Milej się uśmiechać :)

Dziś spotkałam starszą panią w sklepie. Ostatnio, gdy ją widziałam jakaś taka nieobecna była, zamyślona, smutna, nawet bym powiedziała mniej uprzejma. Dziś jak weszła, pomieszczenie, aż pojaśniało, stanęła w kolejce, wyprostowana, z uśmiechem błąkającym się po twarzy. Za plecami usłyszałam, jak sąsiadka się jej pyta, co tam słychać. Odpowiedzieć brzmiała „wszystko dobrze, pięknie nawet „. Wiem, że wcześniej chorowała…w szpitalu była. Choroba nas zmienia…to normalne. Gdy coś boli, gdy diagnoza jest zła, gdy trwa długo, strach przed tym, co nas czeka, zmienia nasz stosunek do otoczenia. Wyostrza spojrzenie, stajemy się bardziej drażliwi, łatwiej nas dotknąć. Otoczeniu często trudno zrozumieć takie zachowanie. I choć uważam, że choroba nie jest usprawiedliwieniem, to często jest przyczyną. I zrozumieć należy i…wybaczyć. W końcu nieraz, jak nam coś idzie nie pomyśli …fukamy na wszystkich i wszystko. A komuś z boku wydaje się, że bez powodu. Na uśmiech często odpowiadamy uśmiechem, odruchowo. Niektórzy mocno wymuszonym…ale jednak. I gdyby tak na jakieś fuknięcie, nawet niesprawiedliwe w naszej ocenie, odpowiedzieć też uśmiechem, lub dobrym słowem, albo chociaż milczeniem, wierzę, że osoba fukająca też zmieni swoje oblicze. I pewne słowa z ust nie wypłyną. Sprawdziłam…to działa 🙂 Owszem są egzemplarze odporne…

Napisałam o tym, bo mimo pochmurnego dnia u mnie zupełnie słonecznie jest. To spotkanie i zostawiona wiadomość na GG od kogoś, kto milczał długo w swym uporze i w końcu odpowiedział na moje wysyłane uśmiechy to piękny początek dnia 🙂

34 myśli na temat “Milej się uśmiechać :)

  1. O tak, choroba zmienia ludzi… Często człowiek staje się egoistą i ten uśmiech nie może wygrzebać się spod trosk i cierpienia… Trzeba to zrozumieć, to pewne… Uśmiech tak wiele zmienia, więc uśmiechajmy się do ludzi…

    Polubienie

  2. Ja staram się reagować na fukanie żartem. No chyba, że ktoś na mój fukający dzień trafi, to ma pecha, biedaczek. Dobrze, że rzadko je miewam raczej 🙂

    Polubienie

  3. Kto nigdy nie chorowal powaznie , nie borykal się w wyrokami , nie musiał psychiką objąć tego co się z nim złego dzieje , nie buntowal się , że to własnie jego spotyka , nie czuł samotności swojego cierpienia , nie doceniał życia gdy choroba ustępowała lub dawała chwilę oddechu ten nie zrozumie , że chory człowiek nawet gdy chce się usmiechać to wychodzi mu grymas. Mnie ostatnio moje współpacjentki z sali ( starsze panie) nie chciały wypuścić do domu twierdząc , że juz dawno tak lekko nie traktowały swojej choroby i dawno nie miały tyle okazji do śmiechu. Trochę się chwale ale znam chorowanie na poważną chorobę a przy tym mam raczej pogodne usposobienie i sama się z tego wszystkiego śmieję. Co do uśmiechu to myśle , że ludzie reagują jak lustra. Widzą uśmiech rewanżują się uśmiechem, widzą ponurą obojętność , przybieraja taka samą maskę. Usmiecham się do Ciebie najcieplej jak potrafię.

    Polubienie

    1. Prawdziwie i pięknie to napisałaś, mogę tylko się podpisać. I wiem co to wprowdzić na salę szpitalną optymizm i uśmiech. To takie ważne.I ja się całą gębusią do Ciebie śmieję :)))))

      Polubienie

    1. Mnie to ręce opadają jak tak znikasz i znikasz ;))) a od uśmiechu oby tylko nie wymuszonego i takiego przez łzy…to niech opdaja i nawet niech brzuh boli ,a co tam! Buziaki :)) smieję się do Ciebie ,że się odezwałaś 🙂

      Polubienie

  4. Może dlatego ze sama mam czasem „muchy w nosie” łatwiej mi zrozumieć i w ogóle sie nie pzrejmować fukaniem. Zdarza się po jakimś czasie ze powód sam się wyjaśnia. Tak jak u ciebie…..

    Polubienie

  5. no to jakby do mnie:)))łapię się na tym jak coś mnie boli…i to jest wściekłość z własnej słabości..chyba tkwi we mnie atawizm…schować się gdzieś,lizać rany-samej:))bo inaczej zagryzę:) ale masz rację..uśmiech działa cuda:))) buziaki:)

    Polubienie

  6. Witam, ja tez się staram usmiechac do wszystkich, jednak chyba czasem przesadzam, bo ludzie dziwnie na mnie patrzą, jakby chcili powiedzieć: „My się znamy?” albo „Pani mnie chyba z kims pomyliła” – hehehe.Słoneczko dziś mam, ale…. cos mnie dopadło: boli gardło, migdałki z ust wychodzą i katar z jednej połówki nosa. Ech… ta wiosna.Ale pójde na spacer ;o))A.. i wczoraj dostałam wreszcie przesyłke z pościelą dla Lenusi — piękna jest ;o))Pozdrawiam

    Polubienie

    1. Tuska jak była w Anglii zdziwiona była,że obcy Ją zaczepiają, pozdrawiają , uśmiechają się…Moze ten zwyczaj nalezy przeniśc na nasze ulice? mniej zdziwoinych byłoby 😉 Uściski:*

      Polubienie

  7. Choroba potrafi nam pokazać co w życiu jest najważniejsze. Od siedmiu lat czyli od chwili kiedy dowiedziałam się z czym przyszło mi walczyć świat wydaje mi się piękniejszy i wiem że nie warto marnować dni ani godzin tylko cieszyć się z każdego dnia. Pozdrawiam i ściskam mocnoo

    Polubienie

  8. Roksankooooooo, podczas wielkiej awarii straciłam Twój adres blogowy, ale odnalazłam „włażąc” po pleckach Dzidzi. Więc jestem pozdrawiając serdecznie.Jeśli chodzi o chorobę i sposoby w jaki ludzie sobie z nią radzą jest miliony. Mogę tylko prosić Was o wyrozumiałość, cierpliwość i „Roksankowy” uśmiech – wierzcie mi to działa, nawet jak tego nie zauwazycie. Wiem troszkę o tym bo przecież motto mojego bloga to „Budzić nadzieję”. Roksano – dziękuję pięknie za Twój post…….

    Polubienie

  9. Roksanno, pewnie masz i racje, ze choroba kazdego zmienia, stajemy sie bardziej smutni, przygnebieni i to trzeba zrozumiec, a co wtedy jesli choroba jest zupelnie nieuleczalna i zyje sie ze swiadomoscia, ze lepiej juz nie bedzie – co najwyzej moze stopniowo byc gorzej? My to przezywamy, a mimo to usmiechamy sie kazdego dnia i jesszcze bardziej cenimy zycie i ludzi!Pozdrawiamy i zapraszamy do nas:)

    Polubienie

    1. Myślę,że duzo zalezy od naszego charakteru, wychowania i ludzi nas otaczjących.Ciężko pogodzić się z taka ostateczna diagnozą, nie każdy to potrafi.I dlatego ja zawsze podziwiam tych co cierpią a mimo tego uśmiechaja sie do innych do tego co im niesie życie.Miałam 9 lat jak moja mama zachorowała, otarła się o smierć, moja bacia gdy miałam 16 lat, i to ona nauczyła mnie z uśmiechem przyjmować to co niesie los. Czasem i łzy sie pojawią i złość…ale to mija.Pogodzenie się z zyciem, na to na co nie mamy wpływu, duzo nam go ułatwia i możemy dostrzec jakie jest piękne :)Uściski…ja Was podziwiam 🙂

      Polubienie

Dodaj komentarz