Po zapadnięciu zmroku…

To miasteczko nie było mi po drodze…Rzadko przez nie przejeżdżałam  i nie licząc nielicznych   przyjazdów na dworzec by odebrać dzieci gdy wracały pociągiem  z Dużego Miasta, właściwie nigdy się w nim nie zatrzymywałam. Misiek zamiast godziny przyjazdu to napisał mi godzinę wyjazdu i tak przez pomyłkę znalazłam się o nieodpowiedniej porze w miejscu, w którym wcale nie miałam ochoty dłużej przebywać. Zanim telefonicznie wyjaśniliśmy sobie, że ja tu a On ciągle jeszcze tam, minęło pół godziny i została mi tylko godzina czekania. Wracać czy nie? Nie opłacało się czasowo, w tą i z powrotem zajęło by mi 30-40 minut…więc…Pomyślałam  sobie, że na pustyni nie jestem, znajdę jakaś kawiarenkę, pizzerię lub coś takiego, napiję się herbaty, a wcześniej kupię sobie coś do czytania. Zostanie na obskurnym dworcu nie wchodziło w rachubę…na zewnątrz jeszcze się jakoś prezentował, gdyż niedawno budynek odmalowali, ale w środku oprócz tego, że było ciepło…to koszmar… Okolica dworca tez ciemna i opustoszała; kiedyś  tu może były  jakieś czynne kioski, ale teraz pozabijane deskami tylko straszą nic więcej… Więc w drogę na zwiedzanie okolicy –pomyślałam i co uczyniłam natychmiast. Może znajdę tu jakąś księgarnie?- to  była myśl druga… Ulice słabo oświetlone, bez konkretnego centrum, szyldów niewiele  jakieś takie dziwne  miasteczko w  tych ciemnościach było, inne  niż te, przez które zazwyczaj przejeżdżam. Jedynie kilka latarni świątecznie ozdobionych. I poza tym żadnej atmosfery świątecznej. Przejeżdżam koło marketu, potem koło drugiego, wracam…wjeżdżam  w każdą ulicę  prowadzącą z głównego ronda…Nic…Choinka  sobie myślę …gdzie to centrum jest?…Przede mną kościół…duży imponujący…Od razu sobie pomyślałam, że ta budowla przeważnie w środku danej miejscowości stoi…Według topografii tego miasteczka, którego przejechałam wzdłuż i wszerz , zapuszczając się nawet w ciemne rewiry, gdzie droga już się kończyła wyszło mi, że jestem w centrum… Mimo tego nic nie znalazłam…Nawet wokół kościoła było ponuro i tylko bloki i domy mieszkalne  lub jakaś budowa…Ludzi na ulicy też brak…Szlag. Ani kawiarni, ani księgarni…NIC. Ulice nie zachęcały by wysiąść z auta, prawie żadnych przechodniów , nie licząc jakiś wyrostków. W tych ciemnościach strach… Oczom wierzyć mi się nie chciało ,że to tylko taka wielka sypialnia jest, do tego ponura wręcz , bo miasteczko spore, sam fakt ,że zatrzymują  się tu pospieszne i te inne Ice i Expresy  napawało nadzieją ,że coś znajdę…Niestety…straszyły tylko obskurne budynki i zniszczone ogrodzenia , fragmenty tablic różnych zakładów pracy, które tu kiedyś funkcjonowały…Wraz z ich upadkiem, upadło tu życie…takie odniosłam wrażenie…Z ulgą  spojrzałam na zegar…czas z powrotem na dworzec…

Tak sobie pomyślałam ile jest takich miasteczek w Polsce…gdzie wraz ze zmrokiem życie zamiera…

To był piątkowy  przedświąteczny wieczór…

………………………………………………………………… 

 

I po świętach…zawsze jest to  „po”…zawsze za szybko mijają, zawsze jest za dużo jedzenia…zawsze…To zawsze daje poczucie bezpieczeństwa ,że tak wiele wokół się zmienia, a zawsze jest coś  na zawsze :)…

 

 

 

Przy stole świąteczny toczyły się różne rozmowy…Narzeczony do  Tuśki zwraca się często Dzióbek. Po kolejnym razie  mój mąż do mnie:

      -Dlaczego ja do Ciebie nie mówię Dzióbek?

 Do mnie mógłbyś mówić co najwyżej Dzióbie…i dostałbyś za to w dziób…

 

Nigdy nie byłam żadnym kotkiem, żabką , pusią , skarbeczkiem  itp… więc i dzióbkiem nie chcę być 😉 Choć u innych mnie to wcale nie przeszkadza, to nie wyobrażam sobie ,żeby ktoś tak do mnie…;)

 

 

33 myśli na temat “Po zapadnięciu zmroku…

  1. zdrobnienia są fajne 🙂 nie lubię, gdy ktoś używa mojego pełnego imienia, wolę nawet przezwiska, byle nie imię :)) nie że go nie lubię, po prostu przyjemniej jest, jak się używa zdrobnień i innych takich 🙂

    Polubienie

      1. Mnie się to źle kojarzy 🙂 jak byłam mała i coś przeskrobałam to zawsze wtedy rodzice używali mojego pełnego imienia i tak mi teraz zostało, że nie przepadam za nim w pełnej jego formie w cudzych ustach ;))

        Polubienie

  2. Powiem Ci Roksi ,ze wiele takich miast i miasteczek jest ze strasza nawet w ten swiateczny wieczór…a dworce to i u nas w łodzi nie sa za piekne….moze teraz cos sie zmieni..ale na Piotrkowskiej jest naprawde światecznie i pięknie a przed katedra cudny prawdziwy złóbek..

    Polubienie

    1. Do mojego dużego miasta mam ponad setkę i przejeżdzam przez trzy miasteczka zupełnie inne niz to które opisałam, dlatego byłam tak zdziwona, przewaznie jestem tylko na jego obrzeżu własnie na dworcu, myślałam ,że jest bardziej „urocze” a okazało sie jakieś takie mroczne…

      Polubienie

  3. Ja sobie myślałam, ze tu będziesz pisać jak to niespodziewanie odkryłaś magię jakiegos miasta a tu zupełnie na odwór 😉 Aż mnie zaintrygowało co to za miasto, które trzeba omijać z daleka ;))A co do dzióbków i innych, ja nie potrafię w ogóle się tak do kogoś zwracać. Franek też żadnych kotków i misiów nie stosuje, co najwyżej kluski, ryby, pyrki, kartofelki czy inne śliwki 😛 No i raz się zdarzyło „najpiękniesza świnko na całym świecie” ;P

    Polubienie

      1. No fakt, on bardzo apetycznie podchodzi do sprawy 😉 A mogę się tak bezczelnie i wścibsko spytać czy Ty masz bliżej do tego pierwszego czy drugiego miasta? :)) Oczywiscie odpowiedz tylko, jesli to nie byloby zbyt duze naruszenie Twojej anonimowosci :)) Nie pogniewam sie rzecz jasna 😉

        Polubienie

        1. Ja tak mniej więcej po środku jeśli chodzi o trasę autem, ale to Szczecin jest moim rodzinnym miastem i tam gonię tak często i tam dzieci się uczą 🙂

          Polubienie

  4. Boję się, że moje miasto kiedyś tak będzie wyglądało. Nie, na razie jest dobrze, święta dało się odczuć na ulicach, ale kiedyś było inaczej, miasto bardziej żyło. Duszę się tutaj…Żal mi, że jest już po świętach, tak zawsze na nie czekam. I do tego taka szara zima. Ni lubię zimy. Buziaki :*

    Polubienie

    1. U mnie potop więc zakupiłam dzis kalosze :))))))) pogodowo bylejakie te święta były , ale za to przepiękne inaczej :)…Zawsze za szybko mijaja, teraz czekam na Sylwestra bo goscie jadą :))) Buziaki :*

      Polubienie

  5. Kiedyś…kurcze, muszę dopytać dlaczego teraz już nie?!?!?! Ślubny mówił do mnie ….skarbeleuszu… prawda że rozczulające?A zmrok…lubię gdy jestem pod parasolem mojej domowej lampy…Uściski /Małgosia/

    Polubienie

    1. Dopytaj koniecznie :)) Tak pod własną lampą siedzać wygodnie na kanapie zmrok za oknem przyjaznym sie wydaje 🙂 a gdy jeszcze jak u mnie od kilku dni wesoło ogień tańczy w kominku- mogłabym tak chwila trwać i trwać…Sciskam serdecznie :*

      Polubienie

  6. Nadchodzący Nowy Rok to nie tylko okres radości,ale również zadumy nad tym, co minęło i nad tym, co nas czeka.Tak więc dużo optymizmu i wiary w pogodne jutro życzę Tobie i Twoim bliskimMaja

    Polubienie

  7. Takie pieszczotliwe zwroty toleruje jesli chodzi o dzieci i…zwierzeta,u doroslych ludzi mnie wkurzaja,a poza tym sa….banalne.Tez nie bylam nigdy kotkiem,myszka itp…I nie chce byc.Pozdrawiam :))))

    Polubienie

    1. Gdy ktoś w mojej obecności tak się zwraca do bliskch mi osób to w ogóle mnie nie razi, inaczej pewnie bym zareagowała gdyby w towarzystwie mało mi znanym takie „szczebiotanie ” sie odbywało 😉 ale do mnie? nie dziękuję , nie zwyczajna jestem 😉

      Polubienie

Dodaj komentarz