Odebrałam telefon.
-
Dzień dobry, czy zastałam (w tym momencie słyszę imię i nazwisko męża)
-
Nie, nie ma go – odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
-
A o której mogę go zastać – dopytuje się kobiecy głos.
-
Trudno powiedzieć …(już mam na końcu języka pytanie: a o co chodzi i kto dzwoni,, ale nie zdążyłam go zadać )
-
A gdzie się dodzwoniłam do domu czy firmy?
-
Do domu i firmy – odpowiadam już lekko zniecierpliwiona.
-
Aaa to zona?
-
Tak…
-
No bo wie pani…
I tu następuje opowieść, którą znam, bo byłam świadkiem pewnej rozmowy telefonicznej… więc przerywam, szczególnie że wkradł się w nią element nieprawdy.
-
Proszę pani- mówię – po pierwsze, gdyby się pani najpierw przedstawiła, co wymaga pewna kultura, bo nawet kiedy ja dzwonię prywatnie do koleżanki, to mówię część tu…(pada moje imię ), a tym bardziej że pani dzwoni w imieniu firmy…
-
Ale ja nie wiedziałam, z kim rozmawiam, a pracownika nie chciałam w szczegóły wdrażać…
W tym momencie mi ręce opadły…i pomijam to milczeniem…
-
Po drugie (kontynuuję)) mówi pani nieprawdę, bo i owszem wczoraj wasz pracownik był w naszej firmie, ale mąż nie uchylił się od podpisu, bo w tym czasie jechał samochodem oddalonym ponad 100km od firmy, a ja byłam pasażerem i świadkiem rozmowy z owym pracownikiem, który chciał wymóc podpis na naszej pracownicy w imieniu męża, a ona do tego nie była i nie jest upoważniona. Mąż uzgodnił z nim, że dziś zjawi się w waszej firmie…jest godzina 10 rano, więc nie rozumiem skąd ten telefon. Chyba pracujecie dłużej?
-
To męża nie było wczoraj w firmie…?
-
Nie i pozwoli pani, że skończymy tę rozmowę, a ja ze zwykłej uprzejmości zadzwonię do męża i powiem, że pani dzwoniła.
Ale uwierzcie mi, że się zagotowałam.
Dzwonie i opowiadam mężowi, który mi przerywa słowami, że był u nich już o godzinie 9 -tej.
-
Znasz nazwisko tej kobiety?– pyta.
-
No coś ty, ani na początku, ani po zwróceniu uwagi, ani na końcu się nie przedstawiła…
-
No to chyba się poświęcę i tam wrócę… by złożyć na piśmie do dyrekcji prośbę, aby przeszkolili własny personel w podejściu do klienta… Nie, nie uważam, że się czepiam, uważam, że elementarnym zachowaniem jest to, że ten, kto dzwoni, to na dzień dobry się przedstawia…Pomijam już milczeniem fakt niezorientowanej pani w tym, co się dzieje za jej plecami w danej sprawie 😉