„Nie przyjmujemy”, czyli szczęście w nieszczęściu

 

Jestem szczęściarą, zawsze tak o sobie myślę i mimo wielu jakiś tam przeciwności losu i ogólnego pecha nie zmieniam zdania. Paradoks? Ależ skąd…w końcu znane jest powiedzenie mieć szczęście w nieszczęściu.  Trudne? Być może, ale jeśli bardzo chcemy, to te szczęście z tego nieszczęścia wydłubiemy, wyciągniemy na światło dzienne i możemy się z niego  cieszyć. Każdy to może zrobić, mówi to realna pesymistka, a nie bujająca w obłokach optymistka. Hmmm… a może ja siebie źle postrzegam?….Nie ważne 😉

Ostatnio w jednym dniu miałam tego szczęścia w nadmiarze, chociaż czy można mówić o nadmiarze w tej materii? Więc choć z duszą na ramieniu i na ugiętych nogach, za to z myślą jak mantra powtarzaną przez ponad setkę kilometrów, że NIE MA CO SIĘ DENERWOWAĆ, BĘDZIE JAK BĘDZIE, (na wszelki wypadek jednak nie pociągnęłam rzęs tuszem) stanęłam przed okienkiem i poprosiłam o wyniki. I nagle mój tak ciężko wypracowany spokój szlag trafił, gdy moje oko spoczęło na kartce, gdzie dużymi drukowanymi bukwami było napisane: DO KOŃCA ROKU BADAŃ NIE ROBIMY Z POWODU WYCZERPANIA LIMITU Z NFZ. I nagle powód, dla którego musiałam zrobić te badania, zszedł do podziemi, a radość, że w ogóle mnie się udało je zrobić i jestem szczęściarą trzymającą już  wyniki w ręku przysłoniło wszystko. Wiedziałam, kiedy chorować i dowiedziałam się, kiedy tego nie robić. ABSOLUTNIE NIE WOLNO POD KONIEC ROKU. Bo można nie przeżyć konfrontacji z czarnymi literkami- NIE PRZYJMUJEMY! Odurzona swoim szczęściem w tym dniu, udałam się na jedną z wizyt w gabinecie lekarskim. I tu trochę mnie to szczęście opuściło, bo nie było mojej pani doktor, ale było zastępstwo. Teoretycznie, bo w praktyce wyglądało to tak, że ponad godzinę gabinet był pusty, a na korytarzu kolejka rosła. Udało się, udało się też tej lekarce trochę mnie skołować i wprowadzić w oszołomienie interpretując moją chorobę. Trochę rozbieżne to było od tego, co już wcześniej wiedziałam i poczułam niesamowite szczęście, że to nie na nią trafiłam na początku tej mojej drogi. Z ulgą opuściłam gabinet i udałam się w drugi koniec miasta, ale moje myśli biegły w zupełnie innym kierunku niż ręce na kierownicy i kilka razy głośno się zastanawiałam, którędy ja jadę??? Ba, nawet klaksony innych aut sygnalizowały mi, że ta moja droga niekoniecznie prawidłowa jest. Gdy w końcu dotarłam pod drugi gabinet, poczułam ulgę, widząc tłum ludzi w kolejce i  totalny chaos, jeśli chodzi o kolejność wchodzenia. Ale tak jest zawsze, więc nie ma co się przejmować tylko swoje odstać, by mieć to szczęście, aby po 3-miesięcznym czekaniu stanąć przed obliczem lekarza. A wtedy usłyszeć, że jestem szczęściarą, bo zastrzyki, które co miesiąc biorę, nie byłby refundowane, gdyby nie przebyta  kilka lat temu choroba. Jednym słowem skorupiak, który przydarzył mnie się 10 lat temu, zrobił mnie i skorupiakowi obecnemu wielką przysługę. Jak tu nie mówić o szczęściu w nieszczęściu ?? 😉

 

 Jaka ta nasza służba zdrowia jest każdy, kto  z nią miał do czynienia dobrze wie. Trzeba mieć zdrowie, by się leczyć, czas, cierpliwość i…pieniądze. A najlepiej wszystko na raz plus  lekarza w rodzinie lub bliskich znajomych. Wystarczy jeden, który pociągnie za odpowiednie sznurki. Wtedy to, co jest niemożliwe  staje się możliwe i drzwi z kartką NIE PRZYJMUJEMY, stają otworem.  Reszta ewentualnie może liczyć na dopisek PILNE!  na skierowaniu. O ile czytający go dobrze odczyta i zrozumie…Ale kto zrozumie pacjenta, dla którego każdy dzień oczekiwania to dzień przeżyty w strachu i w stresie?

Lekarze i media trąbią o profilaktyce i alarmują, że w naszym kraju wciąż wysoki jest procent pacjentów, którzy zbyt późno przychodzą do lekarza.  I odpowiedzialność za to zwalają na kiepską świadomość obywateli. O nie! Świadomość z każdym rokiem nam się polepsza, każdy wie, ile trzeba odstać w kolejce do specjalisty. Szczęściarz ten, kto się dostanie po kilku tygodniach, pechowiec może mówić nawet o latach.  W międzyczasie  może tyle  się wydarzyć…oby tym najgorszym co się przytrafić mogło  było zwyczajne zapomnienie o wizycie …

 

 

 

 

48 myśli na temat “„Nie przyjmujemy”, czyli szczęście w nieszczęściu

    1. Realia są jakie są i pacjent polski już potrafi się nawet w nich poruszać, ale przykre jest to ,że czasem staje przed ścianą i już nic nie jest zależne od niego…

      Polubienie

  1. Ta masz takie szczescie jak ja szczescie w nieszczesciu ale ile osób nie ma tego szczescia bo jak nie ma pieniedzy musi odejsc z kwitkiem od okienka….,,,,straszne i takie niesprawiedliwe….

    Polubienie

        1. Wiesz…chyba Ci muszę przyznać rację…Przyjaciel męża trafił do szpitala, maż jest codziennie u Niego i chyba zacznę się sama o jego zdrowie obawiać po tych wizytach…

          Polubienie

  2. Rzeczywiście masz szczęście Roksano – ja nie miałam takiego , kiedy 4-go listopada zgłosiłam się do szpitala na wyznaczone mi przed 6 miesiącami badanie kontrolne . Usłyszałam , że limit badań na ten rok się wyczerpał . I jak tu walczyć ze skorupiakami he he he ?Ściskam !Maja

    Polubienie

    1. Przykre jest to co piszesz Maju…Badanie miałam końcem października, więc wygląda ,że limity w wielu szpitalach wyczerpały się 2 miesiące przed końcem roku…Ktoś za to powinien ponieś odpowiedzialność, tylko ,że z góry wiadomo ,że konsekwencje poniesie pacjent. No szlag może trafić nawet zdrowego Nic nam nie pozostaje jak nieustanna walka…sił dużo zyczę i wytrwałośći. Uściski serdeczne .

      Polubienie

  3. Ponieważ żyjemy w czasach ostatecznych, ostrzegam zabłąkanych ludzi przed potępieniem. Kto nie boi się prawdy może skorzystać.Mt 7:21 „Nie każdy, który Mi mówi: Panie, Panie!, wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie.”Pozdrawiam. Tadeusz – katolikWarto poświęcić trochę czasu dla wieczności.http://tradycja-2007.blog.onet.pl/

    Polubienie

  4. Wiem już gdzie będę optymizmem się karmić jak mi coś w badaniu nie nie tak wyjdzie.Chyba załapałam się w ostatniej chwili na grudniowy limit jeszcze. Może to dobry znak?/Małgosia/

    Polubienie

    1. Jasne że dobry, innej opcji nie ma,a na badaniu ma wyjść nic innego jak to ,żeś zdrowa jak rydz:))Wiesz trzeba się nauczyć nie myślenia przez czas oczekiwania, nie raz to przerabiałam i nawet dobrze mi to wychodzi:) Ciepłe mysli posyłam 🙂

      Polubienie

  5. Grunt to dobre nastawienie ….. choc z tym jest trudno właśnie wczoraj tego doświadczyliśmy i przez jakiś czas będziemy obcować ze służbą zdrowia …. niestety. Pozdrawiam i przytulam.

    Polubienie

    1. Sama myśl na mus obcowania nie nastraja najlepiej…Wiesz ja już się nie zżymam, nie wkurzam na kolejki i różne takie jakieś dziwne sytuacje, szkoda mi mojej energii…Nie godzę się na to , ale nie walczę bo siły muszę spożytkować na inna walkę . Buziaki

      Polubienie

  6. niestety taka jest prawda i każdy z nas o tym wie, pamiętam jak po sylwestrze skręciłam sobie palec u nogi 🙂 i pierwszego stycznia na pogotowiu wpakowali mi całą stopę w szynę, miałam na drugi dzień pójśc normalnie do lekarza.. nie poszłam, bo stwierdziłam a co tam taki palec.. ale po tygodniu mi nie przeszło i wciąż bolało, więc wybrałam się do lekarza, niestety było za późno.. po nowym roku nie podpisali jakiejś umowy i tylko nagłe przypadki przyjmowali od ręki, reszta musiała czekac w kilometrowej kolejce i jeszcze za to zapłacic.. wyszłam .. przyznam moje zaniedbanie, ale.. pozdrawiam. Buziaki *^*

    Polubienie

    1. Bossssssszzzzzz jakie ale no ! to jakiś horror …My tez mamy przygode z palcem, mąz kilkanascie lat temu ciął drzewo i kciuk prawie odciął…Mielśmy szczęście ,że w szpitalu miał dyżur młody chirurg , który wyszedł do mnie i powiedział : młody, inżnier to mu przyszylismy tego palca” strach sie bac gdyby to sie teraz stało 😉 ale i tak ucieklismy po 2 dniach z tego szpitala do duzego miasta, tam wszytso na nowo robili…Sciskam serdecznie 🙂

      Polubienie

      1. Pewnie w dużym mieście jest lepiej ,więcej specjalistów, i prędzej znajdzie się ktoś, kto człowieka potraktuje wedle przysięgi Hipokratesa 🙂 .. ale ogólnie kuleje ta nasza służba zdrowia strasznie… może kiedyś będzie lepiej, trzeba miec nadzieję 🙂 pozdrawiam serdecznie. Buziaki *^*

        Polubienie

  7. Jesteś najbardziej niesamowitą kobietą, jaka znam. Powinnam się uczyć życia od Ciebie. Kocham tutaj zaglądać.A służba zdrowia? Powiedziałaś już wszystko na ten temat. Buziaki :*

    Polubienie

  8. Kochana, chciałam Cię zaprosić na drugiego mojego bloga 🙂 Takiego bardziej twórczego, z moimi wytworamihttp://niebo-almirani.blogspot.com/Pozdrawiam :*

    Polubienie

Dodaj komentarz