Wczoraj rano, jak zwykle najpierw włączyłam komputer. Poklikałam, poczytałam. Lubię na chwilkę zatrzymać się i dowiedzieć co u Was słychać. Wolę to z rana, niż prasę czy TV, gdzie tyle…Ale wczoraj myszką zawędrowałam gdzieś po raz pierwszy, gdzieś gdzie dawno mnie nie było też…
No właśnie…później wsiadłam do samochodu i akurat leciało to:
” To nie do wiary, że się ziścił
taki piękny plan
Mamy wokół znowu nienawiści
kosmiczny prawie stan.
W innych sprawach to ciut gorzej
– „Bieda, panie. ..Cóż”
ale co do samej nienawiści
– to siódme niebo już.
Niech tam inni sobie gdzieś
mają ropę, prąd i gaz
Nie podskoczą nam- o nie
tyle tej energii w nas.
W siódmym niebie nienawiści
zmiłowania ani gram
W siódmym niebie nienawiści
lepiej niż na haju nam
Nic tam nie jest wybaczone
Byle drobiazg ,byle grzech …
Wszystkie chwyty dozwolone,
by przywalić komuś, ech!….. „( piosenka Lady Pank)
…i tak przez cały dzień słowa tej piosenki towarzyszyły mi natrętnie, ale adekwatnie do tego co przeczytałam, co usłyszałam i co później jeszcze doświadczyłam. I muszę przyznać, że nic nam lepiej nie wychodzi jak pielęgnowanie w sobie tej nienawiści. Nakręcanie się aby komuś dowalić, kogoś wyśmiać, upokorzyć.Tyle energii zmarnowanej; ja się tylko zastanawiam jakim człowiekiem trzeba być, by wciąż nieustanie podniecać w sobie ten ogień nienawiści. Bo obiekt zawsze się przecież znajdzie.
I nie ma wybacz…o nie!