Nie mogę zebrać rozbieganych myśli…

Spacer nie pomógł…choć na moment wyciszył…

Irracjonalny niepokój we mnie tkwił…

Tak było przez dwa dni…

Dziś w kartkach książki znalazłam zasuszonego kwiatka… Wróciłam pamięcią do czasów kiedy to robiłam… Teraz już nie susze polnych kwiatków, ale susze bukiety róż…Gdzieś kiedyś usłyszałam ,że suszone róże w domu przynoszą nieszczęście…

25 myśli na temat “

  1. Ja też lubię czasem włożyć kwiatka w książkę i zapomnieć. Częściej jednak są to jesienne liście. Kiedy znajdę taki zasuszony przez przypadek, to buzia sama mi sie usmiecha. To są miłe chwile.Czy róże suszone przynoszą szczęście tego nie wiem, ale stanowią piękną dekorację. Pozdrawiam :)))

    Polubienie

    1. Mój najokazalszy bukiet zdobi kominek:) Liście suszyłam razem z dziećmi, pamiętam ,że albumy do szkoły robiły.W ich ksiązkach pewnie tez jakieś jeszcze zapomniane kwiatki by się znalazły 🙂

      Polubienie

  2. Znam ten niepokój. Po śmierci ciotki rozgościł się u mnie na ładnych parę tygodni. I nic nie pomagało. Sam sobie poszedł..Hmm, powinnam w takim razie być bardzo nieszczęśliwa: jestem otoczona suszonymi różami.

    Polubienie

    1. Nie wiem skąd ten przesąd, czy gdzieś wyczytałam czy usłyszałam, ale i tak nadal je mam.Gdy sie zniszczą susze następne :))) Mam nadzieję ,że niepokój zniknie …rozumiem,ze ma prawo być, bo gdy coś niedobrego sie dzieje wokół nas , udziela sie i nam…

      Polubienie

  3. Ja suszyłam kwiaty od pierwszej mojej miłości. Gdy tak mocno zranił, porzucił i „spacerował” przede mną jako zwycięzca….. wszystkie wyrzuciłam. Już nie susze bukietów, ani kwiatów od nikogo. Te zerwane dla siebie chętnie w książkę schowam, ale najbardziej lubie zywe kwiaty.Gdy odeszła moja kuzynka 19-letnia (po cięzkiej i długiej chorobie), pomimi iz na smierć wszyscy czekali – nie umiałam sobie z tym poradzić. Tłumaczyłam że tam jest jej lepiej, ale do dziś gdy o nije pomysle łzy do oczu mi sie cisną i wiem….. że nie przeżyłabym tak strasznej choroby własnego dziecka ;o(( i smierci. Ściskam Cie mocno

    Polubienie

    1. Zasuszone bukiety powinny przypominać miłe chwile..więc dobrze ,ze je wyrzuciłaś….Śmierć trudno oswoić…nie ma odpowiedzi dlaczego, dlaczego tak szybko, dlaczego odchodzi dobry człowiek.Młody…dziecko.Przytulam i cieplutko pozdrawiam

      Polubienie

  4. no własnie ponoc tak mówią o rózach tak samo o wiazance slubnej aby ja spalic po roku ale jakaos ja w to nie wierze, swoja mam jeszcze jak myslisz to dobrze?

    Polubienie

    1. Ja swoja też miałam długo i z bólem serca wrzuciłam ją do pieca …Bukiety róż zawsze susze i stare wymieniam. I dopiero niedawno gdzieś o tym przeczytałam…Ja przesądna nie jestem…więć chyba dobrze :))))

      Polubienie

    1. Uwielbiam bukiety polnych kwiatów, ulubię też bukiety tulipanów…róża jednak dla mnie jest najważniejsza…Każda, którą dostanę ląduje w bukiecie suszonych…

      Polubienie

  5. taka kiedys była chyba moda bo i ja mam … wprawdzie tylko jeden i na dodatek to chroniony gatunek (chyba mnie nie zlustruja na tej podstwie…)… ale wkładałam go do ksiązki gdy miałam moze z 10 lat…? i zawsze go zostawiam;-) … a bukiet suszonych róz mam – dostałam je od mojej siostry znienacka;-) przypomina mi piekne chwile;-) … .i niech sobie będzie;-)pozdrawiam!

    Polubienie

  6. Witaj Roksanna :)Czasami zastanawiam się dlaczego ludzie tak utrudniają sobie zbieranie radości i szczęścia różnymi przesądami … Moje dziecko miało mieć zeza bo przez coś patrzyłam, miało mieć znak ognia na buzi bo paląc w piecu kilka razy się wystraszyłam wylatujących węgli… eh można by tu wiele wymieniać… Myślę że każdej rzeczy można by coś przypisać i nawet może się spełnić, gdy się do tego dąży… Ja wiem jedno: życiem rządzi czas i nieprzewidziane zdarzenia i sytuacje.. To człowiek nieakceptując złych spraw ( co jest normalne że czegoś nie chcemy ) przypisuje to jakimś rzeczom … Tylko po co? By zabrać sobie małe radości? Jakimi np; mogą być zbieranie i suszenie kwiatów.. :)Ciepło pozdrawiam

    Polubienie

    1. Witaj :))) No właśnie po co? słuszne pytanie.Na szczęście ja przesądna nie jestem, we wróżby też nie wierzę, czasem myslę o przeznaczeniu i wiem ,że zawsze coś dzieje się po coś…Ale to wszystko…Gdy kot pzebiegnie mi droge mówię sobie cudną rymowanke i się z tego śmieję…Myślę ,że tak łatwiej.Pozdrawiam serdecznie 🙂

      Polubienie

  7. heh..a może to ciśnienie?zmienia się bardzo…a co do róż to i ja to słyszałam..i już nie mam żadnej zasuszonej różyczki w domu..a miałem naprawdę spory bukiet:)

    Polubienie

    1. Qrcze, zawsze miałam niskie , ale chyba trza sobie zmierzyć…spadł mi tu dzisiaj śnieg i głowa boli , jakiś koszmar no! Nie mam serca wyrzucac róż…Wolę nie wierzyć ;D

      Polubienie

  8. Tez suszylam kwiaty. Najpierw w ksiazkach, pozniej przenosilam z mieszkan do mieszkan suszone bukiety roz . Potem wyrzucialm wszystko- jako siedlisko prochu. A teraz znow mam kilka zasuszonych roz- bo jakos tak mi sie podobaja…

    Polubienie

  9. No tak… teraz roze… a co z czarnymi kotami??? No ranciu…. i splunac przez lewe ramie by trzeba… hmmm Nie, ja sie nie poddam… Ja tak kocham roze….

    Polubienie

Dodaj komentarz