Nie tylko „na dobre „jest się razem…

Jeśli szukasz
swojej drugiej połówki, 
pamiętaj,
że żaden mężczyzna
nie jest nigdy za bardzo
inteligentny
i za bardzo bogaty.
Może być tylko, niestety,
za bardzo żonaty.
                    M. Czubaszek
 

 Są kobiet,y dla których fakt, że mężczyzna jest żonaty lub ma stałą partnerkę,  automatycznie go wyklucza  z grona potencjalnych kandydatów  na partnera. Ale niektórym to, że facet jest już zajęty, ma rodzinę, w ogóle nie przeszkadza, by złowić go w swoje sidła. Również są takie kobiety, które nieświadome niczego, angażują  się  w związek i gdy nagle prawda do nich dociera,  to jest już za późno…

Wczoraj nie mogąc zasnąć, a nie mając na podorędziu żadnej książki do czytania, włączyłam komputer, by poczytać sobie wiadomości na Onecie. I tak trafiłam na  

postktóry przeczytałam, bo w zajawce znalazło się kluczowe słowo: chemioterapia. Autorka zastanawiała się, czy ma prawo zbliżyć się do człowieka, który według niej jest stworzony dla niej i traktuje go jako szóstkę w totolotka, ale jego żona jest chora na raka. Zostawiłam komentarz, bo zawsze zostawiam, jeśli jakiś post już przeczytam, mimo że jestem pierwszy i być może ostatni raz u kogoś na blogu. Taką mam zasadę…Nie chcę oceniać autorki, bo nie znam przecież dokładnie sytuacji, w jakiej się znalazła, ale chcę napisać o niektórych zachowaniach partnerów życiowych chorych kobiet. Na swojej drodze spotkałam wiele pań, które zostały porzucone przez swoich mężów,  jak tylko dowiedzieli się o tej  przewlekłej, często  śmiertelnej chorobie. Również nierzadko brali nogi za pas podczas leczenia, wtedy gdy wsparcie jest najbardziej potrzebne. Podczas chemioterapii kobieta nigdy nie czuje się kobieco, i  tym bardziej boleśnie odczuwa dezercję partnera. To jest bardzo trudny czas dla obojga. Wiem, bo dwa razy już przez to przechodziłam. Dlatego ja w owym komentarzu napisałam, że nie miałabym zaufania do człowieka, który  w takiej sytuacji opuszcza swoją żonę, nawet, jeśli robi to tylko psychicznie. Pomijam cały aspekt budowania czegoś, gdy inne wciąż jeszcze trwa, choć być może są to już tylko  zgliszcza. Pomijam. Wiem jedno, żadne zauroczenie i fantazje nie przysłoniłyby mi faktu, że w momencie, gdy kobieta walczy ze sobą, ze swoimi słabościami, ale przede wszystkim ze skorupiakiem, to najbliższa  osoba, jaką jest  jej życiowy partner,  w tym momencie   ją  zostawia. Nieważne czy fizycznie, czy tylko psychicznie…  Gdy widzi w lustrze nie swoją twarz, gdy często jest okaleczona ze swojej kobiecości, to przeglądając się w oczach swojego partnera, powinna wciąż czuć się piękna. Nawet  bez włosów  na głowie.  Dlatego dla  mnie taki człowiek byłby przegrany już na starcie. Może, a pewnie dlatego, że  sama spakowałabym walizki własnemu mężowi  i wystawiła za drzwi, gdyby mnie w jakiś sposób opuścił podczas mojej walki. Straciłby wiele w moich oczach, jako człowiek.  Tak, wiem, że w chorobie człowiek staje się nieznośną osobą, często  dla otoczenia uciążliwą, bo targają  skrajne emocje, huśtawka nastrojów sięga zenitu…Strach o własne życie, o dzieci, o bliskich może przysłonić wszystko, również miłość do partnera. Ale to mija…A przecież życie wspólne nie tylko jest na to dobre, na to złe również…

 
Z mojego bliskiego otoczenia – małżeństwo z długim stażem uchodzące za bardzo kochające się. Wiadomość o skorupiaku była jak grom z jasnego nieba. Pół roku po diagnozie choroba Ją pokonała. On był przy niej do końca, ale już w czasie tego pół roku znalazł sobie pocieszycielkę na n-k. Dawną dziewczynę z klasy…Nie, nie przetrwał ten związek, a  w rodzinie pozostał niesmak.
Każdy z nas w trudnej sytuacji, a przecież taką  jest choroba bliskiej osoby, reaguje inaczej. Przeżywa po swojemu, również zmaga się ze swoim strachem. Na pewno przydaje się ktoś, kto nas pocieszy, zrozumie lub będzie odskocznią od choroby, która dominuje nasze życie. Nie zaufałabym jednak uczuciu, które być może powstaje na bazie potrzeby współczucia, pocieszenia lub…ucieczki od trudnej sytuacji…
 
Nie wiem, jaka jest prawdziwa sytuacja w przypadku   opisanym w poście, czy kobieta ma szanse na wyleczenie, czy może mąż niedługo zostanie wdowcem…Jakie były między nimi relacje przed jej chorobą…
W życiu nic nie jest proste…
Nie wiem…
Ale wiem, że nie potrafiłabym pokochać człowieka, któremu nie potrafiłabym zaufać…że  w razie choroby będzie ze mną… 

237 myśli na temat “Nie tylko „na dobre „jest się razem…

  1. Witaj! Aż mi się zrobiło smutno i przykro, bo sama przechodziłam incydent z guzem piersi i znam z autopsji stan, w jakim się wówczas kobieta znajduje. Gdyby wtedy nie było przy mnie męża, który znosił moje płacze, histerie, lęki, cierpliwie zapewniał, że zawsze będzie przy mnie, to nie wiem co by było. Tak się zastanawiam cały czas nad tym co napisałaś- może te związki i bez choroby by się rozleciały, ale gdzie ludzka lojalność, przyzwoitość? Trudne to bardzo.

    Polubienie

    1. Witaj Klarko….Po przeczytaniu i skomentowaniu , sama napisałam swój post nocą ,ale go nie opublikowałam.. Zrobiłam to dziś, nie czytając go ponownie…W takich sytuacji bez emocji się nie obejdzie, a ja nie chciałam nikogo oceniać. Jednak to co sama przeszłam i co widziałam i słyszałam pozwoliło mi zabrać głos…i kliknąć publikuj.Ja już przed ślubem z przyszłym mężem rozmawiałam na temat tej choroby, bo babcia, mama, choć genetyka jeszcze nie istniała dla zwykłego pacjenta…On mnie pocieszał,ze wcale nie muszę, a ja miałam cichą nadzieję,że jak już zaatakuje, to tak jak babcię w późnym wieku,a nie jak mamę w wieku trzydziestu lat…Paradoksalnie to ,ze bliskie mi osoby chorowały na raka, (mama wygrała, babcia niestety nie) dało mi siłę. Postawa taty w tej sytuacji nie pozwalała mi myśleć , że mój własny mąż może mnie zawieść…Teraz córcia wychodzi za mąż, a Jej Narzeczony wie, że prababka, babka, i matka i Ona ma ten sam gen zmutowany…Że być moze już za 10 lat skorupiak zaatakuje…Dlatego tak ważne jest z kim się wiążemy, wprawdzie do końca nigdy nie wiemy dopóki nas życie nie sprawdzi, ale jeśli już ktoś raz się nie sprawdził, to trudno byłoby mi uwierzyć, że następnym razem zachowa się inaczej…Podłoże takiego zachowania też różne może być…Jednak jeśli to tylko choroba powoduje,że nasza polówka ratuje się od nas ucieczką…Nie, dla mnie taki człowiek nie ma szans na uczucie..Wiesz ja też jestem skłonna być bliżej teorii,ze i bez choroby związek by się rozleciał. Bo ja wciąż mam wiarę w drugiego człowieka, który gdy kocha to nie opuszcza…A lojalność, znam pana który mimo,ze już z byłą żoną nie jest 10 lat, to teraz w czasie Jej choroby wrócił by sie nią zaopiekować. I to jest piękne… Pozdrawiam .

      Polubienie

  2. To bardzo przykre, ja musiałm sama borykac sie z choroba, musiałam walczyc dla dzieci , mój mąż zostawił mnie.Nie czułam sie kobieta , ale pokochałam siebie i wygrałam nie tylko z rakiem ale i stałam sie silna, niezalezna i naprawde kobieca…Dla mnie taki ktos jest obła glista….a kobieta która wie o tym powinna się wstydzic takie brednie wypisywac…

    Polubienie

    1. Mam taki obraz silnie zakodowany, weekend na korytarzu szpitalnym, ja już po operacji i kobieta, której przełożyli operację z piątku na poniedziałek. Chodziła w tę i z powrotem bijąc się z myślami. Wywalczyła rekonstrukcje piersi, ale w między czasie jak czekała by ją zakwalifikowano, mąż ją zostawił…Jednak zdecydowała się to zrobić…Te 3 dni jednak i rozmowa ze mną uświadomiła jej,że ona to chciała zrobić dla niego, a jego już nie było…I zrezygnowała…bo nagle dotarło do niej to ,że sama tego nie chce…W tym wszystkim osoby, które dotknęła ta choroba muszą mieć siłe by walczyć przede wszystkim dla siebie, ale jak jej nie ma to wtedy jest jedynym ratunkiem walka dla tych których my kochamy, gdy nas opuszczają, opuszcza nas często i nadzieja…Dlatego tak ważne jest by bliski nam człowiek stał za nami murem…

      Polubienie

      1. To prawda ale mnie nie bylo dane by stał murem…wiele mnie nauczyła ta lekcja, wiele przewartościowałam w swoim zyciu …podobno wszytsko co sie zdarzy w naszym zyciu nie jest przypadkiem.a co jeszcze sie zadarzy tego nie wiem a i dobrze…

        Polubienie

    2. Takich panów jest więcej!, dziwią się, ze masz problem ze zdrowiem.No bo kto będzie sprzątał i gotował?!.Gdy oni się bawią………….

      Polubienie

  3. Bylam oburzona tym postem. Napisalam mocny komentarz, ktorego po przeczytaniu- zwyczajnie nie wyslalam. Nie chcialam oceniac tej – mysle, ze mlodej – kobiety, dla ktorej liczy sie ona sama i jej potrzeba bycia z kims. Nie ma prawa wciskac sie do rodziny- bez wzgledu na to czy zona jest zdrowa czy chora. Tym bardziej- choroba zony nie usprawiedliwia postepowania tej pani. O mezu napisalam jeden wyraz- dranstwo. Choroba wspolmalzonka to test milosci, przyjazni i zaufania. Tamtem pan tego testu niestety jeszcze nie zdal- ale zycie daje mu szanse caly czas. Czy z tego skorzysta i bedzie dobrym mezem czy wybierze ta o „lsniacych wlosach, mlodym ciele ” i bedzie nadal ja adorowal- nie chce wiedziec. W kazdym badz razie- do tamtego postu i jego wlascicielki- juz nie wracam. Postanowione!

    Polubienie

    1. Również w pierwszej chwili miałam ochotę napisać mocne słowa, ale stwierdziłam,ze nie będę się zajmować aspektem moralnym tej pani. No bo co ja wiem, po przeczytaniu tylko jednego postu? Ale sama forma już mnie się nie podobała, dotknęły mnie słowa o żonie tego pana i w ogóle sam fakt, że bierze pod uwagę możliwość wejścia między ten związek…Weszłam również przez przypadek, ale gdy jestem na Onecie to czytam zajawki postów na blogach i gdy dotyczą skorupiaka wchodzę, bo być może mój komentarz, moje doświadczenie w czymś pomoże? Wciąż wiele mitów krąży wokół tej choroby… Buziaki Julio:)

      Polubienie

      1. Też czytałam ten wczorajszy post…Komentarza nie zostawiłam ,nie umiałam dyplomatycznie ująć moich myśli . Mnie jednak zadziwiła przede wszystkim ilość pań ,które nawoływały :bierz swoje szczęście ,masz do tego prawo. Szokujące jak wiele nie widziało nic złego w takim cichym romansie i namawiało do kolejnych kroków…Jego żona nie była dla nich kimś kto zasługuje na cokolwiek – przecież jest chora ,zaniedbana, żle wygląda i na pewno jest zołzą…Swoją drogą ciekawe skąd ona tak dobrze ją znała??? pozdrawiam

        Polubienie

        1. Też mnie to zaciekawiło…A ilość pań, no cóż tu na blogach każdy ma swoje kółko adoracji i wtedy trudno o obiektywizm…Pozdrawiam 🙂

          Polubienie

  4. To bardzo przykre, ale takie sytuacje zlepiają związki, umacniają. Nie zawsze, ale bardzo często. Ważne, żeby mieć przy sobie bliską sercu osobę, która nas wspiera, i której możemy o wszystkim powiedzieć. Nie chcę odwoływać się do swojej osoby, ale wierzę, że w tym przypadku wszystko się ułoży ;)Pozdrawiam,Dagmara

    Polubienie

    1. Za każdym razem to mąż pierwszy wiedział, On był ze mną od początku, rodziców, dzieci chroniłam jak najdłużej się dało…Rok temu byłam na ślubie córki naszych Przyjaciół…Ksiądz na kazaniu powiedział do Młodych,ze od tej chwili są dla siebie najważniejsi, nie rodzice i nawet nie przyszłe dzieci…W wielu związkach to się jednak nie udaje…Pozdrawiam:)

      Polubienie

      1. jestesmy przeszlo 20lat po slubie i moj maz zawsze powtarza,zenajwazniejsi jestesmy my-maz i zona-nie dzieci bo one kiedys odejda Po tylu latach udalo sie nam to utrzymac ichociaz roznie bywalo ale zawsze moglismy i mozemy na siebie liczyc.Ale z obserwacji wnioskuje,ze coraz mniej jest takich malzenstw czego wszystkim tego zycze

        Polubienie

        1. Być może dlatego, że byle zakręt, jakieś zawirowanie, a przecież to się zdarza powoduje odsuwanie sie od siebie zamiast walkę o uczucie, o rodzinę…Rozwód…to już nie straszak, można łatwo i szybko przeprowadzić…Pozdrawiam

          Polubienie

      2. Kochane Panie ! Przeczytałam wszystkie posty i postanowiłam dodać swoje 3 grosze. Bardzo współczuję wszystkim chorym życzę im aby wygrały walkę z każdą chorobą. Miałam 2 razy operowane piersi za każdym razem słyszałam: zastanów się czy warto to ruszać ! Po zawale 5 lat temu usłyszałam jedynie jak długo będą Cię trzymać ? Mam zakaz dźwigania, życia w stresie i mój mąż ma na to sposoby. Możesz kupić po 1 butelce wody (mieszkam III p.) 1 kg ziemniaków, itp. a jak coś mu się nie podoba to trzaśnie drzwiami i już go nie ma. Telefony 2 komórkowe wyłączone. zero kontaktu, a potem ma pretensje, że obcy ludzie muszą mi pomóc. Od dwóch lat wiem, że ma nazwijmy to „przyjaciółkę” prawie anioła. Ale nie ma siły żeby sobie do niej poszedł na zawsze. Z mojej wypowiedzi wynika, że większość Panów jest tylko na dobre, jak złe to lepiej o tym nie wiedzieć i uchodzić za bardzo skrzywdzonego. Mój staż to 42 lata. mój wiek to 65, mąż 72. Od roku zaczynam zmieniać swoje życie i ratować zdrowie. Ta partnerka jest od 22 lat. Tyle lat byłam oszukiwana. Gdybym była młodsza to bym wystawiła mu walizki, ale teraz to już nie warto. Mam tylko jedno życie !

        Polubienie

        1. Kama, jak sama napisałaś, masz tylko jedno życie. Uważam,że w każdym wieku warto o nie walczyć.Pamiętaj, nigdy nie jest za późno,aby coś w swoim życiu zmienić. Trzymam kciuki i pozdrawiam :))

          Polubienie

      3. Kochane Panie ! Przeczytałam wszystkie posty i postanowiłam dodać swoje 3 grosze. Bardzo współczuję wszystkim chorym życzę im aby wygrały walkę z każdą chorobą. Miałam 2 razy operowane piersi za każdym razem słyszałam: zastanów się czy warto to ruszać ! Po zawale 5 lat temu usłyszałam jedynie jak długo będą Cię trzymać ? Mam zakaz dźwigania, życia w stresie i mój mąż ma na to sposoby. Możesz kupić po 1 butelce wody (mieszkam III p.) 1 kg ziemniaków, itp. a jak coś mu się nie podoba to trzaśnie drzwiami i już go nie ma. Telefony 2 komórkowe wyłączone. zero kontaktu, a potem ma pretensje, że obcy ludzie muszą mi pomóc. Od dwóch lat wiem, że ma nazwijmy to „przyjaciółkę” prawie anioła. Ale nie ma siły żeby sobie do niej poszedł na zawsze. Z mojej wypowiedzi wynika, że większość Panów jest tylko na dobre, jak złe to lepiej o tym nie wiedzieć i uchodzić za bardzo skrzywdzonego. Mój staż to 42 lata. mój wiek to 65, mąż 72. Od roku zaczynam zmieniać swoje życie i ratować zdrowie. Ta partnerka jest od 22 lat. Tyle lat byłam oszukiwana. Gdybym była młodsza to bym wystawiła mu walizki, ale teraz to już nie warto. Mam tylko jedno życie !

        Polubienie

      4. mój ojciec nie zdał egzaminu na męża chorej na raka kobiety, nie zdał egzaminu na ojca jak i brata. Jak byłam mała był uwielbianym przez wszystkich mężczyzną, jednak okazało się,że to tylko pozory.Parę lat temu zadzwoniła do mnie kolejna jego kobieta ( nie wiem skąd miała numer telefonu) nawet mi się jej szkoda zrobiła po tym co mówiła. Ta kobieta z postu pewnie mysli, zę byka za rogi złapała, ale nikt nie zbuduje szczęścia na czyimś nieszczęściu, a poza tym, jak jej się coś stanie to pewnie pan znajdzie sobie nowy obiekt zainteresowania.

        Polubienie

  5. Po przeczytaniu tego postu odczułam niesamowitą ulgę i wdzięczność, że było mi dane oglądać lepszy scenariusz. Dwa razy. Kiedy u mojej Mamy zdiagnozowano nowotwór żołądka to było to dla nas jak grom z jasnego nieba. Mój Tata ma trudny charakter, temu nie można zaprzeczyć, ale w tamtym trudnym dla nas wszystkich czasie wykazał się wzorowym wręcz przywiązaniem. Swoim zachowaniem, swoją miłością i wsparciem na pewno wiele pomógł, to dzięki Niemu Mama przez cały czas walki z chorobą, kiedy przygotowywała się do operacji, a później w czasie chemoterapii i radioterapii, była silna i wierzyła, że wszystko będzie dobrze. I było, a Rodzice umocnili na pewno przez to swoją miłość 🙂 Jeszcze drugi przypadek – przyjaciółka mojej Mamy walczyła z rakiem 14 lat. Jej mąż wciąż był przy Niej, wspierał, jak mógł. Wiedział, że Ona uwielbia zwiedzać świat, więc ciężko pracował, brał nadgodziny, po to, by później mogli jeździć na niezapomniane wycieczki. Była szczęśliwa. A On trwał przy Niej aż do ostatniej chwili. Dopiero 2 lata po Jej śmierci zdecydował się na kilka spotkań z sąsiadką, którą los równie ciężko doświadczył. Ale wciąż mówi o swojej Dorotce… Takie historie dają mi wiarę w prawdziwą miłość. Też nie potrafiłabym związać się z człowiekiem, który pokazałby swoim zachowaniem, że w razie ciężkich chwil jest w stanie tak po prostu poświęcić wszystkie wspólne chwile i odejść do lepszej, bo zdrowszej kobiety…A tak jeszcze nie w temacie: tam w poprzedniej notce to Ty? Wow, cóż za figura! 🙂 Buziaki :*

    Polubienie

    1. Wiesz, ja kiedyś nawet nie potrafiłam sobie wyobrazić, że mogła by sie zdarzyć inna historia…Inna niż moja, mamy, czy te piękne, choć przecież w jakims stopniu tragiczne historie, które tu opisałaś…Nie mogłam, oczy szeroko otwierałam gdy słuchałam jak moze być trudno, boleśnie, raniąco okrutnie…W naszej rodzinie, mojej iTwojej panowie zdali życiowy egzamin, przy takich mężach można spokojnie się zestarzeć, oby tylko zdrowie pozwoliło, czego również Twojej mamie zyczę!!!!!P.S. No ja 😉 łaskawym okiem aparatu ;)Dzieki :*

      Polubienie

    2. mamusiu kocham cię i tęsknię za Tobą bardzo wiem że to nie na temat, ale przez przypadek weszłam na posty, i wspomnienia dopadły mnieZ chorobą mamy walczyliśmy wszyscy i mój tata i ja i siostryPółtora rokuPo śmierci mamy mój tata załamał się, w jednej chwili przybyło mu z 10 lat.Do końca wierzył że z „tym” można wygraćOn przecież kiedyś wygrałMama była naszym aniołemi tak za nią tęsknię, tak bardzo

      Polubienie

      1. Gosiu, jakkolwiek to zabrzmi, ale mama jest z Tobą cały czas, Ona na pewno chciałaby byście byli nadal szczęśliwi…Pozdrawiam serdecznie, bardzo wzruszona Twoim komentarzem…

        Polubienie

    1. Slubujemy i …życie często weryfikuje, zapominamy co żeśmy przyrzekali…lub nagle nasza połówka okazuje się nadgnita…Uściski serdeczne 🙂

      Polubienie

  6. Piękne słowa wiersz brawo aby tak dalej.Zapraszam na mój blogwww.biseksualisty-geja.blog.onet pl/Choruję na Mózgowe Porażenie. Mój blog nie dotyczy tylko gejów ale i osoby chore na MPD Też co znajdą .

    Polubienie

  7. Chcesz aby się spełniło Twoje marzenie o zgrabnej i szczupłej sylwetce? Pewnie, że tak. Wpisz w google: ( nasza dieta jest dla Państwa wop ) . Tutaj znajdziesz wszystko to, co jest niezbędne do osiągnięcia wyśnionego celu. Musisz spróbować aby się przekonać.

    Polubienie

    1. Nie rozumiem Was moje panienki. Wciąż spotykam jakieś wiole, anie i inne takie śliczne i puste dzieweczki i zastanawiam się, gdzie one mają mózgi.Tematy czasami niezwykle trudne i ważne dla ludzi, a one wpadają z reklamką stronki jakiejś cudownej diety. Jak tak można!Jak nie macie szacunku dla siebie, to nauczcie się szanować innych ludzi.Każdemu się to przyda.Czas chyba wydorośleć.Nie pozdrawiam,bo jestem oburzona takimi „wsadkami”.

      Polubienie

  8. Witam Ja teżnie mogłabym być z takim człowiekiam który zostawia swoją żonę w chorobie.Moja mama przeszła raka piersi i wiem że wtedy jest potrzebne takiej osobie ogromne wsparcie .Gdyby w takiej chwili mój ojciec znalazłby sobie pocieszycielkę byłby dla mnie nikim.POZDRAWIAM

    Polubienie

  9. bedzie trudne – kobiety wybieraja facetow – zgodnie w zasadzie z zasadami ewolucji – czyli takich, ktorych geny sa wg nich najlepsze – swiadomie czy mniej swiadomie – czyli najlepiej takich, ktorzy dobrze wygladaja, sa zdrowi, zaradni zyciowo (czytaj: maja majatek) – by w razie W zapewnic kobiecie przystan – nic dodac nic ujac – milosc to taki dodatek, ktorym sobie to wszystko tlumaczymy – po czym – jesli mezczyzna zostaje postawiony w niemal tej samej sytuacji (ewolucyjnej) – ze jego partnerka wiecej do zycia sie nie nadaje – czytaj – nie ma wiekszych szans na zdrowe potomostwo i zajecie sie przystania – zostaje potepiony za to, ze ewolucyjnie szuka ‚silniejszej’ partnerki, ktora jest pozbawiona ‚wad’ poprzedniczki (przynajmniej na pierwszy rzut oka nie widac ze ma podobne ‚wady’) to zostaje odzegnany od czci i wiary – a gdzie rownowaga w zachowaniu i zrozumienie dla tego typu zachowan? tu wlasnie przydaje sie tzw inteligencja; zwierzeta nie dopuszczaja ‚wysterylizowanych’ sztucznie ziomkow do miski z jedzeniem (jak ktos ma koty to niech sprawdzi) z prostej przyczyny – taki ‚element’ nie da swiatu nic wiecej poza odpadem – brutalne? a jakze, tyle, ze ludzie probuja udawac, ze zachowuja sie inaczej, a to hipokryzja, z pozdrowieniami

    Polubienie

  10. Rozumiem, uważasz że to że z nią zostanie to objaw miłości? Jesli sie zainteresował kimś w sytuacji gdy sam potrzebował wsparcia – to jest to ludzkie. Moze zostac z żoną do końca ale sa to tylko pozory…

    Polubienie

    1. Nie rozumiesz…to nie jest objaw miłości, jedynie lojalności…Pytanie, kto tego wsparcia potrzebuje bardziej? Chora osoba nie potrzebuje litości…

      Polubienie

      1. dokładnie ale lojalnośc na siłe to obowiązek, nie chciałabym byc niczyim obowiązkiem. miec świadomośc że on myśli o innej a ze mna jest na siłę? Nigdy

        Polubienie

        1. Dlatego ja napisałam o spakowaniu walizek…Możesz przeczytać mój komentarz pod tamtym postem…klikając w tekście w „post” ,otworzy sie inny blog i pod nickiem roksanna. znajdziesz mój komentarz…Wtedy będziesz miała pełniejszy obraz o czym ja pisałam…

          Polubienie

    2. > Rozumiem, uważasz że to że z nią zostanie to objaw> miłości? @Maja: Owszem- miłości, a także szacunku do swojego partnera. I z tego się weźmie siłę, żeby wspierać tą ukochaną osobę. Przede wszystkim w walce z chorobą, ale niestety często także w przykrym zakończeniu.@Roksanna: pewnie nie napisałbym komentarza, gdybyś Ty nie napisała o zostawianiu ich nawet na blogach, na które nie wrócisz. A ja tutaj jeszcze zajrzę na pewno 🙂 I na koniec się przywitam: Dzień dobry 😉

      Polubienie

  11. To ja Wam opowiem inną historię z życia wziętą. On czuwał dzień i w nocy przy umierającej żonie. Kiedy już nie miał żadnej nadziei i siły, spotkał Drugą. Była dla niego podporą, opoką bo doskonale rozumiała jego ból. W tym samym szpitalu na innym piętrze, żegnała się ze swoim mężem. Dziś są razem. Minęło 14 lat… Pochowali oboje małżonków. Z 4 obrączek które zostały w ich dłoniach, powstały 2 nowe.

    Polubienie

        1. Nikt nie musi dostawać przyzwolenia na swoje szczęście, ono w różnych sytuacjach życiowych nas spotyka..może wyłonić sie nawet ze smutku i rozpaczy, gorzej jeśli jest na krzywdzie drugiego człowieka…

          Polubienie

      1. Nie jesteśmy małżeństwem, jak wcześniej napisałam. I jak też wcześniej napisałam, dlatego uważam, że to inna sytuacja i nie wiem, jak zachowałabym się gdybyśmy byli.

        Polubienie

  12. Ja byłam „szcześciarą” bowiem jadąc na badanie, podczas którego wykryto guza w piersi mój jakże empatyczny, wspaniały, czuły mąż oswiadczył wprost, iż podwożąc mnie do gabinetu robi mi prawdziwą łaskę.

    Polubienie

      1. M – życie weryfikuje i dopiero pewne doświadczenia pokazują jacy naprawdę jesteśmy…Choć muszę uczciwie przyznać, że uważam, że wiele kobiet u swoich partnerów pewne symptomy bagatelizuje lub nie chce dostrzec,a później się dziwią jak on się po czasie zmienił…Zresztą na odwrót również…

        Polubienie

  13. No tak, nie ma chyba nic gorszego. Jak moja mama zachorowała to mój tata był przy niej ciągle. Też było mu ciężko, głównie przez ataki jakiejś takiej agresji, nerwów mojej mamy, spowodowanych pewnie nieludzkim strachem. Był przy niej do końca…umarła praktycznie na jego rękach…Nie wiem czy to jest miłość, czy lojalność, ale czy to ważne? Przysięgamy przy ołtarzu, przy Bogu, świadkach, że będziemy razem w zdrowiu i chorobie…no chyba , że ktoś przyrzekł, że tylko w zdrowiu, i tylko jak nie znajdzie kogoś atrakcyjniejszego, to już wtedy nie mam pretensji. Dzisiaj niestety dla wielu osób słowo nie ma znaczenia. Ja jestem wdzięczna ojcu za to, że się opiekował mamą, mimo że po jej śmierci postanowił sobie ułożyć życie od nowa, z dala od nas, szczególnie od mojej 16 letniej siostry. I tego nie da się wybaczyć, ale i tak zawsze będę pamiętała to, że wspierał mamę do ostatniej sekundy. A poza tym, ja osobiście nie chciałabym nie tylko faceta, który zostawił chorą żonę, ale w ogóle zostawił rodzinę. Taką mam zasadę, nie ufam ludziom, którzy nie szanują danego słowa

    Polubienie

    1. Mnie też umarła Mamusia. Nigdy się z tym nie pogodzę i nic już nigdy nie będzie jak dawniej. Z nią umarło moje szczęście. Mimo, że mam „wszystko”, to nigdy już nie będę mogła powiedzieć, że jestem naprawdę szczęśliwa.

      Polubienie

      1. Witam i współczuję, znam ten ból. Moja mama nie żyje od 16 lat, zmarła gdy ja miałam 32 lata i byłam w ciąży. Urodziłam córkę następnego dnia po pogrzebie mamy. mogłam mówić spokojnie po jej śmierci dopiero po 10 latach ( bez odczuwania ucisku w brzuchu). Swój ból wymalowałam w mandalach zobacz stronę Haliny Szejak vel Żeak.ona mnie pomogła, wiele zrozumiałam. Twoja mama chcę abyś Ty była szczęśliwa i miała ją w sercu. Pozdrawiam!

        Polubienie

      2. Moja Mama też odeszła półtora roku temu, oddałabym wszystko żeby pobyć z Nią chociaż chwilę, porozmawiać, pożalić się, pochwalić, pośmiać i po prostu przytulić Ją. Czas mija a ja z każdym dniem czuje się bardziej sama i samotna. Wiem co się stało ale cały czas mam wrażenie, że to nie jest prawda.Wydaje mi się, że coś się zmieni i my za chwilę się spotkamy. Tylko czemu to tak długo trwa? Już nie daję rady.Przepraszam ale musiałam się wyżalić.

        Polubienie

        1. Wiem co czujesz,bo przeżywam to samo. Ma to różne natężenie-czasem wydaje mi się,że choć troszeczkę”pogodziłam”się z odejściem Mamy, ale w większości chwil chce mi się wyć. Moja Mama też zmarła prawie półtora roku temu, ale nadal jak widzę mamy z córkami np.na zakupach,śmiejące się albo gdzieś na spacerze to nie mogę. Wychodzę ze sklepu albo odwracam wzrok. Strasznie boli. Mam świetnego Męża,dobrą pracę i ogólnie wszystko ok, ale tak naprawdę nie potrafię być w pełni szczęśliwa. Jak napisałaś, nie mogę Mamie się pochwalić, poradzić, a nawet pokłócić…Pozdrawiam i życzę mimo wszystko optymizmu,uśmiechu i cudownych wspomnień.

          Polubienie

    2. Czasem trudno być razem…Tylko trzeba potrafić się rozstać, tak by szacunek wzajemny pozostał. Karygodnym jest porzucanie dzieci…Jednak gdy to choroba drugiej osoby jest ta przyczyną, ucieczką…no cóż…to boli okrutnie…

      Polubienie

  14. Faceci wymiękają, poszłabym dalej, społeczeństwo też jakieś mientkie 😐 W obliczu trudności i kłopotów, ludzie się odwracają i dziwna rzecz, boją się podać ręki. Zaufanie rzecz względna, wiem, że mam siebie i tylko na siebie liczyć mogę. Facet jest albo go nie ma. Z cierpieniem pozostajemy sami. ps.Taras masz piękny 🙂 pozdrawiam 😀

    Polubienie

    1. Cammi to co ja naiwna jestem czy co??? Ani przez sekundę nie pomyślałam,ze mój mnie zostawi…Gdyby nie On , rodzice, dzieci, przyjaciele …to dla nich cały czas walczę, a oni zawsze przy mnie są… No tak, facet to facet i przez pryzmat skorupiaka stwierdzam,ze mnie sie udało dobrze trafić :))) Buziak kochana i zapraszam na taras :)))

      Polubienie

  15. Trochę rozumiem tych facetów, pewnie boją sie zostać sami. Ale nie zmienia to faktu, że ja równiez do takiego osobnika straciłabym szacunek. Nie można tak postępować. No nie można po prostu

    Polubienie

    1. Ja mam takiego faceta w domu…Przecież mogę się tylko domyślać co czuje, ile niepewności i strachu…w Nim siedzi, bo strach jest…o to jak będzie…Ale liczy się TERAZ, a teraz jesteśmy MY- razem, nie ON i ja…i nasze wspólne życie ze wszystkimi jego konsekwencjami. Tak, bliskim chorych na rożne ciężkie choroby również jest trudno…

      Polubienie

  16. Baby są jak bluszcze – jak pokochają to reszta się nie liczy. Dlatego swojego faceta strzegę jak oka w głowie i zdaję sobie sprawę, że jest typ kobiet, która idzie po trupach. Z drugiej strony jeśli on wybierze inną nie będe trzymać na siłę, bo mam swoją godność.

    Polubienie

  17. A co ona takiego zrobiła? To ON jest stroną, ktora powinna być w porzadku, a skoro szuka…nie ta, to inna.W końcu ta słaba płeć, to nie ta najpiękniejsza. Poza tym, wielu partnerów, dotyczy to także kobiet, chociaż na pewno w mniejszym stopniu, zwyczajnie nie ma wystarczająco dużo cierpliwości do życia z przewlekle chorą osobą. Nie oszukujmy się, to nie jest życie usłane różami… Szpital, zabiegi, przygnębienie. Choroba to prawdziwy sprawdzian dla związku, a dziewczyna zamieszana w tą cała historię, to tylko skutek, nie przyczyna…

    Polubienie

    1. Dlatego ja Jej nie oceniam w kwestii moralnej, tak jak napisałam na początku są różne kobiety…dla jednych już sam fakt ,że ktoś jest żonaty stanowi barierę….

      Polubienie

  18. Biedni, bezwolni żonaci! Tak po prostu dają sie łowić niecnym babom! A gdzie rozum? Wiem – w portkach! Może więcej obiektywizmu. Żaden z nich nie jest gwałcony, to jego wolna wola.

    Polubienie

  19. Dla mnie jest to złamanie przysięgi małżeńskiej :”(…) w zdrowiu i chorobie, oraz że Cie nie opuszczę aż do śmierci”Ja z moim ukochanym Mężem byłam do końca , prze całą jego walkę z rakiem i do dziś nie mogę się z tej traumy pozbierać…..Dlatego nie rozumiem jak mozna ukochaną osobę zostawić w tak trudnym momencie i nie wspierac jej duchowo, nie dodawać otuchy i sił do walki z tym „paskudztwem” ?Chyba prawdziwa i głęboka milość to dzisiaj rzadkość. Ja taką miałam, taką przeżyłam … dziękuję Bogu za 27 lat cudownego życia u boku mojego Męża, a teraz od 7 miesięcy próbuję żyć z „połową serca” , bo pół umarło wraz z Nim.

    Polubienie

  20. Witam. Mój narzeczony zmagał ( i nadal zmaga) się z cieżką chorobą, byłam z nim przez cały ten czas, aż w końcu któregoś dnia wyznał mi, że najbardziej pomogła mu moja obecność, mimo tego, że nie było z nim kontaktu( był długo w spiączce), to czuł, ze jestem z nim i wierzę sama w to, ze dzięki mojej miłość przetrwał najgorsze. Wiem, ze gdybym to ja była ciężko chora, również mogłabym na niego liczyć i z pewnością dałabym radę przetrwać. Jesteśmy młodymi ludźmi przed którymi dopiero rozpoczęło sie życie, a los tak okrutnie nas doswiadczył…to nas wzmocniło i utwierdziło w tym, ze miłość naprawdę istnieje…widziałam wiele par, w tym małżeństw, którzy nie przetrwali tej próby, ‚ zdrowa’ strona odchodziła od ‚ chorej’, czasami na początku jej zmagań, a czasem po ‚ zakończeniu’… nikogo nie chcę oceniać i osądzać, po prostu cieszę się, że utwierdziłam sie w przekonaniu, że jeśli ludzie się naprawdę kochają to przetrwają wszystko… 🙂

    Polubienie

  21. Ja mam podobny problem, ale właściwie „w drugą stronę”. Sama jestem chora, nie mam jeszcze męża, ale od roku stałego partnera. Gdy dowiedziałam się, że mam raka, zdecydowałam się zakończyć ten związek, ponieważ zdaję sobie sprawę z tego, że mój organizm może nie wytrzymać walki. W dodatku muszę przyznać rację, że choroba wywołuje w człowieku stany, o jakie nigdy by się nie podejrzewał. Czasem jestem po prostu nie do zniesienia i choć próbuję – nie zawsze udaje mi się z tym wygrać. Mój chłopak nie zaakceptował tej decyzji. Ciągle przychodzi i powtarza, że nie może mnie zostawić, tym bardziej teraz. Wiem, że mnie kocha, ale z drugiej strony wciąż boję się, że to po prostu zwykła litość. Chcę jednak przede wszystkim, żeby ułożył sobie życie z kimś innym, zdrowym, kimś kto go nie opuści i da mu wszystko to, czego potrzebuje. Chcę, żeby był szczęśliwy.Wiem, że to trochę inna sytuacja, ponieważ nie jesteśmy małżeństwem, nie mieszkamy nawet razem. Ale wydaje mi się, że gdybyśmy byli, jednak cieszyłabym się, że on jeszcze może i potrafi ułożyć sobie inaczej życie. To jest chyba najważniejsze. A przynajmniej powinno być. Może zbyt idealistycznie podchodzę, ale tak właśnie to wygląda w moich oczach. Pozdrawiam

    Polubienie

    1. cieszę się, że to napisałaś, bo mimo wszystko z moim narzeczonym przechodzimy cięzkie chwile i on w chwilach złosci i niemocy krzyczy mi w twarz, ze powinnam go zostawić, bo jakie będę miała z nim życie? W zasadzie nic mu nie odpowiadam, bo on bardzo dobrze wie, że go kocham i bez niego moje zycie nie ma sensu, a co mnie obchodzi to, że być może resztę życia spędzi na wózku? Dlatego ma to życie spędzic sam? Długo nie mogłam zrozumieć jego postępowania, teraz już wiem, jak choroba wpływa na psychikę człowieka…. Ludzie, nie rezygnujmy z marzeń, kochajmy sie, wspierajmy! Walczmy o swoje życie, zdrowie, nie ma lepszego leku niż pozytywne myślenie, obecność kochanej osoby- to właśnie te rzeczy czynią cuda!

      Polubienie

      1. Chory często jest egoistą, to jemu się wali świat, czasem nie potrafi przyjąć pomocy bliskich, boi się litości, współczucia, odtrącenia, a tak naprawdę nie chce być sam i zawsze potrzebuje wsparcia bliskich…

        Polubienie

        1. Chyba niestety masz rację, choć też nie do końca. W szpitalu poznałam historie wielu osób zmagających się z nowotworami i ich bliskich. Niektórzy wręcz domagają się wsparcia, a inni je odrzucają. Właśnie dlatego że boją się litości, współczucia, ale czasem też dlatego, że chcą przejść przez to same, a swojemu ukochanemu otworzyć drogę do nowego „lepszego” (jak uważają) życia…

          Polubienie

          1. Pewnie nie zawsze, ale takie „otwieranie drogi: by partner mógł sobie ułożyć życie to też ucieczka…Tym razem to chora osoba ucieka przed zranieniem gdyby partner pierwszy odszedł…To strach przed porzuceniem, więc woli pierwsza odejść…Zachowania osób chorych często sa irracjonalne, bo niepewność, strach zżera.. Dlatego zdarza się,że to chora rani słowami, swym zachowaniem swoich bliskich..

            Polubienie

  22. Przeczytałam kiedyś słowa Andrzeja Zaorskiego tego kabareciarza pisał on takŻe gdy był w szpitalu po wylewie zauważył smutną prawidłowość ,że przy łózkach mężczyzn po wylewie były kobiety : matki ,zony ,,kuzynki,córki czy kochanki, ale przy łózkach kobiet po wylewie NIE BYŁO mężczyzn.Mężczyźni w trudach życia się nie sprawdzają w obliczu tragedii ,choroby, kalectwa,które okalecza na zawsze czy trudnej sytuacji faceci nawet najwięksi twardziele pękają i zauważył to nawet mężczyzna. Przyznam się szczerze, ze nie wierze w prawdziwą miłość między mężczyzną a kobietą .Myślę, że zawsze trzeba liczyć tylko na siebie.Pozdrawiam i zapraszam do siebie.http://ja-julianne.blog.onet.pl/

    Polubienie

    1. Dziękuję za zaproszenie…Na szczęście są wyjątki, faceci potrafią być cudowni, opiekuńczy i bardzo wyrozumiali…Ja wciąz mam pewne starszego pana, który za każdym razem jak przyjeżdżał po żonę po chemioterapii to miał w ręku dla niej kwiaty…

      Polubienie

  23. abstrahując od problemu – czytałam kilka postów na tamtym blogu – dla tej osoby „moralność” to tylko puste słowo – więc ten post mnie ani trochę nie zdziwił …

    Polubienie

  24. To bardzo smutne co napisałaś, ja też jeździłam na badania sama, mojej drugiej „połowy nie było przy mnie. Na szczęście to była tylko łagodna zmian, ale żal w sercu pozostał. Okazało się,że nie do końca mogę na niego liczyć

    Polubienie

    1. ata- a powiedziałaś mu o tym? porozmawiaj szczerze, bo być może to ze strachu, takie odsuwanie od siebie problemu, bo jak go nie widzę to go nie ma…Wiele osób tak ma, szczególnie mężczyźni, czasem przerażeni bagatelizują sprawę..

      Polubienie

  25. W takiej sytuacji można się dowiedzieć czy małżonek to prawdziwy facet który choroby się nie boi, czy taka sama menda jak sam „skorupiak”.

    Polubienie

  26. Moja kuzynka tego doświadczyła. Najpierw mąż zachorowal na raka i nadciśnienie – walczyła, pomagała, zarabiała, dbała i chuchała. Ale potem ją zaatakowal rak piersi. On córkę oddał dziadkom, sam zaczął się uczyc (mial tylko maturę – kuzynka go zmusila do jej zrobienia), choć polegało to glównie na imprezach z kolezkami. I jak ona nie pilnowała (trudno w czasie chemoterapii) zaczal sobie kupowac różne gadżety, np. strzelbę. Ona już prawie z tego wyszła, ale wie, że na niego nie ma co liczyć, nawet córką się nie zaopiekuje. Odcięła go od kasy, wyprowadziła się do rodziców i wypowiedziała umowę najmu (wynajmowali mieszkanie – ona płaciła). Na szczęście dom, który budowali był tylko na nią, bo on mial jakieś zadawnione sprawy i mieli rozdzielność majatkową. Sprzedaje więc ten dom, ale łatwo nie jest. bo rak może wrócić i co wtedy z małą córeczką?

    Polubienie

  27. Miałem córkę choroba na glejaka mózgu (7 latek), byłem przez rok z nią do końca, koczowałem pod łóżkiem. Nie miałem partnerki, choć żona podała o rozwód bo.. nie spełniam wymogów małżeństwa a „miłość przelałem na córkę”. Pani psycholog-mamusia zostawiła nas, córka umarła mi na rękach. I tak bywa. Nie wszyscy mężczyźni to łajdaki, wiecie kto 2/3 pozwów rozwodowych pisze? KOBIETY!! Tak!… Chcą mieć mieszkanie, dziecko (dla siebie, wysokie alimenty, ale nigdy męża!! Po co znosić jego humory, prasować koszule, a jak zachoruje, opiekować się? Kobiety żyją dłużej i chorują rzadziej! Jakiś medyk temu zaprzeczy? Brawo parytet!!. JL

    Polubienie

    1. Janie, serdecznie współczuję. Uwierz albo nie, ale to niestety mężczyźni w większości „takich” przypadków po prostu nie stają na wysokości zadania. Stąd się biorą takie opinie. Owszem generalizowanie bywa dla niektórych krzywdzące, jak dla Ciebie, ale ja sama osobiście zetknęłam się z „ucieczką” mężczyzn, wtedy kiedy byli swoim żonom / partnerkom / dzieciom najbardziej potrzebni. Pozdrawiam serdecznie

      Polubienie

  28. Serdecznie witam Roksanno.Bardzo mądry tekst i nie było w nim czego poprawiać. Mężczyźni często nie zdają egzaminu z dojrzałości, kiedy pozostawiają chore żony.W opisanym przypadku ten mężczyzna szukał raczej wsparcia niż nowej partnerki. Prawdopodobnie nie wyczuł początkowo intencji pocieszycielki, dał się omotać. Przykre, ale takie kobiety bywają. Ja też bym nie miała zaufania do mężczyzny, który w najtrudniejszej chwili pozostawia swego życiowego partnera , przyjaciela. Rannego przyjaciela nie zostawia się w pół drogi. W tym kryje się człowieczeństwo. Życzę zdrowia.

    Polubienie

  29. Ja też nie wyobrażam sobie związku z facetem, który zostawia partnerkę w takiej sytuacji, choćbym nie wiem jak była zakochana. Czasami zastanawiam się kim są te kobiety (naiwne?, zdesperowane?), które angażują się jako ta trzecia. Jak można nabierać się (a może oszukiwać się), że w nowym związku będzie inaczej. Ja po kilkunastu latach małżeństwa „pogoniłam” faceta. Nie potrafiłam już do Niego wrócić psychicznie. Choć On prosił, a ja nadal kochałam (chyba dalej kocham) nie potrafiłam już z Nim żyć. Wybaczyłam, ale powrót nie był możliwy, bo zniszczyłabym każdego z nas z osobna. Dziewczyny nie dajcie wplątać się w żaden romans – historia lubi się powtarzać.

    Polubienie

    1. Wiesz co nico.Myślę,że te kobiety nie są ani naiwne, ani zdesperowane. One są asertywnie modne, inaczej przebiegłe, mówiąc oględnie. Nie patrzą na koszty, które ktoś płaci, chcą mieć to, o co im chodzi i na nic się nie oglądają.Partner, którego żona czy mąż nagle zachorują znajdują się zwykle w psychicznym szoku,nie potrafią się odnaleźć ,często ucieczka jest złudnym odepchnięciem cierpienia. Ale te kobiety nie cierpią , one wykorzystują cierpienie i to jest okrutne.

      Polubienie

  30. Kierując się Twoją linią rozumowania, czytając komentrze co panie sądzicie o takiej sytuacji. Kobieta choruje, rozpoznanie jest wiadome. Operacja, chemia, naświetlania , dwa lata żmudnego powrotu do zdrowia, ćwiczeń, basenów itp. Przez ten cały czas pan mąż zajmuje sie dziećmi ( dwie szt, dziewczynek), prowadzi dom ( nigdy nie było tak czysto), pracuje i zajmuje sie chorą zoną. po pięciu latach upragniona inplant i operacja plastyczna ( za dużą kase). Po rekonwalescencji zonka dochodzi do wniosku, ze nie podoba jej się życie z panem, dzieci odchowane już jedno pracuje a drugie na studiach, żadnych zobowiązań, więc teraz zaczyna nowe życie. Pan zostaje z ….ręka w nocniku. Zawsze mawiam, że dobe dziewczyny trafiają na ch…ów a dobrzy faceci na ku….wy. Takie życie

    Polubienie

    1. Tak również się zdarza….Ale myślisz,ze ten człowiek żałuje , albo gdyby drugi raz miał do wyboru to uciekłby gdzie pieprz rośnie? I potrafiłby sobie spojrzeć w twarz? Chyba nie ten charakter…W takich sytuacjach nie ma kalkulacji, bo jesli jest to nie ma uczucia…

      Polubienie

  31. Zgadzam się z Tobą w zupełności. W ogóle sadzę, że człowiek, który w jakiejkolwiek sytuacji ‚gra na dwa fronty’ w związku, nie jest godny zaufania. Bo czy jeśli zdradził dla mnie swoją partnerkę mogę mieć pewnośc, że za jakiś czas mnie nie zdradzi z kimś innym? Raczej nie, naiwne byłoby wierzyć, że nie byłby skłonny ‚skoczyć w bok’ będąc ze mną. A zostawienie osoby, której się obiecywało, a niekiedy wręcz ślubowało bycie razem ‚na dobre i na złe’ dlatego, że nagle przyszło złe jest zupełnie zwyczajnie obrzydliwe i nic nie powinno tu być usprawiedliwieniem.

    Polubienie

    1. Ja z natury jestem monogamistką i dla mnie musi się najpierw skończyć jedno by zacząć drugie, niekoniecznie rozstanie -rozwód, ale powiedzenie sobie,że już nie jesteśmy ze sobą, żadne kombinacje i zdrady nie wchodzą w grę, to samo oczekuję od swojego partnera… Miłość może się ulotnić , dwoje ludzi może stwierdzić ,że razem im już nie po drodze.. w takiej sytuacji nie warto mimo przysięgi być ze sobą, każdy zasługuje na szczęście… Z litości tez nie warto być…ale oszukiwać? o nie…uczciwość wobec siebie…do końca, nawet jeśli to jest bardzo trudne…

      Polubienie

      1. skad wiedziec ze facet jest samotny i do wziecia kiedy sie zakochujesz jest mnostwo panow ktorzy sa nierozumiani przez zony i mowia ze juz nie sa razem nic miedzy nimi nie ma a jak przychodzi do konkretow to szybciutko wracaja na lono malzonki i rodziny w dzisiejszych czasach jak chcesz sie zakochac to najpierw niech pokaze papiery rozwodowe

        Polubienie

      2. faceci maja to do siebie ze prawie nigdy sami nie odchodza przechodza od jednej kobiety do drugiej wiec zdrada i kombinowanie jest od poczatku nie mowie o lozku a o zdradzie emocjonalnej

        Polubienie

  32. Pięknie i mądrze napisane. Też tak czuję,i chyba w chorobie nie jrst ważna miłość , ale wsparcie i wiedza że jest ktoś kto nie odejdzie… Pozdrawiam Cię serdecznie.

    Polubienie

  33. Witaj. I ja czytałam tamten post. Tu nie chcę omawiać mężczyzny. Właściwie nic o nim nie wiemy, poza wyobrażeniami tej kobiety na jego temat. Natomiast jego żonę odmalowała kilkoma chropowatymi pociągnięciami pędzla: szara, łysa, wychudzona, zgryźliwa. Jakby wyrzucała tamtej, że jeszcze żyje, że stoi u boku męża i odważa się coś mówić. Nie wiem więc, jaki naprawdę jest ten mężczyzna, poza tym, że ma ładny głos i się uśmiecha. Natomiast wyczuwam, jaka jest autorka tamtego postu: po trupach do celu. Takiej nie powierzyłabym nawet psa. Ale jeżeli mężczyzna faktycznie do niej lgnie, to będzie miał za swoje. Pozdrawiam serdecznie

    Polubienie

    1. leemc pisze: Skoro Przewozy Regionalne są tak deficytowe, to jakim cudem koelje Mazowieckie wykazały w 2009r. ponad 700 tys. zł, a w 2010r. 6,7 mln zł zysku? KM to spf3łka zajmująca się przewozami regionalnymi właśnie. Może jak sprawdzisz, jakie dofinansowanie od UM uzyskały KM, to dostaniesz odpowiedź, skąd ten zysk.

      Polubienie

    2. Ludmiło,dziękuję za Twf3j mądry komentarz. Zwłaszcza, że wiem, że to o czym pizssez, sama przeszłaś.Wiem, że wiele zależy od wychowania, od kultury i otoczenia w jakim wzrastamy. W wielu krajach, rf3wnież w Polsce, zdaje się dominować kult biedy i pogarda oraz umniejszanie znaczenia i szydzenie z bogactwa.A proste pytanie- kto może więcej zrobić dobrego- bogaty czy biedny może dać prostą odpowiedź.Choć dokonanie tego może nie być łatwe, wiem, że daje olbrzymią radość, poczucie spełnienia, realizację misji życiowej iDziękuję za życzenie, zrobię wszystko, żeby je spełnić. Jest dla mnie olbrzymią radością, że jesteś w moim otoczeniu i dziękuję za to.

      Polubienie

  34. Jestem tu pierwszy raz ale bardzo mi się spodobało. Pięknie napisałaś. Nooo i takie jest życie. Są osoby, które uciekają przed problemami bo nie dają sobie rady, boją się, nie dorastają nigdy. A może są egoistyczne? W moim życiu kiedy potrzebowałam wsparcia mój mąż nie potrafił stanąć na wysokości zadania. Kiedy on zachorował poważnie jak to nazywasz,, skorupiakiem” ja poruszyłam niebo i ziemię. Te 4 lata wiele mnie nauczyły. Nie udało się jednak, ale to bardzo ważny okres w moim zyciu i moich dzieci. Pozdrawiam.

    Polubienie

    1. Każdy z nas jest przynajmniej trochę egoistą i to nawet nam na zdrowie wychodzi, ale trzeba potrafić ten swój egoizm okiełzać gdy sytuacja tego wymaga…Przykre miałaś doświadczenie, ale często te własnie przykre nas wzmacniają. Dużo dobrego życzę.

      Polubienie

  35. Znam pewną parą gdzie kobieta opiekowała się chorą żoną a później nawiązała romans z jej mężem. On zostawił żonę a razem z nim podążyła córka (która uważała że bardziej jest związana z ojcem niż z matką). Dwa miesiące temu kobieta zmarła a jemu w tym samym czasie urodziła się córeczka. Los jest niesprawiedliwy.

    Polubienie

  36. Hej, Moja mama zmarła na raka płuc po półrocznej chorobie. Ojczym najbardziej był zainteresowany tym żeby cały majątek zapisała na niego. No i juz pod koniec jej choroby „pocieszała” go mamy koleżanka. I nadal pociesza (pół roku od pogrzebu).

    Polubienie

  37. Witaj!W październiku 2009 „znalazłam” w lewej piersi to coś.We wtorek.W srodę rano o 7 byłam już u lekarza.W listopadzie operacja,od stycznia 4 chemie i 30 lamp.Węzły były ok.Teraz jestem na wsi u przyjaciółki,włosy odrastają,czuję się super.Mam wszystko jak przedtem,obeszło się bez amputacji.Mój mąż z którym nie mieszkam od 27 lat (ale się lubimy),dzwonił,martwił się i pomagał.Nie musiał-każde z nas ma swoje życie.Chciał! Gdybym go zupełnie nie interesowała nie miałby nawet córki.Skreśliłaby go na amen.A tak zachował się jak przyzwoity człowiek.W kolejce u lekarza słyszałam opowieści opuszczonych kobiet.W sytuacji kiedy umierały ze strachu i nie miały nikogo.Okazało się że ileś lat temu źle wybrały.Ja, mimo wszystko nie.Pozdrawiam i życzę zdrowia.

    Polubienie

    1. Przyzwoity człowiek- tak wystarczy nim być. Kiedyś pisałam również o tym,ze niekoniecznie gdy miłość się kończy to szacunek i przyzwoitość również. Dziękuję za ten komentarz i życzę dużo zdrowia, uśmiechu na co dzień 🙂

      Polubienie

  38. ja rowniez przeszlam,a wlasciwie jestem w dalszym ciagu chora (FSM) jednak moj maz po 28 latach ponoc doskonalego i zgranego malzenstwa odszedl,bo jak powiedzial wybral miedzy mna a kochanka ,bo ona takze jest chora,wybral mniejsze zlo??????????coz dzis jestem sama z moja choroba i jestem szczesliwa,mimo wszystko,a moze dlatego???

    Polubienie

  39. Ej, to chyba nie jest tak, ze dwoje ludzi się kocha a choroba wszystko rozwala. Jeśli by mój szanowny małżonek zachorował, a darzę go jeszcze lekko podstarzałą miłością 🙂 , to zrobiłabym wszystko ,żeby być z nim i przy nim. Ale zaprawdę były takie lata ( jako ,że staż mamy dawno pełnoletni) kryzysowe, że byliśmy od siebie daleko, wręcz nie cierpieliśmy się. Łączyły nas tylko dzieci i gospodarka domowo- budżetowa. I domniemam , że owym czasie w razie choroby jednego z nas trwalibyśmy przy sobie tylko z obowiązku. A cóż by się działo w naszych sercach- kto wie? Na szczęście wróciliśmy do siebie na całego i możemy na siebie liczyć w 100%. Ale nie każda para kocha się dozgonnie. A choroba scala związek, ale tylko u kochających się ludzi.

    Polubienie

  40. Pracowalam kiedys w Hospicjum dla Dzieci.Ojcow spotkalam w czasie 2 letniej pracy kilku…a dzieci kilkaset…gdzie byli? znalezli sobie pocieszycieliki.rozne:czasem kobiety, czasem alkohol, czasem prace, czasem cos innego. Mezczyzn choroba bliskich przerasta, nie potrafia stawac na wysokosci zadania, boja sie zawyczajnie i uciekaja. A tamtej pani gratuluje wyboru. Jesli mezczyzna z marzen i ksieciem z bajki jest zwykly tchorz…Coz nie dyskutuje sie o gustach.

    Polubienie

    1. Ja podobnie to odebrałam, stąd taki a nie inny mój komentarz…Nie chcę generalizować, ale niestety jest bardzo dużo prawdy w tym co napisałaś…My kobiety często dźwigamy to co dla naszych partnerów jest za ciężkie ….Pozdrawiam

      Polubienie

  41. Historia, którą właśnie przeczytałam wywołała u mnie bolesne rodzinne wspomnienie. Kilka lat temu straciłam najbliższą kuzynkę, (młodą 30-latkę z dwójką dzieci i mężem, którego cała rodzina darzyła sympatią do czasu…)Beatka za namową swojego męża nie podjęła odpowiednio wcześnie leczenia i długo nie informowała rodziny o nowotworze niszczącym jej zdrowie. Dowiedzieliśmy się za późno,nie można już było uratować Jej życia.Lekarz przyjmujący Beatkę do szpitala nie szczędził ostrych słów Jej mężowi.Wtedy nie było czasu na obwinianie męża o zaniedbania, liczyła się każda sekunda życia Beatki, walka o Nią.Nie udało się. Beatka osierociła dwie córeczki i rodzinę, która bardzo Ją kochała. Przemo – mąż Beatki początkowo przekonywująco obnosił się z żałobą. Szybko pocieszył się pieniędzmi z ubezpieczenia Beatki – wszystkie przeznaczył na swoje hobby – windsurfing, bez opamiętania kupował drogi sprzęt. Otaczający go ludzie przypisywali jego zachowaniu symptomy stresu pourazowego. Nikt nie mieszał się w jego sprawy. Po paru miesiącach okazało się, że Przemo spotyka się z młodą kobietą ( notabene poznaną jeszcze za życia Beatki.)Pół roku po śmierci żony Przemo przeprowadził się do tej kobiety.Była to bardzo młoda osoba, muszę przyznać otoczyła opieką córeczki Przema, nie wiem czy również uczuciem- bo już wtedy Przemo zerwał wszelkie kontakty z rodziną, uniemożliwiał córeczkom kontakty nawet z dziadkami.Takie zachowanie było wyjątkowo niegodziwe- Beatka była jedynaczką i jedynymi najbliższymi osobami dla jej rodziców były wnuczki.Po roku od śmierci Beatki Przemo ożenił się z młodą kobietą, której imienia nie podaję – bo i ona również stała się ofiarą tego mężczyzny. Urodziła mu córeczkę i na tym moja opowieść mogłaby się zakończyć, ale życie jest bardziej nieprawdopodobne niż fabuła banalnego serialu. Po jakimś czasie okazało się, że Przemo zdradza swoją młodą żonę.Kobieta dzięki wsparciu własnych rodziców pozbyła się męża.Nie muszę chyba dodawać, że Przemo nie kontaktuje się ze swoją najmłodszą córeczką, ma nieformalną nową rodzinę.Ojciec Beatki nigdy nie pogodził się ze stratą jedynaczki i niegodziwością zięcia.Zmarł w czerwcu tego roku.

    Polubienie

    1. Bardzo smutna historia…Powiem coś ze swojego doświadczania, gdy pierwszy raz spotkałam się z panią doktor od chemioterapii, rozmawiałyśmy najpierw same dośc długo, a później również z moim mężem…To od Niej usłyszałam pierwsze historie jak panie nie dawały się operować, bo mąż by nie zniósł blizny na brzuchu, nie mówiąc juz o utracie piersi… Wtedy dla mnie to brzmiało jak bajka – nieprawdziwe, niemożliwe…Lata pokazały,że takich historii poznałam na pęczki…

      Polubienie

Dodaj komentarz