Utopia??? – była z obecną przy jednym stole…

…Do rozwodu doszło, bo  sama tego  chciała. On jeszcze walczył o ten związek, ale poddał się jak wyszło  szydło z worka – że ona kogoś miała. Rozstanie nie odbyło się w przyjacielskich,  ani nawet w poprawnych  stosunkach. Takie zachowanie nie  było  w jego charakterze, więc nawet nie zareagował, gdy ogołociła go, z czego tylko mogła. Tak bardzo chciał mieć ten koszmar za sobą. Niestety, już na stałe połączył ich jeden ważny element- dziecko. Obawy, że będzie robiła wszystko, by utrudnić mu  kontakt z synem, miały solidne podłoże. Jednak ona szybko zrozumiała, że ograniczanie widzeń ojca i dziadków ( jego rodziców), gdy z własnej woli została samotną matką w dużym mieście, bez rodziny, odbije się tak naprawdę na niej. A przecież to praca jest dla niej najważniejsza, no i ona sama, a dzieckiem trzeba się zająć…  Więc wbrew obawom, coraz  lepiej się dogadywali  po rozwodzie niż w czasie trwania małżeństwa. Przynajmniej w kwestii dziecka.  Sytuacja ta  trwa już kilka lat.  Ona wciąż związana  z tym samym facetem,  ale na co dzień mieszka tylko z synem. On po jakimś czasie związał  się  z kobietą  – rozwódką z dwiema córkami. Na tyle silne  jest to uczucie, że postanowili tworzyć rodzinę ( bez papierka) i kupili wspólnie mieszkanie, w którym zamieszkali razem.  Jego syn się przyzwyczaił i akceptuje obie te sytuacje. Partnera matki traktuje jako wujka i członka jego rodziny, a  partnerka ojca – to dla niego po prostu  ciocia. Wspólne wakacje i pobyt w mieszkaniu taty umacnia też więź z dziewczynkami.

Bardzo często wnukiem zajmują się jego rodzice. Są  dla niej- matki-  kołem ratunkowym, nigdy nie odmawiają i ratują w nagłych sytuacjach.  Jak do tej pory, odbywało  się to  w  harmonii, bez większych zgrzytów.

 

Aż przyszedł czas komunii i komunijnego przyjęcia. On chciał na neutralnym gruncie, czyli w jakieś restauracji, tak, aby obie rodziny nie czuły skrępowania. Ona uparła się, że  przyjęcie zrobi sama w swoim mieszkaniu. Rozniosła zaproszenia, na których nie było miejsca dla jego życiowej partnerki. Próbował jeszcze negocjować, by to spotkanie odbyło się w jakimś lokalu, a koszty za nie sam poniesie.  Jedyną odpowiedzią było:NIE.  Uzasadnieniem: że już postanowiła. Gdy zapytał, dlaczego nie uwzględniła jego nowej rodziny, odpowiedziała, że nie życzy sobie nikogo obcego i jej partnera też na tych uroczystościach nie będzie.

Słuchając tego, szeroko oczy otwieram ze zdumienia.   Bo dzieciak tak naprawdę ma dwie rodziny. I  ten fakt jest akceptowany przez dwie strony. A kiedy nadchodzi ważny dzień w życiu dziecka, kogoś przy nim zabraknie.  Rozwiązanie z lokalem byłoby najrozsądniejsze, bo ani on, ani jego rodzice nie bardzo chcą się gościć u niej w domu. Jest to niezręczna sytuacja, i niekomfortowa po całym tym ich rozstaniu. Smrodek po prostu pozostał. 

Ojciec ze swoimi rodzicami ( dziadkami) postanowili uczestniczyć tylko w uroczystościach kościelnych. Szczególnie że odbyły się one w drugi dzień świąt. W taki dzień przy stole siedzi się z rodziną lub z bardzo bliskimi sobie ludźmi.  Ona rodzinna nigdy nie była i pewnych spraw chyba nie rozumie.

Sytuacja jest dla nich szczególna, bo  z drugiej strony- czyli jego partnerki -wygląda to wszystko inaczej. Zdradzona i porzucona kobieta, potrafi ze swoim obecnym partnerem (czyli z nim) w domu byłych teściów usiąść przy jednym stole z byłym swoim mężem, jego obecną żoną i dzieckiem. Podczas  świąt czy innych uroczystości rodzinnych.

I nie widzi problemu.

A kobieta, która sama zdradzała i porzuciła- problem wspólnego stołu ma.

 

No mnie się wydaje, że to nie od sytuacji zależy, tylko od charakteru człowieka.

A jego była żona nie raz udowodniła, że charakter to ona ma, a raczej charakterek… 😉

 

Pewnie niejedna osoba  sobie pomyśli, że była z obecną przy jednym stole to utopia. I że w ogóle nie ma takiej potrzeby. Owszem, ale kiedy  w grę wchodzi dziecko, to najprościej jest zaakceptować  nowe rodziny byłych partnerów. Bo  pewnych sytuacji po prostu się nie uniknie, a można je jeszcze bardziej skomplikować.

 

Dlatego moje zdziwienie sięgnęło zenitu, bo jak można wspólnie funkcjonować na co dzień, a od święta się nie dogadać? Przeważnie w takich rodzinach jest odwrotnie…Matki narzekają, że tatuś  od święta tylko się pojawia…

 

 

   I jeszcze jedna sytuacja sprzed kilku lat. Rozpad małżeństwa, rozwód z inicjatywy kobiety. Skuteczne utrudnianie ojcu kontaktu z dwójką dzieci. A gdy nadszedł czas komunii i pojawił się z własnymi rodzicami ( dziadkami) w kościele, uciekała z dziećmi przed nimi. 

Ja naprawdę czasem nie rozumiem kobiet- matek.

Ona założyła drugą rodzinę, urodziła trzecie dziecko, on – do tej pory jest sam.

Wiem, że medal ma zawsze dwie strony,  a kij dwa końce, mimo tego nie rozumiem i już!

 

 

36 myśli na temat “Utopia??? – była z obecną przy jednym stole…

  1. Hmm, ja chyba też nie rozumiem… Kobiety krzywdzą w ten sposób własne dzieci. I na pewno masz rację, że jest to głownie sprawa charakteru. Jeśli chodzi o to, czy jest to utopią czy nie – nie mam zdania. Chciałabym, żeby rzeczywiście było to czymś naturalnym i wydaje mi się, że mam charakter, który na to by pozwolił. Ale z drugiej strony nie chcę się zarzekać, bo nie wiem przecież jak bym się zachowała gdyby doszło do takiej sytuacji..Ps. Wysłałam jeszcze krótka wiadomość na próbę – żeby sprawdzić, czy doszła…

    Polubienie

    1. Wiesz moje zdziwienie jest tym większe ,że normalnie mają poprawne między sobą stosunki i bez problemu się dogadują. Rozumiałabym gdyby wciąz byly jakieś żale i niedomówienia. Bo moge sobie wyobrazić, ze nie jest to komfortowa sytuacja dla byłych i obecnych partnerów..ale tak , no nie rozumiem…P.S. doszło, już odesłałam 🙂

      Polubienie

    1. Rozwód jest zawsze porażką obu stron obojetnie kto więcej lub mniej zawinił, a traumą dla dzieci dlatego wszystko nalezy robić by zmiejszyć skutki takiej sytuacji…niewielu to sie udaje, a przecież w obecnej rzeczywistości mamy coraz więcej rozstań gdzie pozostają dzieci..

      Polubienie

  2. Trudno mi sobie wyobrazić taką sytuację.. naprawdę ludzie dziwni są, mieszają w życiu innych, ale zawsze najbardziej szkoda dzieci w takich sytuacjach.. najlepiej by było jego spytać o zdanie, ponieważ to dziecka dzień, i pokazać mu ,że jest ważne i samo może zdecydować..ale dorośli czasem bywają bardziej dziecinni od własnych dzieci .. pozdrowienia i Buziaki *^*

    Polubienie

        1. Może nosi w sobie coś z czym uporać się nie może , co nie pozwala nawet po latach bez animozji zaakceptować stan rzeczy, czyli ,że były też moze być szczęśliwy.Uściski.

          Polubienie

  3. Rzeczywiście dziwna sytuacja, szczególnie że wszystko dobiło się na dziecku. Szkoda, że maluch musiał w przepychankach rodziców brać udział

    Polubienie

  4. Podoba Ci się Twój blog.? Jesteś zadowolona ze swojego dzieła i czasu poświęconemu na jego prowadzenie.? Nie boisz się szczerej oceny i zdania osoby, która bez ogródek powie Ci, co robisz źle.? Zaryzykuj. Poznaj mocne i słabe strony swojego bloga na:z-milosci-do-blogow.blog.onet.pl/

    Polubienie

  5. Takie sytuacje zawsze jest trudno i obiektywnie ocenic,bo tak jak mowisz Roksanno”kij ma dwa konce „.Coz,ludzie najpierw sie kochaja,przepadaja za soba a potem nienawidza,rozstaja i.t.d.Dzieci cierpia z tego powodu a my kobiety czesto myslimy o wlasnym szczesciu.I choc sa dwie drogi czesto nie wiemy kktora z nich wybrac.P.S. Pozdrawiam wiosennie Roksanno.

    Polubienie

    1. Tylko gdy wojna jest w toku to można się spodziewać zasadzki, ale gdy zawarty jest rozejm to obie strony oczekują pokojowych rozwiązań…Ja myślę ,ze to postanowienie na swoim i pokazanie kto tu dowodzi wzięło górę.. ot po prostu.. Uściski słoneczne 🙂

      Polubienie

  6. Takim głupim zachowaniem to mąci się tylko dziecku w głowie. Bo skoro na co dzień jest ok, to po co komplikować w takie święto.Kobiety są na prawdę czasem bardzo…pokręcone :-)Buziaki 🙂

    Polubienie

  7. Jest to trudne. Uważam, ze dziecko po rozwodzie rodziców ciągle ma mame i tate. I zarowno on jak i ona powinni mieć dobre kontakty a przynajmniej poprawne. Co do wspólnych uroczystości: rodzina ale bez nowych żon i mężów::)))wiesz sama jestem po rozwodzie i moi rodzice również i nie wyobrazam sobie abyśmy mogli wszyscy usiąść przy wspólnym stole. Ja, moj ex, obecny, moja mama, moj tata i nowa żona taty….I niewazne, że rozstałam sie z mezem w zgodzie i utrzymujemy dobre kontakty..tak, ze jestem w stanie zrozumieć tę kobietę…Buziaki

    Polubienie

    1. Gdy po rozstaniu zostają dzieci, i to małe dzieci i oboje rodzice równo uczestniczą w ich wychowaniu to automatycznie nowe partnerki czy partnerzy też. Oba domy. Często jest inaczej, że tatuś jest tylko osobą dochodzącą…Ba często same dzieci nie akceptują nowej partnerki tatusia. Ale gdy wszystko funkcjonuje dobrze, to w czasie takich uroczystość ważnych dla dziecka można pójść na kompromis…A co będzie np. z weselem?Ja też nie uważam by wszystkie byłe i obecne lub byli i obecni partnerzy się kumplowali czy spotykali przy jednym stole. Bo wszystko zależy też od okoliczności i często nie ma takiej nawet potrzeby. W tym przypadku ja nie rozumiem…bo znam dobrze sytuację…Bużka.

      Polubienie

  8. Takie jest życie i nie unikniemy tego. Świetny blog!zapraszam do mnie, zaczynam prowadzić blog dla kobiet, różnego rodzaju porady i nasze babskie sprawy. Serdecznie zapraszam :)http://natural-shine.blog.onet.pl/

    Polubienie

  9. Uwaga! Rozdaję zaproszenia do świetnej strony na której zbiera się punkty i wymienia na nagrody. Dziennie zbieram po ok.6000, wiec po około 4,5 dniach można już uzbierać punkty np. na pendrive`a, w puli nagród są również telefony, myszki, aparaty, laptopy i wiele innych. Rejestrując się z mojego linku na starcie otrzymacie 100 pkt, a wypełniając ankietę startową kolejne 500! Link- http://www.takeagift.pl/polecam:18304

    Polubienie

  10. A rozmawiałaś o tym z matką tego dziecka?Może ją zapytaj najpierw,a potem oceniaj?Ciągle piszesz o nieprawidłowościach w innych rodzinach,a jak jest w Twojej? Idealnie?Daj spokój innym,a zajmij się sobą.

    Polubienie

    1. Owszem piszę o nieprawidłowościach po to by na dany temat podyskutować i wyrazić swoją opinię…nie ocenę.To jest tylko temat, a piszę o tym co wokół mnie się dzieje. Anonimowo.O sobie też. Bo to mój blog.I nie mam wrażenia ,że komuś burzę spokój…I na pewno nikt nie będzie mi narzucał co mam robić i o czym mam pisać…Przecież jest wyjście- nie czytać 😉

      Polubienie

    1. Tak…ale właśnie tu tego nie było…a raczej mowa o harmonii i dobrej współpracy, więc tym bardziej dziwne jest jej zachowanie, które wszytskich zaskoczyło.Ale nigdy nie wiadomo co siedzi w głowie kobiety, która widzi ,że jej były mąż choć porzucony to ułożył sobie szczęśliwie życie…I tu chyba tkwi problem.Buziaki.

      Polubienie

  11. Bardzo przykre dla tego chłopca. Miał miec ważny dzień, ale podejrzewam, że myślami był gdzie indziej.Ech -rodzice się rozwodzą, a zawsze cierpią dzieci.Żal mi tego chłopca. Buziaki dla Ciebie.

    Polubienie

Dodaj odpowiedź do roksanna Anuluj pisanie odpowiedzi