczeniu  usłyszałam swoje  nazwisko.
Powiem tak: diabeł jest straszny jak go malują!
Przeżyłam, ale to było moje najgorsze badanie w życiu.
Wyszłam spłakana, zasmarkana, dławiąca się itp.
Bardzo państwa przepraszam– czując  na sobie  przerażone oczy pozostałych pacjentów- proszę tak na mnie nie patrzeć, ja jestem specyficznym przypadkiem, wam na pewno pójdzie lepiej. 
Nie sądzę – usłyszałam cienki, przerażony głosik 
No tak, nie powinnam wchodzić pierwsza, bo ja naprawdę jestem specyficzny przypadek, który dusi się gdy lekarz pierwszego kontaktu wsadza patyczek by zajrzeć do gardła. Zbiera mnie się od razu na wymioty i mam taki odruch, że walę rękoma na oślep, mając takie wrażenie, że wszystkie  wewnętrzne narządy chcą się stać  zewnętrznymi. A tu mi najpierw wsadzili jakiś psikacz by znieczulić, a potem rurkę. Dobrze, że badanie trwało dość krótko, bo w momencie jak już miałam zamiar je sama skończyć, aby kogoś nie znokautować i się nie udusić podczas gdy moje wewnętrzne narządy będą się przeciskały przez wąski przełyk, usłyszałam zbawienne słowa: to już koniec.
Mąż zwiózł mnie do mamy, gdzie szybciutko schowałam się pod kocyk. Gardło wciąż bolało, niesmak nie mogłam niczym jeszcze zniwelować, gdyż zalecenie brzmiało: nie pić, ani nie jeść jeszcze przez dwie godziny.
  Jeszcze z bolącym gardłem  kładłam się spać wieczorem do własnego już łóżka. Mimo że z racji tego, że tak wycierpiało, zafundowałam sobie świeże, pachnące, ale tak sobie smakujące  truskawki z lodami- w całości  jednak pyszne 😉
A dziś w ramach rekompensaty za sponiewieranie całej mej osoby, idę do teatru.
 Na spektakl pt. Dieta cud.
W ramach łapania okazji, że w naszym prowincjonalnym jednak teatrze, goszczą  ci znani z małego i dużego ekranu 🙂
 
 
 

40 myśli na temat “Zaglądanie przez otwór w paszczęce i… dieta cud…;)

  1. I ja wolę czasem nie wiedzieć co mnie czeka, żeby nie spanikować… Badania nie należą z reguły do przyjemnych przeżyć,chyba że ktoś lubi. Mnie nawet pobieranie krwi przeraża 🙂 Pozdrawiam.

    Polubienie

  2. Ja nie dałabym rady! Nie wyobrażam sobie łykania jakichś rurek, kabelków, kamerek, sond czy co tam oni jeszcze mają. Wiesz, ja nie jestem w stanie połknąć najmniejszej tabletki w całości. Muszę ją zawsze wziąć na ząb. Próbowałam już nawet z ziemniakami z zupy. Ziemniaki łykam, tabletka zostaje na języku.Dlatego przeraża mnie wizja jakiegokolwiek dłuższego leczenia. I pomyśleć, że już miesiąc jestem na tabletkach, okropnych w smaku, bleeeeee…A Tobie medal za dzielność się należy. Podaj adres to prześlę.

    Polubienie

    1. Łykać nie musisz, choć cały czas słyszałam , ze mam połknąć ślinę to ze strachu nie połykałam 😉 Sami wsadzają, a ty masz wrażenie, ze chcą cię udusić i wszystko do gardła ci pochodzi…Masz tak jak moja mam, która katusze przechodzi gdy ma połknąć nawet najmniejszą tabletkę. A ja dzielnie dzielę pigułę na 4 części, a te w kapsułkach, proszek wysypuję na łyżeczkę 😉 Możemy więc sobie podać ręce ; )P.S. Małgoś toi jakieś niedopatrzenie, ze Ty mojego adresu nie znasz? telefon masz, prv @ też, wygląd znasz (nawet całej rodziny), a tu taki klops!

      Polubienie

  3. Nie wiem na co jest to badanie ale mam nadzieję, że wyniki masz dobre.Ja miałam kiedyś robioną gastroskopię…brrr..Ja też się cieszę, że mogę się budzić ze świadomością, że Polska się nie kłoci a może na lepsze idzie:)Buzka

    Polubienie

  4. Oj słyszałam, że to badanie jest dość nieprzyjemne i wcale nie dziwię się Twojej reakcji. Najważniejsze, ze masz już to za sobą. Przytulam mocno i pozdrawiam ;*

    Polubienie

  5. Miałam kilka razy to badanie, i znoszę je w porządeczkukiedyś nawet miałam dłużej bo lekarz znalazł jakaś podejrzaną narośl w moim żołądku, więc te jego odkrycie było bardziej przerażające niż badanie , dziś po pól roku ( ponad) wiem że jest ok. bo okazała się niegroźna, niezłośliwa.Bywają niezbyt przyjemne badania- niestety trzeba powiedzieć sobie trudno -i je przejść- kilka minut, a mogą się okazać bardzo ważne i ważne dla zdrowiatakże uspokoićCzosnek znów jem! 🙂 Lubisz? Ja się po nim świetnie czuję, natomiast pozostaje w moim oddechu długo i to jedyny szkopuł i to nie dla mnie tylko dla innych:)Napisałam też komentarz o kręgu bab w poprzednim pościeCałusy:) miłego weekendu:)

    Polubienie

    1. Do mojego żołądka nie dotarli zatrzymując się na płucach ( ale taki byl plan) Ale święte słowa napisałaś, choć miałam wewnętrzne przekonanie, ze to badanie jest mi robione na wyrost, to jednak biorąc pierwotną przyczynę mojego zmagania się ze zdrowie jak najbardziej uzasadnione. Na ból jestem odporna, ale podatna na nudności w wersji mega, a wtedy moje wnętrzności chcą ujrzeć światło dzienne 😉 Cieszy mnie to, że Twój żołądek jest zdrowy, pilnuj go! Czosnek uwielbiam, nawet sam maczany w oliwie z chlebem, wszędzie go daję gdzie tylko mogę i sama zawsze wybieram sosy czosnkowe! Zaraz zajrzę pod poprzedni post :))Luluś pięknego, słonecznego i ciekawego weekendu 🙂 Buzia wielka 🙂

      Polubienie

      1. Ja sobie robię takie pyszne grzankiz pomidorem , serem czasem jakąś wędliną i na to myk- ząbek drobno skrojonego czosnku ( nie zjadam też więcej niż dwa ząbki- mam wrażenie że jest dość ciężki).Zastanawiało mnie to, ze coś mam po tym więcej energii okazuje się że czosnek wpływa na krążenie krwi , więc to pewnie stąd.Nie mam ani grama katarku:)Pozdrawiam serdecznieP.S.W nocy przeczytałam o Andzii mnie to przybiłobo wiem, że pięknie walczyłaostatnio dopadło mnie właśnie parę takich złych informacji.Dziś już nie jest u nas tak słonecznieNa razie:)

        Polubienie

        1. Moje grzanki to: pieczona papryka pokrojona w kosteczkę z drobno posiekanym czosnkiem i odrobina oliwy.A gdy dopada mnie przeziębienie to jem czosnek i piję herbatę z miodem i cytryną! Luluś- to smutna, przygnębiająca wiadomość. każda przegrana dołuje. jest ich zbyt wiele, nawet tu na blogach. Sama mam w linkach dwie osoby, które pięknie walczyły do samego końca. Mnie też ogrania smutek i każda przegrana boli.

          Polubienie

  6. O matko święta. Odważna jesteś!!!!te wszystkie…skopie – mnie przerażają, a niestety zapewne ktoś mnie kiedyś na nie skieruje. Od wieków cierpię na ból brzucha, jelit i inne rzeczy. Wczoraj nawet byłam na pogotowiu- dostałam zastrzyk przeciwbólowy i… mnie odesłali.A kolonoskopię miałam przed oczami jak tam jechałam. Na szczeście – uniknełam!!!Zdrówka Ci życzę!!!

    Polubienie

    1. Meggi szczęście czy nie zajrzeć warto- dla spokoju jak napisała Lula wyżej. No! Bo jak boli? skądś ten ból się bierze. Może najpierw usg ? co?Ja mam zalecenie konsultacje, bo coś tam na złączu jelit, niby groźnie nie wygląda, ale najpierw czekam na termin na PET. Ja Cię proszę byś zrobiła badania, no kobiety są przecież odważne, prawda ? dziękuję za zdrówko i Tobie też jak najwięcej!

      Polubienie

  7. Co przeżyłaś to twoje ale jak mus to mus. Masz to już za sobą. Wyobrażam sobie jak się czułaś. Jak dla mnie to makabra. Ja się duszę nawet wtedy gdy lekarz zagląda mi do gardła.Trzymaj się cieplutko bo nadchodzi paskudna pogoda. Pozdrawiam serdecznie

    Polubienie

Dodaj komentarz