My lekceważymy …czy nas lekceważą ?

 Polki umierają na raka, bo lekceważą badania– takie zdanie usłyszałam  dziś w telewizji. I trudno się z tym nie zgodzić, biorąc pod uwagę różne statystki. Ale we mnie się wszystko buntuje, jak kolejny raz, wszelkie media, bo przecież w prasie  też czytamy, trąbią, że to Polki, czyli my kobiety jesteśmy temu winne. Że to z powodu naszego lenistwa, fałszywego  lub nie  wstydu- nie chodzimy do ginekologa, nie robimy podstawowych badań. Badań, które mogą uratować nasze życie, dlatego to, codziennie umiera 5  Polek na raka szyjki macicy, który w stopniu niezaawansowanym jest całkowicie uleczany. Tak jak każdy inny nowotwór szybko wykryty i poddany leczeniu. Trudno się z tym nie zgodzić…więc dlaczego we mnie ten bunt?  Nie chcę bronić kobiet, które ze względu na kiepski dostęp do lekarza, szczególnie w małych miejscowościach, często z braku czasu, pieniędzy, słabo wyedukowane w tej materii -lekceważą  swoje zdrowie i podwyższają te statystyki. Państwo robi co może, kampania pogania kampanie, choć tak naprawdę głośno jest raz do roku , gdzie znane twarze przypinają różowe wstążeczki, organizują marsze, w prasie i w telewizji wypowiadają się na temat wagi takich badań. Kobiety dostają bezpłatne zaproszenia, które lądują w koszu jako kolejny śmieć z innymi reklamami…Później telewizja pokazuje, jak mało kobiet korzysta na przykład z mammografii, mimo że  sprzęt przyjeżdża do ich miejscowości, nawet tych najmniejszych…To wszystko prawda…Widzimy, jak  same lekceważymy własne zdrowie i gdzieś mamy profilaktykę… I tak co roku…Ok, niech  media grzmią. Każdy sposób  jest dobry, by zmusić kobietę do badań. Więc czemu we mnie ten bunt? Po prostu wkurza mnie zwalanie wszystkiego na kobiety i niemówienie przy tej samej okazji o kobietach, które mają taką świadomość, robią badania, mimo że często stają przed murem, który stawia sam lekarz. Nie system – nie ma co zwalać na coś, na co nie mamy wpływu- ale człowiek, który bagatelizuje objawy, wyniki, stawia nietrafną diagnozę, nie daje skierowania do specjalisty…Lub często mówi: jest pani za młoda jeszcze, by robić usg. lub mammografię itp. Idąc do lekarza mamy zaufanie, powierzamy mu swoje zdrowie, życie, wierząc, że człowiek w białym  kitlu nie zrobi nam krzywdy. To ginekolog lub inny lekarz pracujący na wsi, w małym miasteczku jest pierwszym kontaktem  z pacjentką. Bardzo ważnym, bo od jego diagnozy tak wiele zależy. W dużym mieście jest łatwiej: są onkolodzy, do których można udać się bez skierowania, gdy się ma jakieś wątpliwości,  nie mówiąc już o łatwości w  wyborze czy zmianie lekarza. Można pójść prywatnie, zapłacić i wyjść ze świadomością, że zrobiło się wszystko by uchronić się przed chorobą , a właściwie diagnozą: że gdyby pani przyszła wcześniej…Niestety, nie ma reguły i gwarancji, że prywatnie  zostaniemy zbadane należycie i pokierowane odpowiednio.  Będąc w różnych  szpitalach  i mając  kontakt z pacjentkami onkologicznymi, z pełną świadomością  mogę powiedzieć, że  85%  zaawansowania ich choroby jest z winy lekarza. Z jego lekceważenia objawów…Sama osobiście, wiele razy słyszałam, że przyszłam za wcześnie (za młoda) na konkretne badania… A instytucja, która powinna mnie objąć profilaktyką, owszem objęła, ale nieskutecznie. Usłyszałam dziś też zdanie: że matka nie zaprowadzi córki do ginekologa, bo sama nie chodzi...Zgadzam się…Ale kto mi odpowie na takie pytanie, dlaczego tak się dzieje, że córka, która jest pod onkologiczną opieką z powodu, że  jej prababka, babka i matka  zachorowały na raka, w gabinecie lekarskim słyszy: ma pani jeszcze czas …a gdy się upiera, to w końcu dostaje skierowanie na usg. z ironicznym uśmiechem lekarza….Ona jest świadoma…ale lekarz? Chyba nie….A rzecz się dzieje w dużym mieście …Więc może tak przy okazji tych gromów rzucanych na niebadające się kobiety, ktoś by wspomniał o lekarzach i zaapelował, by sumiennie i poważnie nas traktowali, gdy już w końcu się do nich udamy.

40 myśli na temat “My lekceważymy …czy nas lekceważą ?

    1. Dokładnie …z mediów wynika ,że państwo pcha się z tymi swoimi zaproszeniami, a kobiety fochy stroją ,a w rzeczywistości nie wygląda to tak różowo …

      Polubienie

      1. zaproszenia sa- owszen,a le trzeba miec iles tam lat, dlatego wiele kobiet mlodych zaklada, ze nic im nie moze byc, ze rak ich nie mzoe dotyczyc, tylko od jakiegos tam wieku pojawia sie ten problem;/

        Polubienie

        1. Nikt , nawet lekarz nie może przewidzieć kto kiedy i na co zachoruje, owszem im mamy więcej lat to ryzyko wzrasta ale to nie znaczy ,że przed upływem iluś tam lat rak nas nie dotyczy…Wiesz ile razy słyszałam i to nie od jednego lekarza, ze Tuśka po 35 roku ( ze względu na obciążenie) powinna profilaktycznie zrobić to czy tamto, a wtedy ja się pytam dlaczego po 35 roku jeśli jej mama i babcia zachorowała przed tym magicznym progiem? A przeciez lekarz wie…ręce opadają jak kurczowo się trzymają statystyk…

          Polubienie

          1. w tym wypadku powinna byc pod specjalna opieka od zaraz;/ kurde, naprawde statystyki gora;/ a potem mowia, ze najwazniejsza profilaktyka- profilaktyka czyli zapobieganie, a w tym wypadku robione czesto badania….

            Polubienie

            1. Paradoks jest taki ,ze Ona jest pod specjalistyczną opieka i to specjalista do Niej te słowa mówi majać w teczce i moją i mojej mamy historię , bo rodzinnie mamy założoną jedną….Dlatego ręce opadają…

              Polubienie

    1. Można westchnąć i puścić oczko 😉 ale mam nadzieję, że pierwsza wizyta już za Tobą…bo gdy dziewczyna biologicznie staje się już kobietą to jest ten czas….:)

      Polubienie

  1. Chyba ogladalysmy ten sam program. Ja oburzylam sie dokladnie z tego samego powodu co Ty! U nas jest inaczej. Kazdego roku przed kolejnymi „25”-tymi urodzinami robie badania. Zdziwilam sie, ze o cytologie w Polsce trzeba prosic. U nas- jest to rutynowe badanie kazdego roku, podobnie jak mammografia. Dzisiaj wlasnie dostalam list przypominajacy o badaniu. Jutro zadzwonie i zrobie rejestracje. I tak kazdego roku. Na Swieta- zdrowia zycze i radosci!

    Polubienie

    1. I co ja mogę w tej sytuacji powiedzieć…tylko pozazdrościć. Nigdy profilaktycznie do ginekologa nie chodziłam państwowo, bo kolejki mnie przerażały, sama pilnowałam terminów … Z przypominaniem i ustaleniem jednocześnie terminu spotkałam się tylko na Genetyce, ale powiem tak, to panie w rejestracji (pewnie mając takie polecenie od szefa) tego pilnują i dzięki nim wykryto u mnie wcześniej o kilka miesięcy chorobę, bo lekarka która ostanie badanie robiła kazała przyjść mi dopiero za 1,5 roku, …rejestratorka zadzwoniła wcześniej i ustaliła termin po 10 miesiącach od ostatniego badania, a w zaleceniach miałam robić co roku …Jak widać lekarka nie najlepiej znowu tu wypadła…Dziękuję za życzenia …te święta będą dużo zdrowsze niż w tamtym roku i choćby dlatego już będą piękniejsze 🙂 Tobie Julio i Twoim bliskim życzę by ten czas był jak najbardziej rodzinny, ciepły i radosny :)*

      Polubienie

  2. Dokładnie! Bo każdy kij ma dwa końce. Pewnie, ze nie można uogólniać, ale wydaje mi się, ze Ty spojrzałaś tu z dystansem i uczciwie na wszystkie aspekty sprawy. pewnie, ze sa kobiety, które ignorują, ale jest wiele lekarzy, którzy ignorują jeszcze bardziej! Dostęp do badań jest utrudniony. Trzeba czekać miesiącami na wizytę. Ja muszę kiedyś opisać moje przygody z lekarzami na gie, bo normalnie miałam ytle przykrych sytuacji, ze az dziwne, ze nadal do nich chodze 😦 Na szczęście trafilam nareszcie poltora roku temu na fajna babke (choc oczywiscie prywatnie, ale juz wole wydac wiecej niz stowke na rok i byc potraktowana po ludzku)Tez jestem obciazona dziedzicznie i nie zbagatelizowała sprawy. Choc pewnie tak do konca i tak nie mozna jej zaufac, bo nigdy nic nie wiadomo.

    Polubienie

    1. Trzeba mieć ograniczone zaufanie – niestety choć to może dziwnie zabrzmi , ale z własnego doświadczenia i tylu spotkanych na swojej drodze chorych ludzi doszłam do tak smutnego wniosku. Warto konsultować i wyniki i diagnozę i metodę leczenia u innych lekarzy by mieć pewność …A zaufanie to tak ważna rzecz…Spotkałam na swojej drodze cudownych lekarzy , którzy żadnego pacjenta nie traktują instrumentalnie i obcesowo…którzy słuchają co się do nich mówi…Ale też i na takich co nie potrafili wyniku odczytać…Dostępność do lekarzy to temat rzeka…Ale najgorsze jest to ,że jak w końcu człowiek się do nich dostanie to jest traktowany jak intruz…Nie chcę generalizować…wiem że są dwie strony medalu i jest mnóstwo wspaniałych lekarzy, a ludzie bo i mężczyzn to tez dotyczy nie bardzo chcą się badać dopóki im nic nie dolega…Ale w białym kitlu często siedzi mały człowieczek , który ma nas za nic, bo o to on ma władzę i wiedze na temat naszego zdrowia…P.S masz zrobione badania genetyczne? Warto je mieć wtedy jest się pod opieką Genetyki ( jeśli są choroby dziedziczne) i wtedy dodatkowo ma się badania robione. Przynajmniej tyle, bo nie w każdym przypadku częstotliwość przez nich zalecana badań jest wystarczająca…

      Polubienie

      1. Już sie nawet nie będę dopisywać do tego, co napisałaś o lekarzach, bo myślę, że wszystko trafnie ujęłaś 🙂 A co do badań genetycznych, nie, nie miałam robionych takowych. Wiesz, to nie jest żadna choroba dziedziczna. Chodzi o to, że moje obie babcie zmarły na raka – jedna na raka szyjki macicy i jajników, druga na raka pęcherza moczowego i drug moczowych (więc też te sprawy) – niby nie dziedziczne, ale wszędzie się mówi, że jak w rodzinie były takie przypadki, to potem jest większe prawdopodobieństwo i takie tam… Moja mama też miała jakieś problemy i ma wycięty trzon macicy, ale na szczęscie to nie były sprawy nowotworowe.

        Polubienie

        1. Rak jajnika bywa dziedziczny, powiązany jest z rakiem piersi, jeśli to babcia od strony mamy to warto zrobić sobie wyniki na mutacje genu, choć i mężczyzna może przekazać ten gen po swojej mamie. Gdy kobiety z danej rodziny , siostry(babci) lub nawet kuzynki też chorowały na raka jajnika lub piersi to warto tym zainteresować lekarza , bo wtedy można bezpłatnie zrobić taki test. Najważniejsze jest to by być świadomą i samej pilnować badań …Tak dla własnego spokoju…bez paniki ,ze ktoś w rodzinie zachorował to i Ty zachorujesz bo wcale tak nie musi być, tak jak w przypadku mutacji genu też może nie być zachorowania…Trzeba mieć jednak świadomość by zmniejszyć ryzyko…Choć moja i stosowana przez lekarzy profilaktyka nie uchroniła mnie przed chorobą… i to 2 razy ,to akurat jest trudne, ale powinna przynajmniej nie być aż tak zaawansowana…Dlatego tak dobrze wiem o czym pisze…Jeszcze jedno , kiedyś w poście pisałam ,że zaszczepiłam Tuśkę przed brodawczakiem , który w bardzo dużym procencie odpowiedzialny jest za raka szyjki, jest to dość drogie, ale pomyśl o tym …

          Polubienie

  3. dokładnie, mnie sie należy bezpłatna cytologia co trzy lata i ani dnia wcześniej, więc nie wiem jak mogą chrzanić że co roku? A mieszkam w dużym mieście i chodzę nie do jakiejś małej przychodni, która ma jakiś limit na kasę, więc o co chodzi??

    Polubienie

    1. O pieniądze…bo o co? Mówić trzeba, napominać trzeba ,ale jak to wygląda w praktyce to już cisza… No i ten wiek…Tak jakby młodzi ludzie nie chorowali…Bez sensu…

      Polubienie

  4. Niech magiczna noc Wigilijnego WieczoruPrzyniesie Ci spokój i radość.Niech każda chwila Świąt Bożego NarodzeniaŻyje własnym pięknem,A Nowy Rok obdaruje CiebiePomyślnością i szczęściem.Najpiękniejszych Świąt Bożego Narodzenia

    Polubienie

    1. Dziękuję Maju za tak piękne życzenia. Również Tobie życzę i Twoim bliskim by ten czas był pełen ciepła , miłości , radości oraz magii.

      Polubienie

  5. Sądzę że masz wiele racji. Służba Zdrowia nie spełnia oczekiwań i nie wynika to tylko z niedofinansowania. Ale prawdą jest również fakt że wiele kobiet nie tylko młodych sądzi że „jakoś to będzie”. Od lat proszę, błagam, nawołuję do profilaktyki i nie mogę zaśpiewać hymnu zwyciestwa. Jak dobrze że poruszyłaś ten tak ważki temat.

    Polubienie

    1. Poruszam go co jakiś czas, bo bardzo mnie dotyczy…I uwierz cieszę się strasznie gdy słyszę ,że kobiety trafiają do dobrych lekarzy, odpowiedzialnych, i kontrola swojego zdrowia nie sprawia im kłopotu…ale często też słyszę narzekania, a nie każda ma możliwość zmiany lekarza i tak przeciągają w nieskończoność swoje wizyty… Jest coś takiego w człowieku ,że dopiero jak boli to w panice pędzi do lekarza. Trudno to wykorzenić…Dziękuję za Twój komentarz 🙂

      Polubienie

  6. Od tego zacząć trzeba, że niektórzy lekarze w ogóle nie powinni nimi być. Nie wykształceni jak trzeba, lekceważący pacjentów… Jak służba zdrowia ma nie kuleć?

    Polubienie

    1. Najczęściej na takich można trafić w małych miasteczkach lub na wsiach…choć oczywiście nie zawsze … Problem też jest taki ,że przy co rocznym wzroście zachorowań na raka , młodych lekarzy różnych specjalności nie szkoli się onkologicznie…Powinni posiadać taka wiedzę by wystarczyła by rozpoznać objawy. Często ludzie długo leczeni są na coś na co chorzy w ogóle nie są…

      Polubienie

  7. no własnie, o lekarzach sie nie mówi w mediach – bo po co? Lepiej zwalić na kobietę. Moja mama nie chodzi do ginekologa, siłą jej zaciągnąć nie można. Zaproszenia na badania ląduja w koszu. Najlepiej to je przed nami chowa, żebyśmy nie truli jej głowy.Nie chce, bo twierdzi, że po co jej ta wiedza. Ona może ją tylko szybciej i łatwiej wykończyć. Woli żyć w nieświadomości. Podejrzewam, że i nasi lekarze potraktowaliby ja z góry.Moja lekarka wydaje się być dobrym człowiekiem, ale mama nie da się namówić na wizytę ;o///Ściskam mocno i życze powodzenia Tosi!

    Polubienie

    1. Mamę trzeba przekonać , choc rozumiem ,że niewiedza bywa milsza ale też i bardziej niebezpieczna. Dlatego musisz choćby szantażem ;)z musić mame by poszła do lekarza. Jeśli nie dla siebie to dla Ciebie to zrobi…Przecież nie każda wizyta przynosi złe nowiny, przeważnie jest potwierdzeniem ,że wszystko jest ok. Buziaki.

      Polubienie

    1. Zbyt często są nierzetelne publikacje…zbyt często czytałam „porady”” lekarzy nijak mające się do rzeczywistego stanu…Wprowadzajaće kobietyw błąd…Buziaki :*

      Polubienie

  8. Najpierw: „pani jest za młoda, czego pani szuka, pani się nie należy!”. Pani odpuści lub nie. Jeśli nie, a wyjdzie coś nie tak, pada: „dlaczego pani przyszła tak późno?”/Małgosia/

    Polubienie

    1. Dokładnie tak jak napisałaś…Są też takie przypadaki jak u mojej kolezanki gdy po badaniu usłyszała „pani to chyba z 10 lat u lekarza nie była” a ta odpowiedziała ,że „pół roku temu i u Pana Doktora „…mnie najbardziej wkurza to ,ze tak kurczowo satystyk sie trzymaja a i to przekonanie ze guz rosnie ok 8-10 lat…do lamusa te wiedze niech sobie wadza…

      Polubienie

  9. całkowicie cie popieram. kobiety może zedko chodzą do lekarza ale nie jest to jedynie ich wina. słóżba zdrowia w większości jest zamknięta a wiele kobiet nie ma blisko odpowiednigo lekarza. Osobiście uwżam że taka sytuacja w jakiej w tej chwili znajdują sie kobiety jest nie dopuszczalna. lecz na obietnicach sie to kończy. Nie każdy ma pieniądze na prywatne leczeniezapraszam na mojezycietakiejakwasze.blog.onet.pl oraz facetija.blog.onet.pl

    Polubienie

  10. własnie…ja jakiś czas temu zmieniłam ginekologa ponieważ zdarzyło się, że przyszłam na wizyte i nie zostałam nawet zbadana, lekarstwa były mi wypisywane tylko na podstawie moich odczuć, gdy pierwszy raz robiłam cytologie, okazało się, że powinna być pobierana bo były przeciwskazania. Następna musiałam zrobić już prywatnie ponieważ wykorzystałam „limit”, po której się okazało, że wyniki nie są dobre… nie zwróciłaś na jeszcze jedno uwagi tutaj, właśnie to, że często trzeba prywatnie a nie każdego przecież stać… wizyta 80 zł, cytologia 50-60 zł… a jak coś siędzieje to trzeba czekać w kolejce od dwóch tygodni w górę… wiem z własnego doświadczenia

    Polubienie

    1. Dlatego mnie wkurza to całe gadanie o profilaktyce bo w teorii to wszystko jest ok, w praktyce jak wiele osób mówi dostep do badań jest ograniczony…Lekarz który nie bada wrrrrr takie sytuacje nie powinny mieć miejsca, ale mają…i wcale nie są rzadkie…ech ja dziś w zależności na któreą lekarkę trafię pod czas kontroli sysze dwie rózne wersje mojej diagnozy , choć obie panie mają te same wyniki przed sobą i opis przebiegu….

      Polubienie

  11. Piszę pracę licencjacką nt wiedza o raku szyjki macicy wśród młodych osób i cóż jest bardzo niska.Mam 21 lat i osoby w moim wieku nie wiedzą za wiele o podstawowych rzeczach i to trzeba zmienić.Podstawą powinna być edukacja w rodzinie.Ja sama mam problemy onkologiczne i może to z tego wynika że sama bardzo często szukam informacji o różnych nowotworach czytam jakies nowinki odkrycia.Ale osoby młode te które badam jeżeli nie muszą to nie szukają…Poziom wiedzy jest znikomy i to trzeba zmienić osoby znane w kampaniach to nie jest sposób żeby zmienić tą sytuację!!Inną sprawą jest wizyta u ginekologa.Ale dużo znaczenia ma tutaj relacja matka-córka.Moja pierwsza wizyta u ginekologa miała miejsce kiedy miałam 17lat i nie dlatego ze się coś działo albo potrzebowałam antykoncpecji.A niestety moje rówieśniczki albo trochę starsze ode mnie w większości chodzą do ginekologa jak się coś dzieje ale to też dopiero jak objawy są zaostrzone, albo idą do ginekologa po tabletki antykoncepcyjne.A potem dopiero jak są w ciąży…I to też trzeba zmienić.Inną sprawą są lekarze.Moja pierwsza cytologia to była tragedia lekarz normalnie jak kanibal mi ją zrobił ale nie mam zamiru przez to przestać się badać pójdę do innego lekarza.A co do piersi to cóż…Przez kilka lat kilku ginekologów badało mi piersi i miałam kilka razy usg i wszysycy mówili że jest wszystko ok a że poprostu mam taką gruczołową budowę piersi.A niestety w tym roku w maju w centrum onkologii w którym byłam w sprawie problemów z ukłądem pokarmowym zrobiono mi kontrolne usg piersi.Lekarka sama mi to zaproponowała ale nie dlatego że się coś działo poprostu jestem to zróbmy to a poprostu już nie będę musiała robić usg u ginekologa.No i się okazało coś zupełnie innego co do tej pory wmawiali mi ginekolodzy…Mam liczne małe guzy w obu piersiach!!!Po 5-6 w każdej z peirsi!!!Szok!!A wmawiali mi że to jest moja gruczołowa budowa piersi!!!Lekarz był zaskoczony żedo tej pory wszyscy lekarze przede wszystkim ginekolodzy uważali że to gruczołowa budowa piersi!!A tym bardziej tym któzy robili mi usg piersi…A ja mam całe piersi ,,nabite” guzami.Dzięki temu że regularnie się badam są one dość małe i póki co nie będą nic z nimi robić!!Ale lekarz lekarzowi nie równy…3 ginekologów którzy robili mi usg piersi nic złego nie widziało.Zupełnie nie poznali że to są guzy uznali że mam taką budowę piersi.A przy moim czwartym usg czwarty lekarz który mi robił usg złapał się za głowę jak można uważać że to jest moja budowa piersi a nie guzy…Więc to też jest mega ważne na kogo trafiamy!!Ale nie ma co ukrywać jednej głownej rzeczy że poziom profilaktyki jakich kolwiek nowotworów jest u nas znikomy!!!Ja osoba która powinna mieć regularne badania pod kątem różnych nowotworów mam poważny problem żeby zapisać się na kontrolne usg czy inne badania.Nie mówiąc już o osobach które nigdy żadnych łagodnych nawet zmian nie miały…www.skwarcia.blog.onet.pl

    Polubienie

    1. Dokładnie tak…jak coś się dzieje wtedy udajemy się do lekarza wyznając zasadę ,że jak nic nie dolega to po co? To podejście trzeba zmienić , jak i lekarzy którzy bagatelizują i mówia ,że na pewne badania mamy jeszcze czas…Rak nie pyta o wiek…Trzeba mieć duże szczęście by trafić na mądrego lekarza , który jeśli sam nie potrafi postawić diagnozy to pokieruje do innego specjalisty…Będąc w szpitalu miałam kontakt z osobami , które niewiedza lekarzy doprowadziła do bardzo zaawansowanego stadium , jest to smutne i tragiczne…Moją babcię też leczono przez rok na żoładek a był to rak jajnika…ale to było tyle lat temu, teraz wydawałoby się przy takim poziomie medycyny…ech ale to czynnik ludzki wciąż jest winny…Pilnuj się i dbaj o siebie…wszystkiego dobrego zyczę!

      Polubienie

  12. dziewczyny a ile z was bada sobie PRAWIDŁOWO piersi każdego miesiąca?znam całe mnóstwo kobiet,które latami nie chodzą do ginekologa,nigdy nie miały robionej cytologii a usg to tylko w ciąży.I w większosci to te kobiety umieraja na raka piersi czy szyjki macicy.Większość zgłasza sie do ginekologa zbyt późno gdy szanse na całkowite wyleczenie są minimalne.

    Polubienie

Dodaj komentarz