Rozmowy przy winie czerwonym, czyli niewielki zarys babskiej biesiady;)
Było nas 6 sztuk: A, E, J, K, L i Ja
Achy i ochy już w progu dziewczyny wypowiadały.
L: Ale ładna pakamera.
Ja: Dobrze, że nie garsoniera.
L: Niektórzy to potrafią się urządzić.
A: Niektórzy to mają fajnego dziadka.
L: A tyle razy prosiłam, żeby mnie adoptował i bez odzewu.
A: Mnie to nawet adopcje obiecał i słowa nie dotrzymał.
L: Matka – (to do mnie) – A coś ty takie łóżko wąskie synowi fundnęła, z dziewczyną to już się nie wyśpi..
Ja: Najpierw to trzeba mieć dziewczynę, a poza tym jest jeszcze kanapa.
A, E, J ( razem): NAIWNA
A: Co, masz nadzieję, że osobno spać będą ?
I wszystkie w śmiech (nie wiem dlaczego).
L: A sprawdziłaś dobrze, czy nie ma śladów jakieś dziołchy?
Ja: Znalazłam tylko spinkę z kwiatkiem.
L: Znaczy się, że dobrze zatarł ślady.
Misiek, jak wrócił na drugi dzień, zastał mnie jeszcze w mieszkaniu i zapytał się, czy któraś z ciotek nie zostawiła gumki do włosów, bo by mu się przydała 😉 Kolekcjoner, czy co? 😉
Kontynuacja rozmów o dzieciach, rozmowa dwutorowa..;)
Ja: Co masz taką zmartwioną minę? (zwracam się do L).
L: Mój się zakochał (syn w wieku Miśkowym)
Ja: To źle?
L: No bo tak na zabój. A Twój ma dziewczynę ?
Ja: NIE, mój ponad miesiąc mieszkał z kolegą.
E: A mój się zakochał w nauczycielce (syn starszy o rok od Miśka).
Ja: No widzisz, masz przynajmniej normalnego. Ładna?? ( to do L). Młoda ??( to do E).
L: Ładna.
E: A ja wiem.
Ja, A, J, K (chóralnie do E): Jak to nie wiesz???
Ja: (do L) Mądra? Znaczy, uczy się?
L: Uczy się w liceum twojego Miska.
Ja: To znaczy, że się dobrze uczy, jest twórcza i ma normalnych rodziców. To, czego się martwisz?
L: Bo on taki maluśki.
A: 186 cm i maluśki ???
L: No dla mnie maluśki… (sama ma 150 z haczykiem).
No na to, to już nie mam argumentów.
Ja: (do E) No mów co z tą nauczycielką, no chyba nie jest w naszym wieku?
E: Teraz to tak trudno wiek określić, ale nie, no młodsza…
UFF…. słyszalne było z wszystkich gardeł.
J, K: No to spokojnie.
Ja: Przynajmniej ma motywację, żeby do szkoły chodzić.
E: No ja jej nawet to powiedziałam.
A: Co jej powiedziałaś??
Ja: Że Młody się zakochał???
R: No nieeee, że darzy ja szacunkiem i to, co ona mówi, to wiele dla niego znaczy.
K: Przynajmniej weźmie odpowiedzialność za edukacje twojego syna.
L: Seksualną też ?!
Jak tu nie rozmawiać o wadze…
A: (której ostatnio dość mocno się przytyło). Niedawno oglądałam swoje zdjęcia z lat szkolnych. Zapomniałam już jaką miałam figurkę i te długie szczupłe nogi (głos rozmarzony).
Ja: A mnie wpadły zdjęcia z mojej 40. i połowę ciebie na nich było.
L: (do mnie) Eeee to dawno już było.
Ja: A ty co tak sobie przysrywasz z tym wiekiem (5 obecnych z jednego rocznika plus jedna o rok młodsza).
A: Jeszcze w tamtym roku mniej mnie było, a od godziny 13. już nie jem.
Ja: I wytrzymujesz?? A do 13. je tylko dwa posiłki składające się z jednej bułki (informuje, bo znam menu swojej przyjaciółki)
L: To musisz z bułek zrezygnować.
A: I co mam jeść??
Ja, E, L, J, K :(chóralnie) NIC.
A: To z głodu padnę lub w chorobę zapadnę.
Ja: Nie padniesz, wystarczy ci to, co jesz pomiędzy…
Rozmowy mieszkaniowe.
L. chce sprzedać swój dom, w którym mieszka z rodzicami i kupić w innym miejscu, najlepiej z dwoma osobnymi wejściami. Narzeka na pośredników nieruchomości, że tak naprawdę nic nie robią, tylko kasę kasują.
A: A nie możesz się rozejrzeć w swojej spółdzielni (czyli w miejscu pracy L).
Ja: Najlepiej to się weź za prezesa.
L: Ale on stary.
Ja: Dobrze po siedemdziesiątce, to dobrze.
L: To taki jeszcze może??
Ja: Prezes to znaczy, że jeszcze może…
Nie wiem, czy rozmawiałyśmy o tym samym.
Było tego wiele, wiele więcej przez 7 godzin paplaniny i przy 3 butelkach wina, no dobra 5, bo jedna była gabarytowo podwójna. Biorąc pod uwagę, że jedna butelka w całości się ostała, a jedna z nas piła drinki, druga się ociągała, to pozostałym i tak zaszumiało w głowie i nie sposób wszystkiego spamiętać. Na pewno nie było polityki i ani słowa o chorobach 😉
Ale dziś już pamiętam, że 23 listopada 5 lat temu, tu w tym miejscu została popełniona przeze mnie pierwsza notka. I mam tylko jedno z tego powodu życzenie, by za 5 lat też tu być. A jeśli Wy wciąż będziecie mi towarzyszyć, to ja już żadnych z tej okazji życzeń nie mam:)
P.S. Dziś miałam cudowną pobudkę, nad ranem moja ciężarówka urodziła zdrowego SYNA 🙂
P.S…nie wiem czemu czcionka zwariowała 😉