Kiedyś 1-maj to pochody, wiece i obowiązkowe w nich uczestnictwo. Pamiętam taki pochód…miałam może 7-8 lat, ubrana w czerwony wiosenny płaszczyk, w ręku niebieski balonik, przebierając w miejscu nogami w tłumie ludzi co chwilę spoglądałam na rodziców z niemym pytaniem kiedy w końcu ruszymy. Bo przecież czekały na mnie obiecane lody i wata cukrowa. Później już długo nie uczestniczyłam w żadnym pochodzie. Akurat 2 maja jest rocznicą śmierci mojego dziadka i wyjeżdżałyśmy z mamą ponad 400km w jej rodzinne strony. Raz gdy wróciłyśmy z takiego wyjazdu na dworcu czekał na nas tata. Nigdy tego nie robił, zawsze wracałyśmy taksówką.Tym razem obawiał się o nas, bo były 1-wszo i 3 majowe rozruchy w mieście. Pamiętam, że wiózł nas inną drogą, nie przez centrum. Na drugi dzień nie można było chodzić po ulicach, tak szczypał gaz w oczy…Po raz drugi i ostatni uczestniczyłam w pochodzie będąc w klasie maturalnej. Zbuntowani, ale na prośbę uwielbianej przez nas wychowawczyni, wszyscy jak jeden mąż stawiliśmy się ubrani na czarno…
Takie są moje wspomnienia 1-wszo majowe…Dla moich dzieci to po prostu kolejny wolny dzień…
już zapomniałam o tych obchodach…ale też ostani raz to było jeszcze w liceum…uciekłam…;-)))…dalej jestem w ogrodzie…cmoook 🙂
PolubieniePolubienie
przyszłam pomachać chorągiewką na szaszłykowym patyczku…;-))))
PolubieniePolubienie
a Ty dalej na pogaduchach..dobranoc…:-)))
PolubieniePolubienie
Dzień dobry :))),ziewająco jeszcze…Nie pogryzły Cię wczoraj komary? Bo u nas tną juz straszebnie;))) Byłam w plenerze, troszkę dalej niż w ogrodzie;) …cudnie wokół…ech…
PolubieniePolubienie
A ja pamiętam swoje pochody – przymusowe……ech to były czasy. ….balonik, chorągiewka, kwiat z bibuły….wata cukrowa i orężada w takich śmiesznie zamykanych butelkach………Miłych snów.:>)
PolubieniePolubienie
Pamiętam te butelki ;)) W naszym zieleniaku po drodze do domu zawsze po szkole kupowaliśmy sobie, czasami na spółkę;))
PolubieniePolubienie
Właśnie też wspominam.
PolubieniePolubienie
Pozostały nam tylko wspomnienia ;))
PolubieniePolubienie
http://pomoc-alkoholowa.blog.onet.pl/ to moj blog zostal zalozony poto aby pomagac ludzia a takze po to aby ludzie przestali sie bac!!!!!!!prosze cie wejdz na ten blog moze akorat tobie on pomoze a jesli nie to z gory przepraszam .ps. wpadnij blagam cie !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! pozdrawia natusia
PolubieniePolubienie
Dla mnie pochody to podstawówka, wyjazd ze wsi do miasteczka, otwarta ze zdumienia buzia…Pamiętam też wyścig pokoju, to był dopiero czad!
PolubieniePolubienie
Różne imprezy związane z obchodami, stragany kolorowe.Pamiętam jak chciałam koniecznie upolować banany ;)))
PolubieniePolubienie
Moj pierwszy pochod … pamietam… mialam chyba ze 4 lata. Niosla mnie Mama… od kogos dostalam batonika… potem koledzy Mamy prosili, zebym ich poczestowala. Oblukalam… bylo ich za duzo… wiec spokojnie powiedzialam, ze siama zijem. 😉
PolubieniePolubienie
Hihihi no i musieli obejść się smakiem, ale ja mam właśnie takie skojarzenia,że w tym dniu były stragany i też z samochodów sprzedwali towar ,którego na co dzień nie można było dostać.W porcie jak przed świętam stały staki z cytrusami;)))
PolubieniePolubienie
oj chodziło się chodziło…. niechętnie, z przymusu ale chodziło:))
PolubieniePolubienie
Później w TV pokazywali jaki to naród szczęśliwy i jak gromadnie uczestniczy w pochodach;)
PolubieniePolubienie