Mam ten obrazek jak żywy przed oczami:
Dwie kobiety na szpitalnych łóżkach, do obu ich żył sączy się powoli tego samego koloru trucizna. Diagnoza prawie identyczna, nowotwór złośliwy III stopnia tego samego narządu z przerzutami do węzłów chłonnych. Jedna miała 2 zaatakowane, druga 15. …Przez kilka godzin, które razem spędziły na sali, jedna się prawie cały czas uśmiechała i opowiadała, co zrobi, co zje zaraz po wyjściu, druga z grymasem na twarzy ciągle milczała. Ta pierwsza mówiła o swoich planach i marzeniach, ile ma jeszcze do zrobienia, choć nie wie, czy starczy jej na wszystko czasu. Druga ciągle uciekała wzrokiem…
-Jak się pani czuje? -zapytała pielęgniarka najpierw jedną…
-Źle, mdli i w ogóle do d…ale dam radę, bo wiem, że ma mi to pomóc…I uśmiechnęła się.
-A pani?- spytała się drugiej.
-Umieram…..Po co to wszystko…
Nie widziałam je po wyjściu, ale wyobrażam sobie, że jedna z podniesioną głową i z błąkającym się uśmiechem na ustach mimo bólu, wracała do domu. Druga skulona, ze wzrokiem spuszczonym z cierpieniem wymalowanym na twarzy.
Obie chore…
Nie nam po zachowaniu oceniać, która bardziej w swym cierpieniu jest wiarygodna, tym bardziej, której wiarygodna jest choroba.
Denerwują mnie stereotypy, jak ma zachowywać się chory człowiek, jak okazywać swe cierpienie i ból.
Przecież jesteśmy różni…nawet w chorobie…
Nie nam oceniac- jak napisalas. Ale o wiele lepiej zyje sie z kims takim, kto umie pogodzic sie ze swoim cierpieniem. Kto wie, ze mozna jeszcze miec plany, marzenia, ze trzeba zyc, aby je spelniac. Moze ta sila i usmiech jednej z kobiet bierze sie z otaczajacej jej milosci? Na starosc tez potrzebna jest tylko jedna witamina- ta, ktora dostawala moja babcia codziennie ( a zmarla w wieku 91 lat). Witamina „M”.
PolubieniePolubienie
Witamina „M” powinna być w dużej dawce przepisywana przez lekarzy wszystkim bez wyjątku :)Masz racje ,że to z otrzymywanej miłości człowiek czerpie siły, z zyczliwości innych. Pozdrawiam ciepło 🙂
PolubieniePolubienie
Trudno jest sie pogodzic z choroba. Z autopsji wiem, ze lepiej tego nie robic. I starac sie zyc tak, jak przed nia, na tyle, na ile to mozliwe. To wlasnie chyba glownie ta niezgoda na chorobe leczy. Dopiero w drugiej kolejnosci lekarstwa. Pozdrawiam.
PolubieniePolubienie
Czasem trzeba ją oswoic, jeśli jest nieuleczalna.Czasem nie można już zyć jak kiedyś. Ale na pewno nie wolno jej sie poddawać.Nie może zawładnąc naszym całym ciałem tymbardziej duszą.To trudne…Serdeczności ….
PolubieniePolubienie
Każdy znosi bol i cierpienie tak jak umie, choć jesli zachorujemy ta choroba staje sie poniekad czescia nas, naszej osobowosci …
PolubieniePolubienie
W chorobie potrafimy byc „nieznośni” i wydaje nam sie ,że mamy do tego prawo.Ale też i bardziej wrażliwi.Nie da się ukryc ,że choroba potrafi nas zmienic ….
PolubieniePolubienie
Masz rację, nawet w chorobie jesteśmy różni, ale wydaje mi się, że druga kobieta, ta uśmiechnieta i radosna „cieszyła” sie z tego cierpienia. Jak Jezus brała je na swoje barki, nie poddawała się i nie dawała po sobie poznać, że cierpi, żeby nie zasmucać tym innych. Każdy postawa jest dobra.
PolubieniePolubienie
Nie wiem czy każda, czasami jest tak ,że swoją postawą sami sobie bardziej szkodzimy…Rozumiem jednak ,że łatwo sie poddać.
PolubieniePolubienie
Oczywiście, wszystko zapisane jest w naszym wnętrzu. Jedni wierzą, drudzy rezygnują. I nie ma reguł.
PolubieniePolubienie
Nie ma…Tylko my jako otocznie osoby chorej powinniśmy miec jedną.Wspierać, nie dobijać…
PolubieniePolubienie
Witam. Jeśli mogę chciałabym dodać coś od siebie. Gdy moje dziecko zachorowało na chorobę Perthesa ( obumieranie głowki kosci udowej) , uczyłam go zawsze bagatelizować chorobę , pokazywać , ze są ludzie znacznie bardziej cierpiący. Gdy ja zachorowałam powaznie na serce ( zawal i te sprawy ) postapiłam dokładnie tak samo, zbagatelizowałam chorobę do tego stopnia , że otoczenia podejrzewało mnie , że nie zdaję sobie sprawy jak powaznie jestem chora. Nie mam zamiaru siedzieć w kącie i czekać na śmierć choć sama siebie nie podejrzewałam , że tak zareaguję. Tyle wiemy o sobie ile nas sprawdzono jak pisała Szymborska. Pozdrawiam i proszę mi wybaczyć , że bez zaproszenia .
PolubieniePolubienie
I bardzo dobrze zrobiłaś. To jest najlepszy sposób. Nie wolno się nad sobą użalać. Na mnie też wciąż krzyczą, że o siebie nie dbam. Ale postanowiłem sobie niczego w życiu nie odmawiać (w granicach rozsądku oczywiście) i jak narazie nieźle na tym wychodzę. Najgorsze to zamknąć się w domu ze swoimi myślami i planować pogrzeb. Ja wiem, ze u mnie i tak go zrobią po swojemu 😛
PolubieniePolubienie
Pięknie …:)Nie każdy jednak potrafi sam sobie poradzić z przrażeniem jakie niesie cięzka choroba.Cudnie jak są wokół ludzie , którzy pomogą przezwycięzyć strach, złagodzić ból i cierpienie.Ale warto, warto niedowiarków przekonać,że wartożyć.Zyć pięknie .
PolubieniePolubienie
Witam i też serdecznie pozdrawiam.Nie mam nic do wybaczania, przecież ja tez u Ciebie byłam bez zaproszenia:)Bardzo mnie sie podoba Twoja postawa, bardzo.Choroby wprawdzie nie wolno nam bagatelizować, ale też i obarczać nią w kązdym momencie bliskich.Dlatego warto żyć pełnią zycia i usmiechać się mimo…Nie zatapiać się tylko we własnym cierpieniu, zobaczyć ,że inni tez mogą cierpieć…Jeszcze raz pozdrawaim 🙂
PolubieniePolubienie
Właśnie. Nic dodać nic ująć. Podpisuję się obiema rękami.
PolubieniePolubienie
Dziekuję 🙂
PolubieniePolubienie
Jestesmy rozni i roznie reagujemy na to co nam los niesie. A wszystkiemu winna jest nasza psychika i geny….. pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Myślę ,żę tak…jak i nasze otoczenie, które też ma na nas wpływ.Pamietasz Pollyannę ? Uściski Kayenn:)
PolubieniePolubienie
a pewnie, jednym pomaga milczenie innym jak się wyżalą i wygadają …wszystko zależy od temperamentu
PolubieniePolubienie
I trzeba to uszanować.Gratuluję 🙂 Moja ulubienica Jaja nominowana w konkursie :))) Oczywiście nie umiejszam tu zasług mamusi 🙂
PolubieniePolubienie
:)))
PolubieniePolubienie
Tak, nie nam oceniac, bo sami nie wiemy w jaki sposob zachowalibysmy sie w podobnych sytuacjach… Chcialabym byc ta usmiechnieta… ale czy potrafie? Nie wiem… Klaniam sie do ziemi przed cierpieniem, w jakikolwiek sposob jest znoszone, ono jest…
PolubieniePolubienie
Misiu da sie taka być…Choć łzy w nocy płyneły w poduszkę.Wstawał świt i znowu z podniesionym czołem rozpoczynała sie walka, nie tylko z chorobą, ale ze swoimi słabościami.Tak mysle.Bo nikt nie jest z żelaza.
PolubieniePolubienie
Każdy człowiek inaczej traktuje swoją chorobę. Jedni godzą się z nią i żyją jakby każdy dzień miał być ostatnim, inni żyją w jej cieniu i podporządkowują swoje życie chorobie. Trudno sie postawić w sytuacji chorego i wiedzieć jaka będzie jego reakcja..Niezależnie od tego, czy jesteśmy chorzy czy nie, powinniśmy doceniać życie, bo mamy tylko jedno.
PolubieniePolubienie
Pieknie to napisałaś …doceniac zycie.jak często zdrowy człowiek o tym zapomina.Cieplutko pozdrawiam:)
PolubieniePolubienie
Przede wszystkim w chorobie! Swietnie to zaobserwowalas. I powiem dalej, nie wolno nam oceniac. Pozdrawiam bardzo serdecznie,
PolubieniePolubienie
Napisałam pod wpływem przeczytanego zdania w formie zarzutu,ze ktos kto tak się zachowuje , tzn na zewnatrz nie emanuje swoją chorobą nie może być chorym, jak i pod wpływem tego,że ktos chciał mi podrzucić adresy blogów gdzie ból aż czuć z ekarnu, tak jak by odczuwalne przez nas emocje miały być miernikiem tego kto bardziej jest wiarygodny w swej chorobie.A ja się z tym nie zgadzam! Cieplo pozdrawiam.
PolubieniePolubienie
O jakie to smutne. Wybacz, ale odkad jestem w ciąży staram się nie ciągnąć rozmów na temat chorób itp. Strasznie mnie dołują, a teraz nie mogę się dołować. Pozdrawiam Cie, i oznajmiam, że wróciłam ;o))
PolubieniePolubienie
Wiem, wiem byłam juz u Ciebie :*
PolubieniePolubienie
Moze jedna z tych kobiet byla cale zycie pesymistka, druga optymistka.Pierwsza nigdy nie wierzyla,ze cos sie jej uda, druga wierzyla zawsze…Pracowalam kilka lat w szpitalu stad wiem,ze ludzie bardzo roznie reaguja na swoja chorobe, ale optymisci maja wieksze szanse na przezycie, wyzdrowienie czy chocby przedluzenie zycia.Warto byc optymista.Pozdrawiam :)))
PolubieniePolubienie
Na pewno lepiej i warto, choć czasem i największego optymiste życie potrafi złamac, ale takiemu łatwiej si epodżwignąć…Uściski:) Jeśli moge zapytać to pracowałaś w Polsce?
PolubieniePolubienie
I tu i tu….:)))
PolubieniePolubienie
Czyli i woim Dużym Mieście :)”Mój” wieżowiec stoi na przeciwko szpitala Kolejowego, teraz to juz Miejski:), rodzilam Tuske w Wojskowym, na Arkonskiej lezalam jak dostalam potwornego uczulenia, no i wklinice na Pomorzanach…
PolubieniePolubienie
Gdyby świat był pełen jednakowych ludzi byłoby strasznie, więc szanujmy te różności. A jak jeszcze potrafimy pochylić się i pomóc to już troszke weselej paaaaaaaa
PolubieniePolubienie
Dokładnie 🙂 pa i ściskam 🙂
PolubieniePolubienie
dziękuję Bogu, że moi rodzice pogodnie podchodzili( tata ) i podchodzą ( mama ) do swoich chorób. Kiedyś koleżanka się wypłakiwała, że mama musi z gipsem trzy tygodnie leżeć i jaka to tragedia dla człowieka. Patrzyłam na nią jakby mówiła po chińsku do mnie. Pozdrawiam.
PolubieniePolubienie
Bo wszytskim łatwiej zyć i temu choremu i jego bliskim gdy choroba nie zasłania całego świata…Buziaki 🙂
PolubieniePolubienie
Albo kiedy nie ma się podświadomej pretensji do zdrowego, że jest zdrowy.
PolubieniePolubienie
Myslę ,że chory różne etapy przechodzi…ważne jak długo tkwi w jednym dopóki nie dojdzie do takiego w którym bardzo chce mu sie zyć….Mam tu na mysli przewlekłe lub nawet smiertelne choroby…
PolubieniePolubienie
Jesteśmy różni nawet sami w sobie… Dzisiaj jestem optymistką, wczoraj pesymistką… A sytuacja była ta sama… Czasami wyrzucamy z siebie to co boli, a kiedy indziej chowamy to gdzieś głęboko w sobie, zamykamy się… Dziekuję Roksanno, że nie zapomniałaś o mnie… Jakos tak dodało mi to otuchy…
PolubieniePolubienie
Pamietam i chyba mam na Ciebie metodę ..co Ciebie umieszczę w linkach gdzie czekam to jakbym przywoływała do „porzadku” i dajesz znak życia…;))szkoda tylko ,że nie piszesz ale możę…zaraz to sprawdzę :**
PolubieniePolubienie
mam znajomego ma 32 lata i kilka chemi za soba które maja pokonac chłonniaka ..ja pewnie na jego miejscu załamałabym sie..ale nie on on walczy mówi ze nie dla siebie dla syna a mały ma 6 lat …podziwiam go za to….pozdrawiam i dawkę zdrówka przesyłam zagubiona
PolubieniePolubienie
Uwierz ,ze nawet nie wiesz ile w sobie możesz mieć pokłady sił by walczyc…gdy tylko odnajdzie się sens..Buziakuje szcegolnie mocno i ciepło :*
PolubieniePolubienie
Moja mama lezała w szpitalu z młoda kobieta,,,na ktora czekało wiele operacjii,,,a Ona była tak radosna,,,,i miała tyle planów na przyszłosc,,nie poddawała się,,chyba tak jest lepiej,,ale nie kazdy tak umie.Pozdrawiam :)ps.dlaczego twoj syn mam naswietlane oczy??cos nie tak po wypadku??
PolubieniePolubienie
Misiek jest okularnikiem 🙂 wiec co jakis czas ma naswietlania, nie zwiazane z wypadkiem tylko terminy dopasowalismy:)Uściski :)P.S zawsze warto miec marzenia, plany i cele do których trzeba dążyć, wtedy łatwiej znosic chorobe…
PolubieniePolubienie
Moja mama lezała w szpitalu z młoda kobieta,,,na ktora czekało wiele operacjii,,,a Ona była tak radosna,,,,i miała tyle planów na przyszłosc,,nie poddawała się,,chyba tak jest lepiej,,ale nie kazdy tak umie.Pozdrawiam :)ps.dlaczego twoj syn mam naswietlane oczy??cos nie tak po wypadku??
PolubieniePolubienie
to prawda… a zeby walczyc trzeba miec dla kogo, bo czasami tak tylko dla siebie nie wystarcza… moze ta druga nie miala…
PolubieniePolubienie
Moze..nie wiem..lub w swoim otoczeniu miała takich co sami przerażeni byli jej choroba..
PolubieniePolubienie