Od przybytku głowa nie boli? ;)

Dziś rano (właściwie to już wczoraj) przeraziły mnie dwie rzeczy: wygląd mojego bloga i kuchni. Bloga dzięki Onetowi;), a kuchni dzięki grzybom…Z jednym i drugim uporałam się w pocie czoła;)…Z blogiem, bo myszka odmówiła mi posłuszeństwa i sama nie wiem, jak odpowiedziałam na te wszystkie komentarze, nie tracąc cierpliwości i nie rozwalając ją o ścianę, gdy kursor nie drgnął nawet o milimetr lub szedł swoją pokrętną drogą, w każdym razie nie tam, gdzie chciałam ;)…A co do kuchni to było tak:
Zapowiadało się miłe niedzielne popołudnie z Przyjaciółmi, którzy przyjechali po syna spędzającego u nas wakacje. Szampan się chłodził w lodówce, a my obie przy kawie i cieście; nasi Panowie na chwilę gdzieś wybyli. Nagle rozdzwonił się telefon, natarczywie- niechętnie odbieram i słyszę:
Byliśmy na grzybach, mamy cały bagażnik, nie wiemy co z taką ilością zrobić, przyjedź i weź trochę…
Ale ja mam gości i nie bardzo mam jak się ruszyć, a po drugie…- nie skończyłam…
No to sami Ci przywieziemy…
Jak powiedzieli, tak zrobili; nie minęło 15 minut, jak miałam całą kuchnię grzybów. Nie pozostało nam nic innego, jak spróbować ten „kataklizm” jakoś ogarnąć. Nasi Panowie zastali nas z nożykami w ręku, otoczone wiadrami i miskami pełnymi leśnego dobrodziejstwa. Sami wynieśli się na taras, a my jak te dwa Kopciuszki pracowicie się uwijałyśmy…czyściłyśmy, gotowałyśmy, smażyłyśmy i suszyłyśmy…popijając szampana 😉
-Znasz się na grzybach?– zapytałam Przyjaciółki.
– Nie, nie znam się – spokojnie odpowiedziała.
– Bo wiesz, Oni zbierali z dziećmi i powiedzieli, że po dzieciach trzeba zawsze jeszcze uważnie przebrać…
No wiesz, jak się nie ma zaufania do własnych dzieci…Ja mam.
Ale to nie nasze zbierały, chyba wszystkie takie same były co?
Chyba tak
Spojrzałam na Nią podejrzliwe, no ale chyba wie, co mówi…Kuchnia wyglądała już okropnie, bo wykipiały nam, gdy przysiadłyśmy się na chwilkę do naszych mężów, by przy blasku świec i gwiazd skosztować świeżo smażonych podgrzybków…Późno już się zrobiło, więc całe to pobojowisko musiało czekać do rana…A noc, a noc to był jeden wielki koszmar, który mnie się przyśnił…I nie będę tu opisywać, wspomnę tylko, że rozstrój żołądka i halucynacje to tylko przedsmak tego, co w tym śnie się działo…Obudziłam się przerażona, zerwałam się z łóżka….i słyszę głos mojego męża:
-Gdzie się wybierasz?
-Idę spytać dzieci, czy jadły grzyby…
-O 3 w nocy? Zwariowałaś?! nie jadły…
Ufff, to najwyżej zostaną sierotami– i klapnęłam na łóżko…
-O czym ty mówisz????śpij już lepiej...
No tak…wiedziałby, gdyby mu się to przyśniło co mnie…jakieś takie bardzo sugestywne było…
A rankiem już nie taki grzyb straszny…
Kuchnia wysprzątana…
A ja grzybów mam już na cały rok…I po co ja teraz będę chodziła do lasu??…

51 myśli na temat “Od przybytku głowa nie boli? ;)

    1. Dość to ja mam ,ale we własnej kuchni, a do lasu i tak się wybiorę, najwyżej obdaruję wszystkich znajomych mieszczuchów 😉 Pozdrawiam i dziękuję za zaproszenie 🙂

      Polubienie

  1. Do lasu na spacer:-)) Pooddychac swiezym powietrzem… posluchac spiewu ptakow…. Bo grzyby same Cie znalazly…:-)) Ale wiesz… ja Cie podziwiam…. Pewno bym zrobila dzieciom plukanie zoladka tak na wszelki wypadek…bo gdyby czasem… A grzyby po snie tak pieknym wrocilyby do lasu w charakterze nawozu… podziwiam…. ech… sny…. nasza podswiadomosc…

    Polubienie

    1. Gdy inni mają juz po dwa wiadra ja mam niecałe jedno , bo chodzę i podziwiam przyrodę:) więc i tak się wybiorę…Dzieci nie jadły grzybów, a Ci znajomi zapewnili mnie ,że wszytskie były jadalne :)…same podgrzybki i prawdziwki:0…to tylko sen…

      Polubienie

      1. Podziwiam spokoj:-)) Po takim snie zdecydowanie zrobilabym plukanie zoladka calej rodzinie… na wszelki wypadek… Chyba nie dzialam zbyt racjonalnie pod wplywem takich przezyc…. ech… A w lesie jest tak pieknie…. wiec wybierz sie:-)

        Polubienie

  2. Zepsuli całą przyjemność…… Najlepsze w grzybach jest ich zbieranie :)) Mam kolegę, z którym jeżdżę na grzyby, on uwielbia je zbierać choć sam ich nie jada :)))

    Polubienie

    1. No właśnie , szczegolnie ,że bylismy umówieni na wspólny wypad do lasu , ale obiecali mi ,że jeszcze razem się wybierzemy:)…Ja znam miłośników moczenia kijka;) co to co złowią sami nie jedzą 🙂

      Polubienie

    1. O nie żadne kleszcze, wystarczy ,ze nasz Maksio latawiec od czasu do czasu przyniesie na własnej skórze ;)…To już druga taka niespodziewajka, idzie się przyzwyczaić;))

      Polubienie

    1. Poprzytulać się , poczuć pod stopami miękkimech, usłyszeć trzask chrustu, poobserwować mrówki, żuczki, biedronki i motyle…poczuc zapach , wziąć głeboki oddech od trosk wszelakich…och jak ja to lubię…i potrzebuję…

      Polubienie

  3. w ostatecznosci zostaly jeszcze borowki od biedy 😉 ale zawsze mozna znalesc inny powod zeby pojsc do lasu. Np wlasnie zeby sie poprzytulac do drzew i pooddychac swiezym powietrzem 😉 buziaki

    Polubienie

    1. Powodów jest wiele i to same przyjemne, tylko z czasem bywa różnie choć wiem ,że to brzmi jak słaba wymówka…Grzyby to jednak mobilizacja 😉 Uściski

      Polubienie

  4. a może teraz to na lwy by do lasu się udawać jak nie wiecie jaki grzyb jest jaki. Nie odróżniam muchomora od prawdziwka i z grzybów tylko atomowy jest mi znany całuję

    Polubienie

    1. Haha …jak sama zbieram to tylko podgrzybki i prawdziwki inne po prostu omijam i szczerze mówiąc z tego powodu mam tylko do siebie zaufanie , bo wiem ,ze jesli nawet grzyb ciut różni sie od mojej wizjij tych tych jadalnych wyrzucam z kosza i już …Buziaki

      Polubienie

    1. Żyjemy, zyjemy 😉 ale na drugi dzień podjechałam do znajomych by tak na wszelki wypadek upewnić się co do jadalności tych grzybów;)..Sen koszmar zrobił swoje….Ja lubię zbierać i moje lasy zawsze są pełne grzybów nawet jak rok jest nieurodzajny, teraz jest ich zatrzęsienie…Zbieram tylko te dwa gatunki: podgrzybki i prawdziwki :)na innych się nie znam…

      Polubienie

  5. Roksano, do lasu się chodzi S Z U K A C grzybów, nie tylko zbierac… I chłonąc, chłonąc las. Gwarno u Ciebie, jak zazwyczaj. I bardzo grzybowo pachnie. Weselej mi, lżej na duchu. Pa!

    Polubienie

  6. lubię chodzić po lesie, ale nie zbieram grzybów (nie znam się na tym) -natomiast chętnie je zjadam szczegolnie grzyby w zalewie octowej :)pozdrawiam Kolumb (www.kolumb-rocznik86.blog.onet.pl)

    Polubienie

  7. ooo… musze powiedziec, ze dziablo mnie cos w rodzaju zazdrosci ;o))) … u mnie grzyby dopadla jakas zaraza… prawdziwki sa piekne na zewnatrz i calkowicie robyczywe w srodku :/ … co prawda z poprzednich zbiorow mam zapas na kilka lat… ale ja tak lubie do lasu chodzic…

    Polubienie

    1. I u mnie zdarzyły się robaczywe…”nie wszystko zloto co się świeci” ;), ale jest ich tyle ,że nie odczułam straty…Moje lasy te bliższe i dalsze są cudne , ale ja sam nie chodzę pomimo tylu lat co już tu mieszkam boje sie ,że zabłądze ;)))

      Polubienie

    1. Jest zatrzęsienie :))) Już były takie lata ,że ledwo się weszło do lasu i to nawet na skraju a już się mialo pełne kosze, w tym roku własnie tak jest, fakt ,że w naszych lasach zawsze są nawet jak nie ma urodzaju. Pamietam jak jeszcze tu nie mieszkałam i jeżdząc pociągiem w góry ze Szczecina w Krzyżu widziałam ludzi z wielkimi koszami , pudłami i z czym sie dało po brzegi wypełnionymi grzybami, przeważnie ze Słąska przyjeżdzali….

      Polubienie

    1. Puszcza Notecka słynie z grzbów , tu zawsze ze Śląska i innych regionów przyjeżdzają zbierać..ostanie lata nie bylo takiego wysypu jak teraz ale zawsze są…Gdy mieszkalam w Szczecinie i jeżdzilm w tamte lasy to kazdy znaleziony gzryb był na wagę złota 😉 Buziaki

      Polubienie

  8. trudno swietnie,wycięło moje komentarze z Twojego bloga,co ten onet jeszcze wymysli?Czekamy czem predzej na kolejne notki na Twym blogu na dowód,ze grzybki to nie były muchomorki:)/Swoja drogą kocham grzyby….ten zapach…mmmmmmmmmmmmmmm

    Polubienie

    1. Żyję , żyję hehehe nie taki grzyb straszny ;))A nocs ciągle laduję i wchlania zapachy juz posuszonych grzybków…czas sie wybrać znowu…Uściski

      Polubienie

Dodaj odpowiedź do ~księżniczka ... Anuluj pisanie odpowiedzi