Czy na szczęście trzeba mieć przyzwolenie?

W lutym spotkała Ją tragedia. W wypadku zginał mąż, pozostawiając po sobie mnóstwo niedokończonych spraw. Żal i gniew…wiele nocy przepłakanych z pytaniami bez odpowiedzi. Myślała, że nie poradzi sobie sama: dwie córki, studentki nigdy w  niczym nie  pomagały w domu. Inni też tak myśleli. Z  gospodarstwem, które razem  prowadzili, z samotnością.  On był mózgiem  i duszą tego wszystkiego. Dobrym gospodarzem. Gorszym mężem i ojcem. Za Jego życia nie raz też łzy popłynęły, a dziewczyny żadnego właściwie kontaktu z Nim nie miały. Brak czasu, zawsze wymówką był, gdy  chciały porozmawiać. Widząc, jak innych traktuje, jak dla innych zawsze miał czas, miały żal. Ona też. Na pogrzeb poszły tłumy- ksiądz  jeszcze takiego pogrzebu nie widział w swojej parafii. On był duszą towarzystwa, dobrym człowiekiem dla każdego- pracowników traktował lepiej niż braci. Każdemu z sąsiadów pomógł, użyczył  sprzętu, z każdym pobiesiadował, coraz częściej. I to Go zabiło…tak można powiedzieć. Wzięła sprawy w swoje ręce. Nie było łatwo i nie jest…Bo resztki poczucia bezpieczeństwa wraz z Nim odpłynęły. Musiała je powoli odbudowywać…w sobie i w córkach… Gdy uporała się z formalnościami, co dość długo trwało, bo wszystko Jej po blokowali, rozejrzała się  dokładnie po swoim podwórku. Pierwsze co zrobiła, to założyła wszędzie zamki i kłódki. Pracownikom się to nie spodobało, ale dalej swą pomoc ( w końcu odpłatną) deklarowali, mrucząc pod nosem, że za Jego rządów tego nie było. Bomba jednak wybuchała niedawno…Ona kogoś spotkała na swojej drodze. Za iskrzyło…mocno. Nagle okazało się, że jest wciąż kobietą. A nie tylko kucharką, sprzątaczką, jednym ze sprzętów  domowych. Postanowiła nie ukrywać swojego szczęścia, przedstawiła córkom, swojej rodzinie i rodzinie byłego męża. Z grubej rury wypaliła ;” to może mój przyszły mąż „..Ojjj nie spodobało się co poniektórym, choć na chwilę zapomnieli języka w gębie. Tego złośliwego, bo jakże…nawet pół roku nie minęło od śmierci męża. Długo ta cisza nie trwała…jak to w rodzinie, jak to na wsi. Ludzie oburzeni, że tak jawnie, tak szybko za rękę do kościoła przyszła. Lepiej już by było, żeby po kryjomu się spotykała. To słowa tych ciut życzliwszych. Nie wspomnę, że każdy zaczął się martwić o pozostawiony majątek. A pracownikom nagle przestała się praca podobać. Bo wykryto ubytki…kradzieże paliwa. Gdy ostro zareagowała, nagle po wsi zaczęli rozpowiadać, że się zwolnią, szczególnie była prawa ręka  byłego gospodarza. Że za życia tamtego, żadnych kontroli nie było.. Że nagle przestało im się ufać. I pewnie to ten „nowy” miesza. Ludzkie języki nie są mi obce, te wiejskie  bywają  bardziej kąśliwe,  bo tu plotka krąży bardzo szybko, wchodzi pod strzechy, czy chcesz tego. czy nie. Można się uodpornić i nie zwracać uwagi, jednak czasem coś mocno człowieka zbulwersuje. Usłyszałam słowa od przyjaciela,  przyjaciela właściwie całej Jej rodziny, że: nie powinna tak ostro z pracownikami, że powinna załagodzić, no bo jeśli nawet codziennie wyniosą na 20 zł…A ja myślę, że uczciwemu człowiekowi,  nie mieści się takie postępowanie w głowie. Dla mnie to Ona jest uczciwa we wszystkim, co robi… Nie szukała miłości, sama do niej przyszła, więc nie zamiotła jej pod dywan, pokazała światu. Że zbyt ostentacyjnie…no cóż, konsekwencje sama będzie tego ponosić, nie kto inny. To Jej życie…Nie myślała, że byli okradani przez lata, a mąż pewnie oko przymykał…bo jak reagować lub kogoś karać, jak często-gęsto razem wódka wypita. Ona zareagowała, uczciwe powiedziała, że wie.. Każdy ma swoje sumienie i z nim musi żyć…Ale to już tak jest, że łatwiej oceniać, krytykować innych postępowanie niż swoje. Tym ostrzej, gdy ktoś łamie kanony ogólnie  przyjęte, łapiąc szczęście, które wpadło w ręce. Ja się tylko pytam…czy musimy mieć na to przyzwolenie społeczne?

Ja się uśmiecham…byłam w Jej towarzystwie. Promienieje…

73 myśli na temat “Czy na szczęście trzeba mieć przyzwolenie?

  1. a po co przywolenie, to jej życie i jej sprawa a innym nic do tego, ale niestety na wsiach tak bywa, dewotkom język lata i tylko szukają nowości, kobieta ma prawo sobie ulozyc zycie od nowa, dobrze ze spotkala tego mężczyznę, bynajmniej nie jest samotna

    Polubienie

    1. Czasem mam wrażenie,że nieszczęście bardziej przemawia do ludzi niż szczęście.Mamy komu współczyć i biadolic nad czyimś losem.Szczęscie kłuje…przeszkadza, te u innych..bo sami chętnie bysmy je złapali w swoje sidła.A moze i mamy tylko zbyt zapatrzeni co tam u innych , nie dostzregamy…

      Polubienie

  2. Ja tez twierdze, ze kobieta dobrze robi. Przeciez nikt nie wie czy byla szczesliwa wczesniej. To, ze byla mezatka – nic kompletnie nie znaczy. A z Twojego opisu mozemy sie domyslac, ze zycie nie bylo tak dla niej lekkie -jak mysleli inni. Tak wiec ma prawo do szczescia. Dorosle corki wkrotce zajma sie soba. Pracownicy powinni sie obudzic, ze zlodziejstwo nie poplaca. A ludzie -coz, powinni tylko zobaczyc w niej kobiete, ktora chce zyc lepiej. Ludzie stworzeni sa do zycia w parze. I zycze im jak najlepiej!

    Polubienie

    1. Na swoj sposob była, a moze bywała .Pewnie przyzwyczajenie robi swoje, z domu też wyniosła ,ze kobieta cięzko pracuje.Mąż kochal to co robił..bardziej niż rodzinę, prznajmniej nie okazywal tego na co dzień.A teraz czuje sie kobietą …I ja im zyczę jak najlepiej.Ona wcale nie zapomniała już o tamtym życiu, próbuje to co bylo połaczyc z tym co jest.

      Polubienie

  3. Roksano,,,zgadzą się z Toba,,bardzo dobrze robi….Ma prawo rozporzadzać zyciem jak chce i po swojemu prowadzić firmę.Znam coś takiego ze swojego podworka.Jak zajmowałam się rozliczaniem paliwa,,wlasnie to ja wykrywałam przekrety ,,nawet kierownicy mowili daj spokoj ,,to male ilosci przezciez kierowcy tak mało zarabiają,,trzeba im podarowac..A Ja na to,,ja tez malo zarabiam czy to znaczy ,ze z zakladu pray biurkaczy spinacze wynosze???Nie jestem lubiana za te poglady oj nie;).Sorry,ze się tak rozpisałam …Pozdrawiam,,,cieszę się…że twoja znaoma ma szanse od nowa zbudowac swoje zycie.

    Polubienie

    1. Serce się raduje ,że ktos też ma takie poglądy. Przyklad z podwórka, ostatnio mąz pracownicy był posądzony o kradzież arbuza.Bzdura totalna ale co tam. I Ona do mnie ,ze nasi klienci przeciez nie raz jabłko czy czereśnie zerwią sobie z mojego ogrodu, więc nawet jesli ktoś ukradl to o co to takie halo Ja na to ale za moim ocznym przyzwoleniem;))Pewnie ,że można przymknąc oko , ale gdy naprawdę chodzi o banalne sprawy.Zawsze mówię ,że nieważne ze ktos mi z domu ukradnie 5 zl czy tysiac…Ukradł, wszedł niepożadany do domu…Złodziej to złodziej , w koncu jak krasc to miliony…bo dla mnie to samo jest ;)Buziaki 🙂

      Polubienie

  4. Z twojego opisu widać kobietę silna i zdecydowaną – na pewno nie da sobie skakać po głowie. Jeśli czegoś pragnie nie zawaha się po to sięgnąć. Kąśliwe języki ? Owszem przeszkadzają ale nie z nimi będzie mieszkać i żyć.

    Polubienie

    1. I jak to bywa zaraz sobie wezmą inna osobe na tapetę. Ja Ją podziwiam, właśnie za tę siłę…I odbieram to jako cudny przykład ,że zawsze trzeba wierzyc w siebie 🙂

      Polubienie

  5. Wiesz, a ja powiem nieco inaczej niż Twoje wcześniejsze komentatorki. Ja wyznaję zasadę – nie rezygnować z niczego, co w zasięgu mojej ręki, ale…z zachowaniem rozsądku. Rozsądek rezygnacji wcale nie oznacza, ale czasem pozwala funkcjonować bezpiecznie. Żyje się w środowisku, w jakim się żyje i pewnych nawet niepisanych zasad sie nie zmieni. I w tej konkretnej sytuacji owszem, poszłabym być może na żywioł, wszak pod jednym warunkiem – że miałabym w swoich planach na przyszłość wyjazd z tym kimś nowym powiedzmy do całkiem innej miejscowości. Natomiast jeśli dalszą część swego życia zamierzałabym spędzić tam, gdzie dotychczas, w tym środowisku, które znam i wiem, jakie jest, byłabym ciut hmmmm…delikatniejsza z tą ostentacją. Bo większości nie zmienię, mogę jedynie nauczyć się z nią żyć, starając się nie zatracić siebie. I nie ma to nic wspólnego z hipokryzją, bo z uczucia bym nie rezygnowała, ale wyszłabym z założenia, że uczucie nie musi „krzyczeć”, można je „śpiewać delikatnie”, jak piękną, miłą sercu melodię. I też byłabym szczęśliwa.Ale się rozpisałam…:)))Pozdrowionka :))***

    Polubienie

    1. Kochana, pewnie i Ona nie zna odpowiedzi czy to szczęście warte będzie tego wszystkiego.Ja Jej nie oceniam , ja Jej życzę by ono trwało, by więcej nie cierpiała, a przeciez na to gwarancji nie ma.Co do miejsca..no cóż tam sie urodziła, tam od poczatku z mężem bardzo nowoczesne gospodarstwo prowadziła. Dla Niego to była wielka miłość, pasja..gdyby to sprzedała…Nie zrobi tego, właśnie w imię pamieći zmarłego.Ludziom pewnie przeszkadza,ze ktoś sie tam obcy panoszy, niektórzy moze mieli chrapke , moze właśnie liczyli ,ze nie da sobie rady, zę oni beda sie panoszyli…Myślę ,ze swym krzykiem chce uciąć wszelkie spekulacje, może i coś zagłuszyć.Nie winnę , bo tak się nie czuje, ale wiesz jak to jest, nie sposob zupelnie nie odczuwać tego co ludzie powiedzą…Ech..Buziaki :**P.S> ja mam swoją teorie czemu nie poczekała, nie dozowała tej miłości .Ona sie przekonała w lutym jak życie potrafi być kruche…wyjechal z domu i juz nie wrócił….

      Polubienie

      1. Wiesz, każdy ma swój system postępowania. Ja mam tak, że staram się swoim postępowaniem nie urazić uczuć innych osób. Nie ma to nic wspólnego z hipokryzją, czy rezygnacją, nie czuję się tak, że poświęcam coś dla dobra czegoś lub kogoś. Po prostu uważam, że są miejsca i sytuacje, kiedy jest potrzebny takt i umiar w odniesieniu do innych i do siebie samej. Mam nadzieję, że nie gniewasz się za tę polemikę? :)))Pozdrowionka i całusy :)****P.S. Póki co mogę odwiedzac Was niezbyt regularnie, ale jestem bardzo ograniczona czasowo i nie mogę poświęcac zbyt wiele czasu na przyjemności. jest to sytuacja przejściowa. Cały czas będę pamiętać i postaram sie zaleglości nadrobic :)))

        Polubienie

        1. No coś TY :)))* pewnie ,ze się nie gniewam, cudnie się pieknie różnić ;))Zresztą tak prawdę mówiąc ,że na czyims miejscu zrobilibysmy tak czy inaczej to bierzemy do sytuacji zaistniałej w naszym przypadku.Bo przecież nigdy nie bylismy na czyims miejscu, żyjemy inaczej.Mozna stracić kogoś bliskiego i to tylko jest podobne,a zycie nas różni…więc. Ona mieszka zdala od sąsiadów…sama, córki na studiach…Samotnosc, obowiązki i to cięzkie, pewnie przyspieszyły wpuszczenie pod dach kogoś kto niespodziewanie stał się bliski 🙂 A mowa o malżeństwie no cóż, możę przez te dwa , trzy dni jak z Nią jest uświadamia Jej co traci w te dni jak Go nie ma…P.S. Rodzina z obu stron to akceptuje…obcy rozpuszczają języki. Ja rozumiem ,ze mozna mieć inne zdanie.Inne wartości.I szanuje to.Ale własnie nie krzywdzić nikogo…A Ona tego przecież nie robi. Buziaki…ja też gonię się z czasem ;)))**

          Polubienie

  6. Nie musimy gdyż nikt na tym nie cierpi . No może tylko zazdrośnicy ale tacy zawsze się znajdą i zawsze dla nich będzie nieodpowiednia pora na cudze szczeście. Pozdrawiam

    Polubienie

  7. Nie, nie trzeba mieć zezwolenia na szczęście. Ale wydaje mi się, że często gęsto ludzie po prostu kierują się zazdrością. Zawiścią, nawet bym rzekła. Ona – słaba kobietka, nie dość, że dała sobie radę uregulować życie gospodarcze, to jeszcze Jej się poszczęściło i szczęście osobiste zapukało do Jej drzwi. Chyba nie każdy umie to znieść.A do tego dochodzi, jak piszesz, kwestia patrzenia na ręce robotnikom. Wszyscy wiedzą, że słuszność po Jej stronie, bo pewnie żaden z mieszkańców wsi nie chciałby, by to JEGO okradano (choćby an grosze), ale gdy sprawa dotyczy kogoś innego zmienia się perspektywa widzenia..

    Polubienie

    1. Nie ma tematu do biadolenia, jest do pozazdroszczenia ot i nagle problem. Przeważnie jest tak ,że jesli nas coś nie dotknie to u innych machamy ręką, a przez to dajemy pozwolenie niestety. Jednak ostatnio, osoba ktora dała na „lewo” pieniadze za skoszenie kombajnem , sama poszla do Niej.Bo zdziwiło ja to ,ze pracownik zarzadal pieniedzy od razu,a zawsze platnosc byla właścicielowi … No i okazalo sie ,ze podczas Jej nieobecnosc i wiedzy kosił…

      Polubienie

  8. no co ty :] dla mnie to naturalne ale nie będzie jej łatwo taka natura ludzkapozdrawiam kiedyś świat postawiłam na głowie, i jakoś się ułożył 😛 o szczęście trzeba walczyć ! 🙂

    Polubienie

  9. nie musimy… i im szybciej czlowiek sie nauczy, ze zadnie innych tak na prawde nie jest w sprawach szczescia zbyt wazne… szczescie trzeba lapac bo nie tak czesto sie pojawia… widocznie mialo tak byc i los postanowil jest troche zycie oslodzic… i w takich prywatnych, osobistych sprawach nie potrzeba w zydnym wypadku przyzwolenia… to tylko ludzie maja potrzebe wyrazania wlasnego zdania tak gdzie mogli by pomilczec… ale wtedy gdy trzeba sie odezwac to wiekszosc tych krzykaczy nawet nie pisnie 😐

    Polubienie

  10. Dlatego nie lubię wsi i małych miasteczek. Każdy źdźbło w oku sąsiada szybciutko wypatrzy. A belki we własnym nawet nie poczuje. I to ogólne przymykanie oka na ludzkie słabości… Zwłaszcza te złe. Pijakowi i złodziejaszkowi wiele się wybacza. Człowiekowi szczęśliwemu i zakochanemu wszystko ma się za złe. Dużo wytrwałości i konsekwencji Jej życzę. Niech będzie szczęśliwa – mimo zawiści innych! :-))

    Polubienie

    1. Od samego początku prowadzenia bloga przemycam tu moje mysli na temat wsi, dlatego zawsze pisze wieś moja-nie-moja, bo mentalnośc jej mnie zabija.Dlatego tęsknie wciąż za moim Dużym Miastem choć minęło już 18 lat.Mieszkać fizycznie mi tu cudnie…ale…Pszeszlam swoje jak zachorowałam, spekulacje były tak różne nawet obrzydliwe, bo byłam spoza kregu ale na swieczniku .Taka osobą , którą wszyscy znają ,a ona ich nie…;)))i wcale poznac nie chce :)))Ostatnio słyszałam w towarzystwie ,ze ktos wylecial z pracy , bo elementy do kominkow wynosil i dorabial sobie na boku. Ile wspólczucia dla…złodzieja ..ech…szkoda słów.

      Polubienie

        1. Opcja pod miastem i jeszcze moim to sni mnie się po nocach ;))) ..Wieś sie różni tym ,ze tu z dziada pradziada i za ich grzechy co niektórzy jeszcze odpowiadają ;)))

          Polubienie

  11. Ma prawo zyc i byc szczesliwa. Na wsiach i w malych miasteczkach ludzie sadza,ze jak komus maz umrze to kobieta powinna juz za zycia do trumny sie polozyc. Nie prawda. Ona tak samo czuje jak inni, tez pzreciez bylo Jej ciezko….niech zyje pelnia zycia, niech promienieje,niech sie usmiecha. Coz wiecej powiedziec? Niech kocha i bedzie kochana – w koncu! Caluski Ella

    Polubienie

    1. ludzie na wsiach (i miastach zresztą też) sądzą , że istnieje coś takiego jak żałoba i pewna przyzwoitość obowiązuje każdego, czy to wdowę czy wdowca

      Polubienie

  12. Bzdura. Żyjemy w społeczeństwie i ogólnie przyjęte zasady każdy przestrzegać powinien, a publiczne mówienie o tym, ze wychodzi za mąż pół roku po śmierci pierwszego męża jest co najmniej niesmaczne. To świadczy tylko o niej. Skoro już tak na zabój się zakochała, mogła to jeszcze jakiś czas zatrzymać dla siebie, choć nie wiem jak pustym i płytkim człowiekiem trzeba być, aby w kilka miesięcy po śmierci najbliższej osoby wiązać się z kimś na nowo. Widać bardzo kochała męża.

    Polubienie

    1. Ostre słowa.A ja się tylko zapytam kto te zasady ustala ile w żałobie trzeba być by ludziom usta zamknąć? Bo po bliskim człowieku żal nie przemija nawet po roku czy po wielu latach, co nie znaczy , ze wcześniej kogoś się nie pokocha.Gwoli wyjaśnienia , nie poinformowała ,ze wychodzi za mąż, tylko przedstawiła Go jako być może swojego przyszłego męza. Tym chciała uciąc spekulacje ,ze wdaje sie w jakieś romanse ,a traktuje związek poważnie. Ksiądz nie ma z tym problemu…parafianie maja inne zdanie 😉

      Polubienie

      1. rozumiem więc, że dla Ciebie nie ma znaczenia czy wdowiec/wdowa znajdzie sobie nowego kochasia tydzień po śmierci męża/żony czy rok po smierci? Dla Ciebie naprawde to nie ma znaczenia? Nie chodzi o uczucia, bo na to być może nie ma się wpływu, ale chodzi o zwykła przyzwoitość i szacunek dla zmarłej osoby.

        Polubienie

        1. Wiesz, ja jestem monogamistką…więc pewnie musiałoby się długo wypalać bym uznała to za przeszłość.Tydzień to jakiś termin abstrakcyjny…bo wtedy pomyslałabym,ze ten związek juz dawno nie istniał, a wdowa chce rodzinie zagrac na nosie. Zmarłemu według mnie należy się pamięc…bo w niej nadal żyje…szacunek potrzebny jest za życia.Ale to moje zdanie i nie mierzę wszystkich jedną miara. Wiesz…mojej Przyjaciólce umarł ojciec, w czasie gdy była u mnie na wakacjach …Umarł po kilkunastu latach choroby..juz Jej nie poznawał…Pojechała ode mnie prosto na pogrzeb Choc On mieszkał w Jej domu…Wszytsko zorganizował męża brat..Ktoś by powiedział nie do pomyslenia, wyrodna córka i to jedyna…A ja Ją rozumiałam, wiedziałam ,że potrzebowała naszego ramienia…że cięzko byłoby Jej wrócić do domu…A tam byłaJej matka… I znowu ktoś by powiedział…Ale widzisz jak sie nie zna tak naprawdę czyjegos zycia zbyt łatwo rzuca sie oskarzenia.. szufladkowuje..A kazdy z nas ma inna wrazliwosc , inne emocje nim targają…Ty od razu po kilku zdaniach ode mnie rozumiesz co dla mnie jest oczywiste…a tu sie mylisz…

          Polubienie

  13. Ludzie za bardzo interesują sie życiem innych… Za bardzo oceniają, krytykują. Takim głupim gadaniem potrafią popsuć szczęście, które się odnalazło….W wolnej chwili zapraszam do mnie 🙂

    Polubienie

  14. W życiu powinny obowiązywac jakieś zasady i normy, ale przede wszystkim należy kierowac się własnym sumieniem, poczuciem własnej godności i honoru. Bardzo dobrze zrobiłaś zwracając uwagę pracownikom o ich nadużyciach, bardzo dobrze robisz mając bliską Ci osobę, ale daj sobie czas. Pół roku po śmierci męża (jeśli nie był Twoim katem, domyślam się, że przeżyliście wspólnie kilkanaście lub dziesiąt wspólnych lat) – to czas zbyt krótki na powtórny związek.Powinnaś mu ofiarować tak jak nakazuje norma i obyczaj jeszcze pół roku, no chyba, że naprawdę nie możesz wytrzymać…, ale to tylko świadczy o Twojej słabości. Życzę Ci wytrwania i sukcesów w dalszym życiu oraz siły potrzebnej do dalszych zmagań się z losem – też od 11 lat wdowa z trójką dzieci (mąż niestety kat, dlatego być może oprócz tego pozostał we mnie strach)

    Polubienie

  15. Ludzie są podli i uwielbiaja niszczyć szczęście innych. Jak jest dobrze będą nosić Cię na rękach i oszukiwać za plecami, jak jest źle pierwsi rzuca kamień, niestety, zwłaszcza na wsi.pozdrwww.lawendowa.blog.onet.pl

    Polubienie

  16. Wiesz, ja się do czegos przyznam. Oglądam „reality szoły”. W jednym z nich brali ludzie z różnych krajów. Wśród tej grupy znalazł się m.in totalny dziwoląg zupełnie aspołeczny, wręcz upośledzony w relacjach międzyludzkich, bo w ogóle nie umiał żyć w grupie, rozmawiać, umiał tylko monologować, nie potrafił słuchać, no na pozór komletny egocentryk i egoista. W grupie był też Anglik, który wypowiedział sie mniej więcej tak: Polacy nie potrafią przyjąć innośći za stały element rzeczywistości. W Londynie w pubie z takim jak on gościem wypiłoby się piwo jedno albo dwa, a potemgość zabrałby swoja inność ze sobą i świat toczyłby sie dalej, a tu ten świat od razu pracuje, żeby wciągnąć krzywą w minię prostą. To tak mi sie przypomniało a propos. pozdrawiam

    Polubienie

  17. Roksanno – powiedziałaś ważną rzecz – każdy ma swoje sumienie, swoje życie przede wszystkim i prawo do szczęścia!Pozdrawiamy i zapraszamy na Antosiowe refleksje do nas

    Polubienie

  18. Wiesz , jestem oburzona tym , jak mozna z buciorami wchodzic w czyjes zycie ! Zaloba ? Niech kazdy przezywa jak chce ! To jest osobista sprawa ! W Polsce tak wyglada , robic mozna wszystko ale po cichu , zeby nikt nie widzial , zeby nikt nie obgadal , zeby … itd .Niech sie cieszy babka ! A ilez tego zycia nam dane !!!! Co to za sedziowie , zeby ja osadzac !!!!! Niech kazdy zajmie sie swoim podworkiem bo nie tak calkiem czysciutko u niego wyglada !!!!!! Zaklamanie kroluje i po co ? Po co sie pytam ???? Ubytki paliwa ?? Przeciez Polak by sie wsciekl jakby czegos nie podwedzil !! Widze tutaj ! Babki na sprzataniu podkradaja … papier toaletowy albo troche proszku do prania lub plynu do naczyn !!! Amerykanki z tego sie smieja !! Kosztuje to grosze !!!! Kiedys bylam u znajomej , jej maz przeszedl z pracy i naniosl srubek ! Nie potrzebne mu sa ale byla .. okazja !!!! I co mysla , ze tego nikt nie widzi ? To jest choroba !!!!!! Ciesze sie , ze w tym kraju gdzie mieszkam panuja inne obyczaje !!!! Pozdrowiaskam Cie serdecznie a nawet i bardziej !!!!

    Polubienie

    1. Rany Julek…masz chyba racje ,ze to choroba…Ze jak bylo panstwowe to czyli niczyje mozna wynosic..i tak juz pozostalo…z pokolenia na pokolenie chyba wyyssane z mlekiem. Najgorsze jest to ,że nawet Ci uczciwi rzadko reaguja bo nie chcą mieć kłopotów..I kółko sie zamyka , przyzwolenie kwitnie .Ech…społeczeństwo lubi osądzać, szufladkować i wszystkich pod linijkę ustawiac …niestety.Buziaczki :)***

      Polubienie

  19. NA co ona ma dostać pozwolenie? Na szczęście? Gdyby takie wydawali, to pewnie wszyscy staliby po nie w kolejce. Jest dorosła, to kurcze jej życie. Żyje w zgodzie ze sobą, z innymi i ze swoim sumieniem. A ludziom już się to nie podoba. Bo może przypadkiem jest szczęśliwsza od nich, bo może się jej ułoży… Ludzka zazdrość jest okropna. Pozdraiwam i zapraszam: http://www.spes-ultima-moritur.blog.onet.pl

    Polubienie

  20. Jakby ludzie nie mieli własnych spraw i zajmowali się życiem innych. Nie wiem co komu do tego jak kto postępuje. Mężowi obiecała wierność do śmierci, a kiedy Jego zabraknie ma przecież prawo do bycia znowu szczęśliwą. I skoro uważała, że to już czas na „oficjalny” związek to inni powinni to uszanować. Wybitnie wkurza mnie właśnie takie zachowanie .. Pozdrawiam usmiechnieta-nt.blog.onet.pl

    Polubienie

  21. Każdy ma prawo do swojego szczęścia o ile jego szczęście nie krzywdzi innych.Ta kobieta nikogo nie krzywdzi, jest uczciwa i tylko to się liczy

    Polubienie

  22. ludzie gadali, gadają i gadać będą – czy to miasto czy to wieś… w każdym razie nie trzeba mieć przyzwolenia społeczeństwa by cieszyć się życiem, nie trzeba choć tak często ludzie go od nas wymagają nie dając w zamian nic prócz fałszu i obłudy! „każda chwila to szansa aby wszystko zmienić” a chwile są ulotne jak motyle i trzeba je łapać rękami kiedy się da pozdrawiam :)http://radosci-smutki-moje.blog.onet.pl

    Polubienie

  23. Dziwne…ale czułam czytając tę opowieść ze mam coś z nią wspólnego. Mieszkam na skraju miasta, a raczej ostatni dom miasta i zaczyna się wieś. Nie jest łatwo na wsi, nie będę opowiadać co się mi przydarzyło – a było to conajmniej smutnym spojrzeniem na wiejskie gospodynie plotkary które potrafią z igły stowrzyć widły a z dobrego człowieka – istnego szatana. [mistero]

    Polubienie

    1. Wiesz… mnie takie historie wciąz zaskaują, czasem nawet przerazaja jak jedno słowo obrasta w milion i to niekoniecznie prawdziwych do danej sytuacji…Masakra.

      Polubienie

  24. I niech tak trzyma!!! Powiedz, ze jestem z nia cala soba… Trzeba, chocby na przekor calemu swiatu, bo jestesmy sami kowalem wlasnego losu i potem, w godzinie smierci, takze bedziemy sami, bez przyzwolenia spolecznego:-)

    Polubienie

  25. Mąż przymykał na to oko,a ona już nie czy to źle?Hmm nikt nie powienien jest osądzać,ale tak niestety jest już na wsi…plotka goni plotkę.Fajnie,że jest szczęśliwa,bo tak jak napisałaś to ona nie szukała miłośći,sama do niej przyszła…pozdrawiamwww.tracacaszczescie.blog.onet.pl

    Polubienie

  26. Podoba mi sie ten wpis i Twoje podejście. Ludziom wszystko przeszkadza. Gdy zmarł mój tata mama miała 43 lata. Wtedy wydawało mi się to starością, ale dzis wim że była co najmnie na progu życia – sama mam 39 lat. Starała sie być dzielna, zajęła sie domem, mną i siostrą. Bywało różnie, tym bardziej że obie, szczególnie ja byłyśmy bardziej związane z tatą niż z nią, ale z czasem udało mam sie znaleźć kompromisy – kochamy się. Ludzim nie podobało się, że nie chodzi nie płacze, tylko ciężko pracuje i uśmiecha się do wszystkich. Nikt nie widział jej łez, jeż żalu i bólu, tak jak nikt wczesniej jej opieki i walki o życie taty. Wpadałam w furie jak tylko usłyszałam złe słowo na jej temat. Tato był cudownym człowiekiem, wspaniałym przjacielem, męzem i ojcem, brakuje nam go od 19 lat każdego dnia, ale równie wspaniała była i jest mama, PRZETRWAŁA. Żałuję, że nie przetrwał jej związek z człowiekiem, z którym zaczęła sie spotykac po śmierci taty, ludzkie języki szumiały, byłaby dziś mniej samotna, ale ja jestem z niej dumna.

    Polubienie

    1. Dziękuję za komentarz 🙂 Tak, ludzkie języki potrafią wiele złego zdziałać…W tym przypadku również, ale moja opisana „bohaterka” wciąż jest ze swoim Przyjacielem, razem pokonują trud codzienności…nie zapominając przecież o tym co już minęło…Pozdrawiam serdecznie i życzę dla mamy dużo pogodnych dni…

      Polubienie

Dodaj odpowiedź do ~ellevina@vp.pl Anuluj pisanie odpowiedzi